Swojego czasu widziałam dużo recenzji tej książki i
zawsze kilka zdań przeczytałam, ale ogólnie starałam się ich unikać, aby nie
psuć sobie odbioru. I chyba dobrze zrobiłam, bo tego, co zastałam w powieści, w
ogóle się nie spodziewałam.
Małe, nadmorskie niemieckie miasteczko. Anna,
siedemnastolatka przygotowująca się do matury, ma wszystko poukładane.
Doskonale się uczy, chodzi na zajęcia gry na flecie, jest grzeczna, nie
imprezuje, stroni od chłopaków, a jej rodzina jest dobrze usytuowana finansowo.
Wszystko zaczyna się od małej szmacianej lalki, którą znajduje w klasie. Wtedy
w jej życie wkraczają Abel, „polski handlarz pasmanterią” i jego mała siostra
Michi. Od tej pory Anna wchodzi w świat słodko-gorzkiej miłości i przechodzi
przyspieszony kurs dojrzewania. Nad wszystkim snuje się baśń, którą opowiada
Abel. Nie wiadomo, co jest prawdą, a co tylko elementem jego wyobraźni, ale jak
w każdej baśni prawda kryje się pomiędzy słowami i wydarzeniami.
Anotnia Michaelis stworzyła powieść, która jest jednakowo
piękna i straszna. Kiedy się za nią zabrałam, na szczęście miałam wolne i tak
spędziłam dwa dni, całkowicie pochłonięta przez świat, który wykreowała. Ale
czy ona go stworzyła, a może tylko opisała? Tematy jakie porusza są ponure,
bolesne i jak najbardziej istniejące poza stronami książki. Mimo to stworzyła
coś magicznego. Jej magia pomagała przetrwać bohaterom i z wydarzeń, które w
realnym życiu byłyby tylko brutalnym i obojętnym reportażem w wiadomościach
stworzyła świat pełen uczuć, miłości, zrozumienia i przebaczenia. Pokazała
człowieka zarówno od najpiękniejszej jak i najmroczniejszej strony.
Zakończenie jest szokujące i całkowicie niespodziewane,
popłakałam się. Zarówno nad bohaterami jak i ludźmi w realnym życiu, którzy też
takie rzeczy przeżywają. Nad światem, w którym zło istnieje, a ludzie częściej
mu się poddają, niż walczą żeby wyjść na światło. Abel próbował, walczył do
utraty tchu. Dla całej trójki świat już nigdy nie będzie taki sam.
Jest to jedna z piękniejszych powieści, jakie w tym roku
przeczytałam. I zostaje w pamięci. Zostawia z uczuciem przeżycia czegoś, każe
się zastanowić, współczuć. Uczy, aby nie oceniać i zawsze wyciągnąć rękę. Baśń
opowiadana przez Abla wodzi czytelnika za nos, pracuje z każdym słuchaczem,
zarówno z tymi stworzonymi przez autorkę, jak i z nami. I po prawdzie, to po tej książce
czuję się, jakby oni wszyscy gdzieś tam żyli, jakbym naprawdę poznała Annę,
Michi i Abla. Stali się realni. I to chyba największa magia pisarstwa. Gorąco
tę książkę polecam.
„Baśniarz” Antonia Michaelis, wyd. Dreams 2012, str. 398
Mam pytanie do osób, które książkę przeczytały. Czy
uważacie, że to książka dla młodzieży, czy dla dorosłych? Gdzie ma leżeć w bibliotece,
albo księgarni? Ja osobiście mam z nią problem. Znalazłam ją w bibliotece w
dziale „IV”, co bodajże oznacza młodzież 14+. Jednak w trakcie czytania
zastanawiałam się, jak bibliotekarki mogły ją tam włożyć. Gdybym ja tę książkę
przeczytała w wieku około piętnastu lat, to byłabym nią wstrząśnięta, może
nawet nie do końca zrozumiałabym wszystkie złożone elementy. Z drugiej strony
mam wrażenie, że już nie rozumiem współczesnych nastolatków i że są kompletnie
inne, niż jak ja sama byłam w tym wieku. Więc jak? Dla jakiej grupy wiekowej
jest ta książka?