Ostatnio znowu mam fazę na Indie, tym razem chyba
najdłuższą ze wszystkich. W swoim „kręceniu się po temacie” natrafiłam na
nazwisko Kiplinga i uświadomiłam sobie, że chociaż „Księgę Dżungli” znam, to
nigdy jej w oryginale nie czytałam. Jako dzieciak miałam jedynie disneyowskie
wydanie, ale wiadomo ile się wtedy treści traci, ważniejsze są obrazki.
Przeczytałam skróconą biografię autora i postanowiłam zacząć poznawać jego
książki od „Kima”, uznawaną za jego najwybitniejsze dzieło.
Jako, że recenzuję książki od kilku lat (choć zawsze traktuję to
słowo z przymrużeniem oka; nie uważam się za profesjonalistę) mam nawyk
myślenia o recenzji już w trakcie czytania danej książki. Robię to całkowicie mimo
woli. I czytając „Kima”, zastanawiałam się, jak mam później opowiedzieć o tej
książce, bo nie jest o niczym konkretnym. Nie ma typowego środka ciężkości dla
większości powieści. I potem mnie olśniło. To powieść drogi. Kim i jego
buddyjski mnich wędrują po Indiach w poszukiwaniu świętej rzeki, która zmywa
wszystkie grzechy. Ale nie tylko, to także powieść o doświadczaniu życia. Kim
jest nastoletnim chłopcem, synem sahiba, czyli anglika i hinduski. Oboje
rodziców stracił bardzo młodo, wychował się właściwie na ulicy. Dzięki wysokiej
inteligencji, bystrości i sprytowi świetnie sobie na świecie radzi i zdawałoby
się, że nic więcej mu nie potrzeba. Aż pewnego dnia zostaje użyty w Wielkiej
Grze, poznaje pułk swojego ojca, zostaje wysłany do drogiej szkoły i… jest
szkolony na szpiega. Losy chłopca doprawdy są niesamowite, a zwykłe życie
miesza się z przepowiednią zostawioną mu przez ojca.
Rudyard Kipling oddał Indie z całą ich intensywnością
kulturową, gdzie mieszają się ludzie z różnych kast i wyznań, gdzie przesądy i
wiejskie gusła wygrywają z nauką, ludzie są chytrzy, chciwi sprytni, ale tez
dobrzy, życzliwi, chętni do pomocy, nakarmienia biednego człowieka. Mądrzy i
głupi. Kim zwiedza Indie dosłownie na przestrzał, od gorącego Bombaju aż do
zimnych szczytów Himalajów. Kipling musiał być doskonałym obserwatorem ludzi,
gdyż każda opisywana przez niego scena jest niezwykle żywa i prawdziwa, a
ludzkie charaktery i zwyczaje oddane z całą przenikliwością. Mam wrażenie, że w
tej książce dostajemy prawdziwe i sprawiedliwie opisane Indie tamtego okresu
(koniec XIX wieku). Nie wyczuwałam w nim (w autorze) spojrzenia osoby z
zewnątrz, która mimo wszystko ocenia i porównuje do swojego świata. Kipling
urodził się w Indiach, a potem jako młody dorosły człowiek do nich wrócił. To
jego kraj, chociaż jest anglikiem. Zresztą, da się wyczuć, że zna obie strony,
zarówno angielską jak i indyjską.
Moim ulubionym wątkiem tej powieści jest podróż Kima ze
starym mnichem buddyjskim. Miłość chłopca do starszego człowieka, to jak go
bezwarunkowo natychmiast pokochał, jak go później słuchał, jak się od niego
uczył i go wspierał. To podróż przez życie, przez rozwój człowieka. Ukazuje
życzliwość, miłość, cierpliwość i wdzięczność.
Wielokrotnie się śmiałam w czasie czytania. Kipling w
jednym zdaniu potrafił z czegoś lekko zakpić czy ukazać dowcipną stronę danej
sytuacji, a wszystko to bez żadnej złości i nienawiści. Spokojnie toczy swoją
powieść, opowiada, przedstawia i sprawia, że aż samemu chce się zwiedzić Indie
na piechotę. (Czasami można by sobie pozwolić na te-rain).
Bardzo mnie też ujął tłumacz, pan Józef Birkenmajer. Tak
jak raczej nigdy nie zwracam uwagi na osobę tłumacza, tak tutaj doceniłam jego spokój
i życzliwość. Myślę, że swoim tłumaczeniem również wspomógł tę powieść i dobrze
do niej pasował.
Bardzo dobra, ciepła książka. I mówię „dobra” zarówno pod
względem kunsztu pisarza, jak i odczuć, jakie we mnie wzbudzała. Dużo mi dała.
Szkoda, że takich powieści się w Polsce nie wznawia. Mój egzemplarz rozpadł mi
się na kilka części w trakcie przewracania stron.
„Kim” Rudyard Kipling, wyd. Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza
1987, str. 307
P.S Zdjęcie okładki należy do jakiegoś zagranicznego
wydania audiobooka. Daję, bo ładne, a dobrego zdjęcia mojego wydania nie mogłam
znaleźć.
Kliping to doskonały pisarz. Będę musiała zapoznać się jak najszybciej z tą powieścią.
OdpowiedzUsuńhttp://zakurzone-stronice.blogspot.com/