Julia prowadzi spokojne, zwyczajne życie, całkowicie ją
satysfakcjonujące. Ma dobrą pracę w salonie telefonii komórkowej, mieszkanie
wraz z dwoma przyjaciółkami i chłopaka, z którym chociaż rzadko się widuje z
racji jego pracy, to planują wspólną przyszłość. Pewnego dnia Julia dostaje
wielki bukiet róż, z początku zachwycający, później odrobinę niepokojący.
Niedługo później zaczyna dostawać głuche telefony, później romantyczne smsy.
Znajomi, a nawet rodzice uważają, że to wszystko bardzo miłe i niezwykle urocze
– Julia ma tajemniczego wielbiciela. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że
ten cichy wielbiciel nie chce się ujawnić, a dość szybko coś, co było miłe
przeradza się w coś wzbudzającego strach. Telefony utrudniają pracę,
świadomość, że ten ktoś zdobył prywatny numer telefonu przeraża i tak to się
coraz bardziej pogłębia.
Uważam, że Olga Rudnicka jest jedną z najlepszych
współczesnych polskich pisarek. Nie czytam ich wiele, ale z tych książek po
które miałam okazję sięgnąć Rudnicka zdecydowanie wybija się przede wszystkim
stylem i poczuciem, że ta książka jest dobra. Bohaterowie prosto, ale wyraźnie
zarysowani, tak samo tło. Nie przesadza z opisami, ale wystarczą do wyobrażenia
sobie świata, w którym poruszają się postacie. Identycznie z dialogami. Chociaż to na
nich zwykle opierają się jej powieści, to nie mamy poczucia czegoś pustego.
Naprawdę dobrze się czyta, z łatwością zagłębiamy się w powieść. Tak samo jest
w „Cichym wielbicielu”. Uważam, że to naprawdę dobra książka. Tak dobra, że
czasami musiałam ją odłożyć na później, bo treść tak bardzo na mnie działała.
Wraz z tym jak akcja się rozwija, a przerażenie Julii i
intensywność prześladowcy wzrastają, rośnie to wszystko w nas, w czytelnikach.
Autorka niesamowicie realnie przedstawiła zarówno proces prześladowania od
strony „cichego wielbiciela”, jak i stan psychiczny ofiary. Julia stopniowo
traci wszystko. Pracę, mieszkanie, przyjaciół, nawet jej rodzice są gnębieni.
Na szczęście nie odwraca się od niej jej partner, który staje na wysokości
zadania i podczas jak depresja i porażający strach Julii uniemożliwiają jej
zwykłe życie – boi się wyjść nawet ze swojego pokoju – to jest przy niej,
robiąc wszystko, co można by jej pomóc. Naprawdę bardzo dobrze zostało to
opisane. Można samemu poczuć gęsią skórkę i (stety, albo niestety) poczuć się jakbyśmy
to my byli prześladowani. W związku z tym uważam, że to mocna książka. A
później jeszcze następuje szok, kiedy się odkrywa, że to właśnie ta osoba,
której by się nie podejrzewało za milion nawet lat, okazuje się prześladowcą.
To też zostało świetnie zrobione, ponieważ… Ach, nie będę zdradzać, bo może się
okazać, że za dużo powiedziałam. Przeczytajcie sami :).
Książka naprawdę dobra, mocna, czyta się błyskawicznie, a
jeszcze szybciej zostaje się wciągniętym do środka. Brawa dla Olgi Rudnickiej,
choć osobiście wolę nieco mniej intensywne przeżycia, to było zbyt realne. Mam
nadzieję, że druga część „Natalii 5” zostanie wydana, bo już się nie mogę
doczekać, aby ponownie się pośmiać i razem z siostrami przeżyć kolejną
przygodę.
„Cichy wielbiciel” Olga Rudnicka, wyd. Prószyński i S-ka
2012, str. 440
bardzo intryguje mnie ta ksiązka i na pewno kiedyś po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńKsiążka świetna, inna niż inne tytuły autorki, ale warta przeczytania
OdpowiedzUsuń