sobota, 1 grudnia 2012

En Kongelig Affaere czyli Kochanek Królowej.

Uraczę was dzisiaj krótką notką o filmie "Kochanek królowej" duńskiej produkcji. Film tak mi się spodobał, że nie mogłam się powstrzymać, aby tutaj o nim nie wspomnieć.

Akcja filmu jest oparta na faktach autentycznych. W królestwie Danii żyła sobie kiedyś królowa Caroline Mathilde, siostra angielskiego króla Jerzego III, w wieku lat szesnastu poślubiona królowi Danii Christianowi VII. Ich małżeństwo nie było udane, Christian cierpiał na schizofrenię. Caroline wdaje się w romans z lekarzem, któremu udaje się nieco panować nad trudnym królem, w między czasie zmieniając oblicze kraju. Jest to opis straszliwie skrócony, ale nie chcę się rozwodzić nad wydarzeniami, obejrzyjcie film sami, chociaż jego fabułę można wyczytać z biografii tych ogromnie ciekawych postaci.

Czym film tak mnie zachwycił? Zacznę od gry aktorskiej, która jest chyba esencją tego filmu. Nie ma się do czego przyczepić, a taki realizm płaczu niezwykle mnie ujął. Ci aktorzy naprawdę płakali, żadne sztuczne zakraplanie, nawet nosy mieli zasmarkane. Alicia Vikander, odtwórczyni roli królowej czerwieniła się cała na twarzy z powodu emocji, które jej postać odczuwała. Wspaniale było oglądać taką grę aktorską. Jednak najmocniejszą postacią nie jest ani królowa, ani tytułowy kochanek, a szalony król, którego zagrał... debiutant. Wspaniały, naprawdę. I teraz tylko czekać na następne filmy Mikkela Følsgaarda.

Po niektórych ujęciach, gdzie szaleństwo króla wybitnie dawało o sobie znać, jestem gotowa stwierdzić, że aktor ten idealnie zagrałby wampira ;).

Zaletą filmu jest również kontrast pomiędzy piękną, młodą dziewczyną, a brzydkim lekarzem w średnim wieku. Mads Mikkelsen ma szczególną twarz, która w wielu rolach jest jego zaletą (dobra, do tej pory widziałam dwa filmy z jego udziałem, ale zamierzam to nadrobić, świetny aktor). Myślę, że to potęgowało "chemię" pomiędzy ich postaciami. Na uwagę zasługują też ujęcia plenerów, trochę kojarzące mi się ze "szkołą" Joe Wright'a (czy ktoś już widział "Annę Kareninę"?!), acz sposób ujęć się różni. W ogóle wszystko w tym filmie jest najwyższej jakości, nie będę wymieniać szczegółowo elementów technicznych, które mi się podobały, bo najzwyczajniej się na tym nie znam i nigdy nie wiem jak nazwać. Ale podobało się wszystko, nawet melodyka języka duńskiego, na którym można sobie język połamać jeśli się chce coś poprawnie wymówić. Język fiński to pestka przy tym.

Jedna ze scen doskonale obrazująca "trójkąt" jaki utworzyli Johann Struensee, Christian VII i Caroline Mathilde.

Historia ta kojarzyć się może nieco z Marią Antoniną, zresztą dzieje się prawie w równoległych latach. Niestety i gilotyny nie zabraknie. Smutne losy wiedli kiedyś ludzie. Przeczytałam biografie wszystkich głównych bohaterów i naprawdę żałuję, że musieli przez to przejść. Film dość wiernie oddaje ich losy. Pocieszam się, że synowi Caroline Mathilde i Christiana VII udało się naprawdę zmienić oblicze Danii i wyzwolić ją z ciemnogrodu, jakim była. Jego rodzicom się to nie udało, ale zaszczepili światło. I to się liczy. Skojarzyło mi się to trochę z "Atlasem Chmur", ale to już moje chyba dość prywatne spostrzeżenia.

Polecam wielbicielom zarówno filmów kostiumowych, jak i historycznych, czy po prostu bardzo dobrych. Wbrew pozorom mało tu romansu, a więcej opisu życia na dworze i polityki, którym podołać musieli ludzie pragnący wolności.

Piękna i Bestia. Jedyne do czego mogłabym się przyczepić, to że ich miłość mogłaby być jeszcze bardziej odczuwalna dla widza. Ale po namyśle stwierdzam, że nie. Wyszło doskonale. W końcu żyli w sekrecie, nie mogli się ujawniać, a Johann był bardzo inteligentnym, zamkniętym w sobie mężczyzną. A jest kilka scen, gdzie widać, ja bardzo ją kocha.

2 komentarze:

  1. Gdy pierwszy raz usłyszałam o tym filmie, powiedziałam sobie: muszę to zobaczyć! Potem mój zapał nieco ochłonął -obawiałam się, że romans przytłoczy wszystko inne w tym obrazie... Ponoć tak nie jest. I z pewnością dam szansę "Kochankowi królowej" -jakkolwiek to brzmi...

    Więcej będę mogła powiedzieć jak zobaczę film.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie! To naprawdę dobry film a bezpośredniego romansu jest bardzo mało, jest tylko jednym z elementów. Ja najpierw też pominęłam ten film, z powodu durnego tytułu ;). Ale później zobaczyłam trailer ^^. Właśnie, mogłam go wrzucić, zaraz nadrobię.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...