sobota, 31 grudnia 2011

New Year's Eve

SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO KOCHANI :)).
2012

wtorek, 27 grudnia 2011

Florenckie lato. Judith Lennox

Jeżeli ktoś lubi romanse w najczystszej postaci (czyli zna książki autorstwa Judith Lennox) i sięgnął po „Florenckie lato” z takim zamysłem, to może nieco się zdziwić. Według mnie tylko pozytywnie.

Oryginalny tytuł „Catching the tide” (można tłumaczyć jako “łapiąc falę”) moim zdaniem o wiele lepiej oddaje treść powieści niż ten mocno tandetnie brzmiący stworzony przez polskich tłumaczy lub innych speców. Główne bohaterki, trzy kobiety: Tess i Freddie Nicholson oraz Rebecca Rycroft „łapią falę”, czyli usiłują poradzić sobie z tym, co przynosi im los, często zmienny i zaskakujący. To obyczajowa opowieść o miłości, komplikacjach, żalu, pragnieniach i rozpaczliwym usiłowaniu bycia na wierzchu, a nie poddawaniu się i tonięciu. Tess, nawiązawszy romans z Milo, mężem Rebekki, na zawsze zmienia życie ich trzech, a we wszystko to wchodzi jeszcze druga wojna światowa, wywracająca rzeczywistość do góry nogami, jakby było mało problemów i bez niej.

Judith Lennox stworzyła świetny obraz zwykłego angielskiego społeczeństwa pierwszej połowy XX wieku, a każdy z bohaterów zdaje się być przedstawicielem różnych grup społecznych. Tess jest modelką, gwiazdą, Freddie najpierw młodą dziewczyną z typowej angielskiej pensji, by potem stać się silną kobietą, a Rebbecka panią domu, królową idealnych przyjęć, których goście nie mogą się doczekać. Każda z nich nie do końca jest taka, jaką ją postrzegają ludzie z zewnątrz. Jest nam też dane poznać wielu mężczyzn, którzy wpływają na to, jakimi kobietami stają się nasze bohaterki, często zaskakujące swoimi reakcjami, cechami charakteru czy zmianami jakie w nich następowały.

Autorka snuje wielowątkową powieść na przestrzeni lat, wprowadzając wiele różnych osób. Czasami mi to przeszkadzało, bo nagle robiło się zbyt tłoczno i nieco nużąco, szczególnie, że dużo jest wydarzeń smutnych, przygnębiających, a bohaterki „żyją” prawdziwym życiem, gdzie nie zawsze jest książę na białym koniu, a częściej ktoś, kto nie jest ideałem i można polegać jedynie na sobie samej. W moim odczuciu książka zdecydowanie nie do przeczytania na raz, musiałam ją odkładać, by nieco odpocząć, ale zawsze wracałam, ponieważ warto. Tego typu powieści mają to do siebie, że po ich przeczytaniu pozostaje poczucie, że było warto, że coś się przeżyło, że książka coś po sobie pozostawiła. Spodziewałam się czegoś raczej lekkiego, słonecznego, pomimo opisu, że „losy sióstr komplikuje wybuch II wojny światowej”. Moim zdaniem okładka jest mocno nieadekwatna, tak samo jak tytuł. Odnoszą się tylko do prologu i wprowadzają czytelnika w mylne przekonanie.

Książkę polecam, nie jest zachwycająca jak niektóre powieści potrafią być, ale jest dobra, wzbudza wiele emocji i ma w sobie coś wciągającego.

„Florenckie lato” Judith Lennox, wyd. Prószyński i S-ka 2011, str. 591

sobota, 24 grudnia 2011

I'm driving home for Christmas....



Uwielbiam choinkowe lampki i wszelkie świecące ozdoby, dlatego pozwoliłam sobie użyć akurat ten filmik do tej piosenki. Natomiast ta piosenka jest maksymalnie ciepła i wręcz przytula swoim światłem, świątecznym rodzinnym urokiem i rozświetlonym domem. I chociaż ja nie muszę jechać do domu na Święta, to ta piosenka jest jednym z moich świątecznych numerów 1. Takim naj naj jest oczywiście "Last Christmas" zespołu Wham!, no ale naszło mnie na "Driving home for Christmas" Chrisa Rea.

Moi Kochani uwielbiani Czytelnicy i współuczestnicy niezwykłych podróży po Krainie Książek - Życzę Wam cudownych, pięknych, ciepłych i smacznych Świąt Bożego Narodzenia. Nie kłóćcie się z rodziną, niech prezenty się podobają i niech będzie to czas wypoczynku, śmiechu i szczęścia. Naładujmy baterie, bo spodziewam się, że przed książkami nie uciekniemy. Ja już kilka dostałam, także... ;). Wszystkiego naj!

sobota, 17 grudnia 2011

Pomiędzy światami. Jessica Warman

Zastanawiacie się czasami, co się z wami stanie po śmierci? Kiedy ona nastąpi? Czy życie jakie prowadzicie jest właściwe? Elizabeth Valchar w ogóle o tym nie myślała. Aż w przed dzień swoich osiemnastych urodzin odkryła, że nie żyje. Że jest duchem. I nie wie, dlaczego nie poszła dalej, tylko wylądowała gdzieś pomiędzy, gdzie nikt jej nie widzi, za to żyje chłopak, który zginął rok temu potrącony przez nieznanego sprawcę. Alex jest przeciwieństwem popularnej Elizabeth. Ona nigdy nie zwracała na niego uwagi, chyba żeby się pośmiać z niego razem z przyjaciółmi. Co ich łączy i dlaczego się razem znaleźli w takim stanie?

„Pomiędzy światami” to opowieść o tym, że życie ma swoje konsekwencje, że trzeba umieć wybaczyć. Że miłość robi z ludźmi rzeczy, z których nie zdają sobie sprawy. I że pragnienie bycia lepszym ma swoje granice.

Jessica Warman stworzyła coś pomiędzy paranormalną powieścią obyczajową, a kryminałem. Bo choć z jednej strony wątek kryminalny jest wątkiem głównym, to tak naprawdę przeplata się gdzieś w tle, będąc integralną częścią całości. Na pierwszym planie mamy Elizabeth, która z pomocą Alexa usiłuje się dowiedzieć co się stało, dlaczego tu jest i jaka była w przeszłości, ponieważ nic nie pamięta. Okazuje się, że często się o sobie myli, że ona duch i ona żywa dziewczyna są niemalże całkowicie dwiema różnymi osobami. To trochę sprowokowało mnie do myślenia o nas samych i o tym jak to naprawdę jest z „zaświatami”. Podobało mi się jak autorka pokazała, że nic nigdy nie jest czarno białe. Że zła dziewczyna ma powody by być złą, a dobry chłopak wcale nie jest zawsze wzorem uczciwości. Że nawet ludzie, którzy wydają się sobą nic nie przedstawiać są wciąż ludźmi i nigdy nie są doszczętnie źli.

Samą książkę czytało się dobrze, choć nie powiem, żeby miała porywającą akcję. Wszystko dzieje się bardzo spokojnie, być może przez to, że Elizabeth nie ma innego wyjścia jak tylko obserwować i wracać wspomnieniami wstecz, kiedy jest to możliwe. Ale całość jest plastyczna, postacie dobrze przedstawione. Autorka niejako broni popularnych ludzi w liceum i stara się ukazać, że oni też mają uczucia i swoje problemy, co jest raczej rzadkością. Poza tym część nieco stereotypowa, ale nie głupia.

Powieść idealna dla nastolatków, dla starszych czytelników raczej już nie, choć jak wiadomo, każdy jest inny i ktoś może uznać, że mu odpowiada. W dodatku „Pomiędzy światami” usilnie kojarzyło mi się z „Światła pochylenie” Laury Whitcomb, z tym że ta druga książka jest o niebo lepsza zarówno pod względem fabuły jak i umiejętności pisarskich autorki (recenzja tutaj). Także przeczytać można, ku rozrywce na jakiejś nudnej lekcji ;).

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Prószyński.


"Pomiędzy światami" Jessica Warman, wyd. Prószyński i S-ka 2011, str. 446
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...