niedziela, 20 kwietnia 2014

Indie. Miliony zbuntowanych. V.S. Naipaul

Indie są krajem, który fascynuje wielu. Jeszcze parę lat temu zastanawiałam się, co ludzie w nich widzą, czemu jest taki boom na Indie, czemu każdy jechał tam i byl zachwycony, chociaż obrazy pokazywane w mediach wręcz straszyły. Nadal nie wiem, co się zmieniło, że interesuję się Indiami, że gdzieś w jakiś sposób mnie ciekawią. Na pewno nie zamierzam jechać tam, aby odbyć „podróż życia”. Nie odczuwam fascynacji i tym podobnych uczuć. Natomiast od czasu do czasu zainteresuję się czymś, co tego kraju dotyczy (a czasami złapie mnie „faza” i kończy się na oglądaniu filmów Bollywood z przyrządzaniem indyjskich potraw włącznie). I jak to często bywa, jak tylko zobaczyłam tę książkę, wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Nie pomogło zapewnianie siebie, że reportaże mnie nudzą i nigdy ich nie czytam do końca, a także, że nie ma dobrych książek o Indiach. Otóż z przyjemnością oznajmiam, że się myliłam i cieszę się, ze książkę kupiłam i przeczytałam.

Może zacznijmy od tego, dlaczego uważam, że nie ma dobrych książek o Indiach? Pewnie zaraz ktoś popuka się w czoło, albo określi mnie malowniczym epitetem, bo powiem, że omawiana książka jest tak właściwie pierwszą przeczytaną przeze mnie o Indiach. Natomiast czytałam wiele opinii o innych tego typu reportażach i chociaż były zarówno pozytywne, jak i negatywne, nigdy żadna inna książka mnie do siebie nie przyciągnęła. I chyba wiem, skąd wynika ta różnica. Większość książek opowiadających o Indiach, jest napisanych z punktu widzenia „białego człowieka”, człowieka z zachodniej kultury, z ustalonymi wzorcami myślenia i postrzegania. A „Indie. Miliony zbuntowanych” napisał Indus. Może nie dokładnie człowiek z wewnątrz, bo dorastał na Trynidadzie, a Indie też w jakiś sposób są dla niego krajem egzotycznym, ale jednak bliżej mu do tego kręgu kulturowego, niż np. Europejczykom. I jego sposób patrzenia bardzo mi się podobał. Najczystszy reportaż, w najpiękniejszej możliwej postaci. V.S. Naipaul zabiera nas w podróż po Indiach, ale dzięki niemu nie patrzymy na nie z wysokości, zadzierając głowę, oceniając i wydziwiając na wszystko, co inne. Owszem, on sam też był niejednokrotnie zdziwiony, czy nawet wstrząśnięty, ale swoimi odczuciami nie krzywdził rodowitych mieszkańców tej ziemi. Bardzo mi się to podobało i niezwykle ujęło.

Jestem nowicjuszem, jeżeli chodzi o gatunek literacki, jakim jest reportaż, ale tutaj polubiłam tę książkę za to, w jaki sposób została skonstruowana. Autor przemierzył Indie, wszędzie rozmawiając z ludźmi. Ta książka to zapis kilkunastu dużych rozmów, zakreślających różne sfery z życia Indusów, nierzadko dotyczących polityki, a prawie zawsze religii. Rozmówcy Naipaula pochodzą z różnych kast, miejscowości, regionów. Tematem przewodnim jest ogromna zmiana, jaka zaszła między jedną wizytą autora (rok 1962), a drugą (około 1990). Jak bardzo Indie w tym czasie poszły do przodu, na ile zmieniło się postrzeganie wspólnoty narodowej, jak są wychowywani synowie i córki, jak bardzo zakorzeniona jest tradycja i na ile Indusi są wierzący.

Jako czytelniczka mam dwa zastrzeżenia do tej pracy. Że na tyle rozmów, były chyba tylko dwie z kobietami, że płeć żeńska praktycznie tu nie istnieje, a jeśli już, to przemyka się gdzieś w kuchni, przygotowując posiłek (ale jakże dokładnie to odzwierciedla sytuację kobiet, nawet niechcący),a drugim zastrzeżeniem jest niedokładne umiejscawianie w czasie danej rozmowy, czy podróży. Przez całą książkę (prawie 600 stron) zastanawiałam się, czy to, o czym czytam ma miejsce w latach sześćdziesiątych, czy dziewięćdziesiątych. I tylko domyślałam się, że chodzi o lata dziewięćdziesiąte. Potwierdzenie znalazłam na ostatniej stronie, ale ileż się namęczyłam nie mogąc zobaczyć na linii czasu sceny, którą czytam. Jeśli jednak pominiemy ten drobny fakt, to powiem wam, że to najlepszy reportaż i książka podróżnicza, jaką czytałam.

V.S. Naipaul posiada ogromny talent narratorski, jest świetnym obserwatorem i pisarzem. Jestem ciekawa, jak mu idzie pisanie powieści, bo głównie z tego jest znany. Mam nadzieję, że mój opis „Indii” wystarczająco was zachęci do przeczytania tej książki. Jest to dzieło obszerne i dotykające wielu kwestii, o których można by mówić i mówić, a czytać jeszcze więcej. Niejednokrotnie czułam, że mogłabym rozszerzyć dany temat i pogłębić swoją wiedzę na temat tej, czy innej kwestii. Książka Naipaula jest doskonała dla „początkujących” i może służyć za bazę wypadową w ten niezwykle skomplikowany kraj jakim są Indie. I pomyślcie, jeśli Indie tak bardzo zmieniły się między rokiem ’62, a ’90, to jak bardzo zmieniły się przez kolejne dwadzieścia cztery lata? Jakie są dzisiaj?

Czy znacie jakieś książki opisujące Indie współczesne? Ich rozwój ekonomiczny, kulturalny, społeczny? Nie chcę kolejnej pozycji o biednych dzieciach, czy wykorzystywanych dziewczynkach. To okrucieństwa, które tam istnieją. Ale obok nich żyją zwykli ludzie. Kim oni są? V.S. Naipaul przedstawia nam właśnie ich, pozwala zapoznać się z tymi „normalnymi” Indusami. A czy ich polubicie, zrozumiecie i zechcecie poznawać dalej, zależy już tylko od was. Ogromnie polecam.


„Indie. Miliony zbuntowanych” V.S. Naipaul, wyd. Czarne 2013 str. 597
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...