niedziela, 23 grudnia 2012

Rodzina na pokaz. Kevin Wilson



Oryginalny tytuł to „Rodzina Fangów” i chociaż polski oddaje treść książki, to o ile dosadniejszy jest ten właściwy. Ponieważ głównymi i niemalże jedynymi bohaterami tej książki są Fangowie – rodzice Caleb i Camille oraz dzieci Annie i Buster. Caleb i Camille są artystami przez duże A i w swoim mniemaniu uprawiają SZTUKĘ, właśnie tak, nie inaczej. Tworzą przedstawienia przed całkowicie zaskoczonymi i nieświadomymi niczego ludźmi i tylko Fangowie wiedzą, co się dzieje. I powiedzmy sobie, to co robią, tylko dla nich jest sztuką, acz rozumiem co chcą swoimi improwizowanymi przedstawieniami przekazać. W swoich przedstawieniach wykorzystują też dzieci, od małego wychowywane w dziwnym świecie, gdzie trzeba płakać na zawołanie, a potem uciekać przed policją.

Jest to powieść bardzo dobrze napisana. Bez zbytniego rozpisywania się, prosto i przejrzyście, ale niezwykle dobitnie. Zaczęłam czytać na chwilę, a potem nie mogłam się oderwać. Pokochałam postacie Annie i Bustera, rodzeństwa, które nie umiało się odnaleźć w życiu, całkowicie „spaczone” przez rodziców. Chociaż dorośli i mieszkający już bez Caleba i Camille, wciąż mają w sobie niesamowicie dużo z dziecka. Tego dziecka, które wie, że jest skrzywdzone, ale nie wie jak ma to naprawić i co zrobić, aby rodzice je kochali. Oni sobie zdają sprawę, że Caleb i Camille najbardziej kochają sztukę, potem siebie, a potem może ewentualnie ich. Poprzez życie przedstawieniami, Annie i Buster od małego byli aktorami, a to sprawiło, że nie wiedzą, co jest dobrem, a co złem, nie umieją wyrażać uczuć, nie wiedzą jak właściwie się w odpowiedniej sytuacji zachować, a poprzez wychowywanie się tylko i wyłącznie w swojej rodzinie, nie umieją również nawiązywać relacji z innymi ludźmi. Poniekąd nie wiedzą co to jest miłość, a kochać prawdziwie umieją tylko siebie, chociaż jest to bardziej instynktowne niż konkretnie wyrażone.

Książka opowiada o samotności, bólu, zagubieniu, o wpływie rodziców na dzieci i o tym jak każdy, nawet najmniejszy ruch jest w wychowaniu ważny. To również opowieść o egoizmie, o tym czym jest sztuka i ile można dla niej poświęcić oraz czy naprawdę wymaga tylu ofiar. „Rodzina na pokaz” stawia wiele pytań, na które każdy może poszukać w sobie odpowiedzi. Mimo tak poważnych zagadnień, powieść ta jest aż przepełniona poczuciem humoru i nie da się jej czytać, nie śmiejąc się co jakiś czas. Jest w niej jakieś piękno, które szczególnie odczułam na same zakończenie. Kiedy przestałam czytać, poczułam się jak wyrwana z filmu, który przez moment był rzeczywistością.

Spodobało mi się pióro Kevina Wilsona i z całą pewnością przeczytam jego inne książki, jak już je napisze. Ogromnie polecam.


„Rodzina na pokaz” Kevin Wilson, wyd. Prószyński i S-ka 2012, str. 416
 

3 komentarze:

  1. Z pewnością przeczytam!
    Wesołych Świąt !!
    www.recenzje-cherry.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka porusza bardzo ciekawy problem - opowiada przecież o tym, jak dzieciństwo wpływa na dalsze życie i ile dorośli są w stanie poświęcić dla sztuki czy sławy (tutaj własne dzieci). Mam ją już na oku, może mnie też tak wciągnie? :D

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...