niedziela, 22 kwietnia 2012

Biały gołąbek z Kordoby. Dina Rubina

Zachar Kordobin, główny bohater powieści „Biały gołąbek z Kordoby” to postać skomplikowana, choć w swoim poszukiwaniu ukojenia niezwykle prosta. Zachary jest malarzem, znawcą sztuki, z jego usług korzystają największe muzea, kolekcjonerzy dzieł sztuki i galerie. Ale nie tylko. Jako wspaniały fałszerz ma również kontakty z ciemną stroną tego świata, w którym zdawałoby się, że powinno być tylko piękno. Swoje życie spędza na odnalezieniu zabójców swojego najlepszego przyjaciela Andriuszy, a także na ucieczce przed mafią oraz sobą samym. Wyrzuty sumienia mogą być gorsze w skutkach niż mordercy, o czym na końcu powieści Zachar się dowie. Dina Rubina stworzyła powieść, w której mieszają się różne składniki. Mamy malarstwo, jeden z najpiękniejszych przejawów sztuki, ale zarazem jest okraszony fałszem i krwią. Mamy bohatera, który choć jest wspaniale wykształcony, znawca i koneser sztuki, niezwykle inteligentny (sprzedawał innym swoje obrazy jako dzieła wielkich twórców, często niefortunnie mało znanych), znający kilka języków to żyje gdzieś na skraju własnego ja, kochając wszystkie kobiety na ziemi (szuka w nich matki), w dodatku gnębiony przez poczucie winy. Na swojej drodze spotyka mnóstwo kobiet, które oddałyby za niego wszystko a on, choć je kocha, to zawsze zostawia. Ale nigdy nie zapomina. Taki z niego wspaniały mężczyzna. Nie przekonała mnie autorka tym swoim wizerunkiem wrażliwego samca alfa. Nie przekonała także i samą konstrukcją. Chociaż styl ma dobry i czasem wsiąkałam w daną scenę, to zbyt często znajdowałam coś, co mnie rozdrażniało i sprawiało, że musiałam odłożyć książkę na później. Czytana długo i z przerwami. Mam wrażenie, że pisarka jest dobra w tworzeniu pojedynczych scen, niezbyt długich. Dobrze jej wychodziło coś mocnego, krótkiego, męsko-damskiego z jakąś tęsknotą w tle, czyli sceny z kolejnymi pannami Zachara. Jednak to są pojedyncze akcenty a sama powieść jako całość niezbyt do mnie trafiła. Miałam wrażenie zapętlenia, zbytnie przykładanie wagi do wewnętrznego życia, chociaż przekładało się ono na rzeczywistość, w której żył obecnie jak i we wspomnieniach. Niestety nie jest to powieść o Nealu Caffrey’u z serialu White Collar, przez którego szczerze mówiąc, chciałam tę książkę przeczytać. Nie jest to nawet autobiografia Stephane Breitwiesera z „Wyznania kolekcjonera dzieł sztuki”, notabene prawdziwa. Ale może to tylko mój taki odbiór? Nie czytałam innych recenzji, więc nie mogę porównać reakcji. Może po prostu jestem teraz w innym nastroju na zupełnie inne powieści? Dlatego ani nie zniechęcam, ani nie polecam. Za książkę dziękuję wydawnictwu MUZA SA. „Biały gołąbek z Kordoby” Dina Rubina, wydawnictwo MUZA SA, str. 557 *Chciałam oznajmić, że sprawa tak brzydko ułożonego tekstu, czyli nierozklejonych akapitów nie jest moją winą. Odpowiedzialność za to ponosi całkowicie nowy, w tej chwili denerwujący mnie blogger, który coś zmienia, kiedy nikt o to nie prosił. Więc lepiej niech naprawi co popsuł, bo odechciewa mi się cokolwiek publikować, a chciałam jeszcze zrobić kolejny dzień z "30 dni z książkami".

3 komentarze:

  1. Może jak będzie okazja przeczytam

    OdpowiedzUsuń
  2. Zamówiłam do recenzji, a teraz jakoś mi się nie chce czytać. I jeszcze nie zachęcasz. Cóż, jakoś się do tego zbiorę, może jednak mi się spodoba ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przesówam jak tylko mogę jej przeczytanie, ale wreszcie muszę to zrobić.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...