poniedziałek, 9 sierpnia 2010

Incepcja.


Incepcja to film, który chciałabym by stał się prawdą. Mam w sobie coś takiego, że lubię wszystko co inne, nadprzyrodzone, wkraczające w świat fantastyki i science fiction. Chciałabym, by istnieli X-mani, elfy, telepatia i predystynacja. Najlepsze jest to, że z roku na rok przybywa informacji i "odkryć", że coś takiego może mieć miejsce, a ja sama doświadczam różnych dziwnych rzeczy z gatunku "nie uwierzysz, co mi się właśnie przytrafiło". Dlatego pomysł, z jakim się w Incepcji spotykamy, jak najbardziej mi się podoba (może też dlatego, że uwielbiam spać i śnić ;)).

Istnieje grupa ludzi, którzy zajmują się tworzeniem snów, wchodzeniem w nie i wykradaniem informacji, które obiekt normalnie głęboko ukrywa. Jest to oczywiście nielegalne. Główny bohater, którego pamiętam tylko nazwisko, Cobbs, grany przez Leonardo DiCaprio ma dodatkowo problemy z własną podświadomością, nie umie już normalnie spać i nie może przebywać na terenie Stanów Zjednoczonych, bo jest podejrzewany o morderstwo. Zostawił tam dwoje swoich dzieci, za którymi okropnie tęskni.
Pewnego dnia dostaje zlecenie od faceta, który wcześniej był obiektem, któremu miał wykraść jakiś sekret. Jeżeli wykona dobrze swoją pracę, ten usunie jego kartotekę i Cobbs będzie mógł wrócić do dzieci. Jeśli nie, spędzi w więzieniu resztę życia. Zadanie jest trudne. Cobbs wraz z przyjacielem Arthurem i dobranymi do zadania ludźmi, mają dokonać incepcji, czyli zaszczepienia w obiekcie pomysłu tak, by obiekt myślał, że jest to jego własny pomysł. Inaczej podświadomość to odrzuci i nic z tego nie wyjdzie. I zdawałoby się, że właśnie opowiedziałam większość filmu, ale wcale tak nie jest. To tylko wierzchnia warstwa, niczym pierwszy sen. Później się schodzi do snu we śnie i snu we śnie we śnie. Tego się nie da opisać, wyjaśnić. Trzeba to zobaczyć i przeżyć na własnej skórze.
Film jest doskonały pod każdym względem. Zarówno scenariusza, reżyserii, zdjęć, jak i doboru aktorów, z których żaden nie popełnia pomyłki i nie wytrąca nas z bycia w filmie. Fantastyczne efekty specjalne, których się w zasadzie nie zauważa, bo tak są genialnie zrobione. Wszystko tam jest takie, że wydaje się, że tak jest i nie ma w tym nic dziwnego. Wiele razy traciłam poczucie rzeczywistości jednocześnie mając świadomość, że siedzę w kinowym fotelu.
Chyba jeszcze nigdy nie spotkałam filmu, podczas którego tak wsiąkłam w obraz, że autentycznie nie wiedziałam, co się właśnie dzieje (miałam tak przy zakończeniu). I aż żałuję, że nie mogę powiedzieć nic więcej, nie zdradzając treści.
Film doskonały, muzyka piękna - właśnie jej słucham - ale jak nie mogłaby być piękna, skoro kompozytorem jest sam Zimmer. Gorąco polecam z dosłownie każdego powodu.

6 komentarzy:

  1. Teraz już naprawdę nie mogę się doczekać, aż go zobaczę :).

    OdpowiedzUsuń
  2. To idź do kina i nie czekaj ;p.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rewelacyjny film :) Po wyjściu z kina byłam zachwycona i jestem do teraz :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Alina: Dziewczyno, nie żałuj tych kilkunastu złotych, naprawdę...
    Tucha: Dokładnie :). Ojej, aż bym z Tobą pogadała o zakończeniu, ale nie chcę nic odkrywać.. :D.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapomniałaś, że jeszcze dodatkowe 10 na dojazd. Już wolę książkę sobie kupić.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...