Od mniej więcej października mam ogromną ochotę na klimaty
para i około normalne, a już na pewno na wampiryczne. Co dobrze widać po
ostatnich kilku książkach, które przeczytałam. Może przez prawie rok zdołałam
trochę odpocząć od tego typu literatury i teraz z powrotem mnie wzięło (zawsze
byłam fanką wszystkiego co „para”, choć wtedy częściej nazywało się fantastyką
i nie było takie „na topie”). Ale przejdźmy do omawianej dzisiaj książki.
„Mroczna bohaterka” to powieść napisana przez Abigail Gibbs,
nastolatkę z Wielkiej Brytanii, a książka, jak wiele innych w naszych czasach,
początek miała na blogu. Do tego typu powieści zawsze mam spory sentyment, gdyż
sama się z tego światka „wywodzę”. Zawsze kibicuję wszystkim młodym pisarkom,
którym udało się wydać swoje opowiadanie (choć po kilkunastu rozdziałach trudno
to nazwać opowiadaniem).
Muszę pochwalić pomysł Abigail. Jej powieść jest stosunkowo
oryginalna. Główna bohaterka, Violet, ma charakter, jest bezczelna i chociaż
się boi i czasem nawet płacze, to trzyma wysoko uniesioną głowę. Kaspar, jej
druga połówka, to typowy zły chłopiec, który jednak zdobywa serce naszej
Mrocznej Bohaterki. Oczywiście to pomysł jakże wszędzie już wykorzystany, ale
tutaj, dodatkowo, w tle mamy dziewięć równoległych wymiarów, córkę ministra i następcę
tronu wampirów, a wszystko to zaplątane w wielką polityczną rozgrywkę opartą na
przepowiedni o bohaterkach…
Niestety miałam mieszane uczucia podczas lektury. Z jednej
strony mi się podobało, książkę przeczytałam, bardzo ładnie sobie przy niej
odpoczęłam, a z drugiej jednak zauważałam mankamenty wynikające z młodego wieku
pisarki. Nie oszukujmy się, jest to historia prosta, dla młodych ludzi, tchnąca
królewiczami, balami, pięknym pałacem i melodramatycznym przegięciem w dół
na tle pełni księżyca (nie brakuje też romantycznych ugryzień w szyję). Myślę,
że to dla mnie ostatni dzwonek, kiedy w ogóle coś takiego jestem w stanie przeczytać.
Jednak dla młodzieży szkolnej będzie to książka idealna, pochłaniająca i
pobudzająca wyobraźnię. Bardzo mnie cieszy, że autorka mimo wszystko nie
stworzyła czegoś „słodko-mdlącego”, a starała się stworzyć klimat mroczny i
nieco bardziej krwawy. Znajdzie się tutaj parę scen a la „jelita na wierzchu”,
jak również tych bardziej namiętnych, acz nad nimi Abigail musi jeszcze
popracować.
Polecam każdemu, kto lubi paranormalne romanse, ale jest
dość znudzony powtarzającymi się motywami. Tutaj, chociaż nie będzie zaskoczony
treścią, to przynajmniej poczuje powiew świeżego wiatru. Bo jak głosi okładka
„Te wampiry gryzą!”.
„Mroczna bohaterka” Abigail Gibbs, wyd. MUZA SA 2013, str.
556