„Kitty i nocny Waszyngton” to druga część traktująca o
życiu, czy raczej przygodach (jej życie jest zdecydowanie zbyt ciekawe) Kitty,
dziewczyny, która znalazła się w nieodpowiednim miejscu w nieodpowiednim czasie
i została pogryziona, w wyniku czego stała się wilkołakiem. Recenzję pierwszej
części „Kitty i Nocna Godzina” znajdziecie tutaj.
W części drugiej Kitty zostaje wezwana przez komisję do
senatu, gdzie ma odpowiadać w sprawie mającej odkryć czym jest Centrum Biologii
Paranaturalnej i czym dokładnie zajmuje się doktor Flemming. Kitty trochę wbrew
własnej woli zostaje objęta opieką wampirzycy Alette, poznaje nowy sposób
współistnienia wielu lykantropów w tym samym miejscu (co w porównaniu z jej
poprzednimi doświadczeniami z watahą jest dla niej bardzo zaskakujące, ale i
wspaniałe) oraz sama stara się wyśledzić czym tak naprawdę są badania doktora
Flemminga. Poszukiwania te prowadzą do kłopotów, z którymi Kitty będzie musiała
się zmierzyć.
Muszę powiedzieć, że to bardzo dobra powieść z gatunku
paranormal. I w żadnym wypadku nie jest to kolejny, kiepskiej jakości romans.
To w ogóle nie jest romans, raczej książka akcji. Sporo tu śledzenia,
uciekania, a nawet polityki. Bardzo podobały mi się wątki, gdzie Kitty była
otoczona przez media, wyglądało to bardzo realnie, tak samo jak przesłuchania
senatu. Autorka całkiem dobrze poradziła sobie z przedstawieniem sytuacji,
gdzie na światło dzienne wychodzi, iż wampiry i wilkołaki żyją wśród nas.
Gdybym bardzo chciała się czepiać, mogłabym uznać, że w rzeczywistości ludzie
wpadliby w gigantyczną panikę i że według autorki odbyło się to niezwykle
spokojnie, ale nie będę, ponieważ opisała jak opisała i było to wiarygodne. I
to na tym koncentruje się ta książka, co spowodowało, że wyobraziłam sobie taki
polityczny thriller z prawdziwego zdarzenia traktujący o upublicznieniu się
wampirów, lykantropów a nawet magów i innych istot.
Bardzo sobie muszę pochwalić styl autorki, który
zdecydowanie stoi na wyższym poziomie niż większość znanych mi książek z tego
gatunku. I to, że powieść koncentruje się na akcji, na konkretnym zagadnieniu,
a nie na wzdychaniu (i nie tylko) do
siebie zakochanej pary przez całą książkę. Kitty to postać nie całkiem
jednoznaczna. Nie jest to superwoman, która się niczego nie boi i wszystkim
spuszcza łomot, ale nie jest to idiotka, która nie potrafi sama niczego zrobić.
Ma momenty kiedy naprawdę się boi i jest to świetnie pokazane, ale kiedy trzeba
zawalczyć i coś zrobić to idzie i to robi. Bardzo ją lubię i z przyjemnością
sięgnę po kolejny tom. A każdemu, kto zaczytuje się w tym gatunku ogromnie
polecam serię o Kitty.
„Kitty i
nocny Waszyngton” Carrie Vaughn, wyd. Amber 2010, str. 326
wampiry? oj nie wiem, chyba sobie jednak daruję :)
OdpowiedzUsuńJuż mi kiedyś ta Kitty wpadła w oko i wydała się ciekawa. Jak mało wzdychania, a sporo się dzieje, to sobie kiedyś poszukam tej serii :)
OdpowiedzUsuńViv: Poszukaj, jak masz stoiska z książkami w sklepach to też tam zaglądaj. Ja właśnie tak trafiłam na tę część Kitty - leżała sobie za 9,99 ^^.
OdpowiedzUsuń