Nie wiem, czy ktoś z Was wcześniej czytał „Achaję”. Jeśli
nie, to owszem, nie musi, ale powinien, zanim zabierze się za nową trylogię. Bo
chociaż to całkowicie nowy świat, tysiąc lat później, to zapoczątkowała go
właśnie Achaja i jej duch (a może pomnik) towarzyszy całej książce.
Pozwolicie, że nie powiem zbyt wiele o akcji. Najprościej
będzie rzec, że przepowiednie Wirusa właśnie się spełniają. Kim jest Wirus? To
takie małe coś, co chodzi i mąci, jest bardzo sprytne, przenikliwie
inteligentne i jednocześnie potrafi pomóc i zaszkodzić. Także teraz się wtrąca
i prowadzi wybranych przez siebie ludzi w odpowiednie miejsce i odpowiedni ciąg
wydarzeń. Mamy więc Kai, młodą czarownicę dopiero po szkole, która trafia na
podwodną łódź Cichych Braci (to my, według stworzonej przez Ziemiańskiego
mitologii) i mamy Shen, kilkunastoletnią żołnierz, która dzięki dziwnemu
splotowi wydarzeń szybko pnie się w górę wojskowej hierarchii by na koniec
trafić do… No właśnie, tego powiedzieć już nie mogę.
„Pomnik cesarzowej Achai” jest zdecydowanie wstępem
prowadzącym do rozwinięcia w dalszych tomach. Powiedzmy sobie szczerze, że za
dużo tutaj się nie dzieje. Z jednej strony bohaterowie idą przez las, siekąc
potwory, a z drugiej płyną Cisi Bracia zachowujący się jak wilki w przebraniu
baranków. Zdecydowanie wszystko nabiera rumieńców na ostatnich kartkach, dzięki
czemu czytelnik, w tym wypadku ja, kończy książkę zirytowany, że w takim
momencie przerwano i nie wiadomo ile miesięcy trzeba czekać na ciąg dalszy.
Żeby tylko miesięcy.
Całość czyta się dobrze, Andrzej Ziemiański pisze lekko,
ewidentnie lubi sprawy wojskowe i dobrze oddaje żołnierską rzeczywistość. Moja
osobista refleksja po przeczytaniu „Pomnika cesarzowej Achai” jest taka, że
autor sam za Achają tęskni i dlatego stworzył niejako ciąg dalszy, a raczej
wykorzystał to, co już poprzednio stworzył. Niestety do minusów muszę zaliczyć
to, że większość bohaterów jest ewidentnym przedłużeniem charakterów i
wzajemnych relacji postaci z trylogii „Achaja”. Niestety nie mógł się
powstrzymać i zarówno Shen jak i Kai tworzą Achaję w nieco słabszym wydaniu, a
Shen i jej przyjaciółka Nuk są Achają i Shhą. I tak się podobieństwa ciągną.
Niemniej ciekawe jest obserwowanie rozwoju wydarzeń i to, jak „zacofani”
mieszkańcy południowej półkuli postrzegają nas bez magii, a za to z niesamowitą
technologią. Podoba mi się cały pomysł na świat, jaki stworzył Andrzej
Ziemiański i to, jak pokazuje rasę białego człowieka, jej pychę i postawę „przybyłem,
zobaczyłem i zdobyłem”. Pomimo tego, że „Pomnik cesarzowej Achai” to literatura
czysto rozrywkowa, można czasem zastanowić się nad naszą własną rzeczywistością
i tym, co sobą reprezentujemy.
Także ogólnie książkę zaliczam na plus, mimo kilku
dłużyzn. Ale rozumiem, że jakoś trzeba zacząć i więcej będzie się działo w
tomie drugim. Tym, co jeszcze pierwszej trylogii o Achai nie czytali, gorąco
polecam, jest o wiele lepsza.
„Pomnik cesarzowej Achai” Andrzej Ziemiański, wyd.
Fabryka Słów 2012, str. 678
Czytałam pierwsze trzy tomy. Przeczytałam w niezłym tempie, więc muszę przyznać była niezła, choć jak dla mnie trochę było tam za dużo zupełnie niepotrzebnego okrucieństwa. Aha i doszłam do przekonaniu, że idealna kobieta, przynajmniej według Ziemiańskiego, powinna być jednocześnie kobietą, kurwą i wojowniczką. Tyle...
OdpowiedzUsuńksiężniczką - miało być ;)
UsuńA to tak, zgadzam się z tym. Taki typ kobiety jest chyba jedynym typem kobiety w tej powieści, a jeśli są inne, to natychmiast albo są zapominane (giną) albo się zmieniają (czarownica Arne). Mam wrażenie, że po bodajże trzykrotnym przeczytaniu całej trylogii a teraz także następnej części, jestem w stanie przejrzeć pana autora i takich kwiatków wskazujących na jego własną osobowość miałam więcej, z tymże ich nie zapisywałam i teraz nie pamiętam ;).
OdpowiedzUsuńJakoś nie ciągnie mnie do tej serii. Więc jak na razie sobie odpuszczę :)
OdpowiedzUsuńChyba się gubię, help :) A tamta trylogia to była kompletnie zakończona? W sensie nie miało być tak, że jeszcze brakowało do niej czwartej części, żeby wszystko domknąć? ;) Coś mi takiego po głowie chodzi, ale książek nie czytałam, więc może chodzi mi niepotrzebnie zupełnie :) Ta nowa trylogia jest kompletnie nowa, tylko osadzona w tym samym świecie?
OdpowiedzUsuńBtw mam:
Dead Witch Walking - czytałaś
The Good, the Bad, and the Undead - czytałaś
A Fistful of Charms
For a Few Demons More
The Outlaw Demon Wails
Chętna? :)
Owszem, można się pogubić :D. Tym bardziej, że część ludzi odbiera, że ta nowa trylogia to czwarta część, a nie do końca. Pierwsza trylogia to "Achaja", tomy I, II i III. Jest całkowicie zamknięta, z pięknym zakończeniem ;). "Pomnik cesarzowej Achai" to coś nowego. Dzieje się tysiąc lat później. Za to wywodzi się od tego, co zostało zapoczątkowane w "Achai". Powiem tak. W "Achai" były przepowiednie Wirusa dotyczące tego, jak kiedyś będzie wyglądał świat. I teraz w "Pomniku cesarzowej Achai" to właśnie ten czas. Spełnianie się ogłoszonych tysiąc lat wcześniej przepowiedni. I moja osobista opinia jest taka, że w dalszych tomach nowej trylogii Achaja "ożyje" ;).
OdpowiedzUsuńPewnie, że chętna :). Ale jak to chcesz? Sprzedać, wymienić, czy pożyczyć? :D
Wrócę jeszcze do "Achai", że bardzo ją polecam. To chyba jedyna polska fantastyka, którą uwielbiam z równym entuzjazmem, co np. taką Anitę. Może nie świadczy to jakoś wybitnie o książce, ale cóż. Achaja jest całkowicie rozrywkowa, ale bohaterowie do siebie przywiązują, a i ironiczne spojrzenie autora na historię świata i jej przebieg jest całkiem ciekawe i naprawdę dobrze się czyta. Choć słyszałam wiele głosów antypatycznych, ale co zrobić ;).
W sumie to myślałam o pożyczce, choć zważywszy na brak miejsca na moich pólkach, jeśli chciałabyś nabyć, to rozważę :)
OdpowiedzUsuń