wtorek, 15 maja 2012

Wyścig po miłość. Elizabeth Bevarly


Cole to nieziemsko przystojny i jeszcze bardziej nieziemsko męski milioner, zajmujący się trenowaniem koni pełnej krwi. Do Louisville w stanie Kentucky sprowadzają go Derby, jedne z najważniejszych wyścigów w sezonie. Aby mieć się gdzie zatrzymać wynajmuje na dwa tygodnie dom. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że nieznana mu właścicielka tego przybytku cholernie, że tak powiem, go intryguje. Kim jest ta niezwykle skomplikowana, wspaniała kobieta o tylu odcieniach osobowości?
Lulu postanawia za radą przyjaciela zarobić trochę grosza i wynająć na czas Derby swój dom. Remontuje go własnoręcznie od roku, więc jest do niego bardzo przywiązana. Ma ogromną nadzieję, że wynajmie go ktoś spokojny, z klasą. Nie ktoś taki jak ten Cole Early, o którym tyle w telewizji gadają…

To zabawna komedia romantyczna, gdzie los ewidentnie płata psikusy i spotyka ze sobą ludzi, którzy nie chcą się ze sobą spotykać… Z początku. Cole oczywiście nie od razu dowiaduje się, że to Lulu jest właścicielką tego domu, w którym się zakochał i którego właścicielkę wyobrażał sobie zupełnie inaczej niż wiecznie potarganą, chodzącą w dżinsach i byle jakich podkoszulkach Lulu.

Muszę niezwykle pochwalić autorkę, bo spodziewałam się książki o wiele gorzej napisanej, byle jak przemyślanej (czytaj: zupełnie nielogicznej) i nieco denerwującej, jako że naprawdę od bardzo bardzo dawna nie czytałam zwykłych romansów. A te, które ostatnio trafiły w moje ręce, choć znośne w stanie ponad 38 stopni gorączki, myślę że byłyby mniej strawne na „trzeźwo”. Ten jednak jest przyjemnie lekki i naprawdę nic a nic mnie w nim nie drażniło. Postacie zabawne, nie sprawiały wrażenia płytkich i upośledzonych umysłowo (no dobra, przyznam się, w tych porównaniach po negatywnej stronie stoi „Wszystko dla niej” Diany Palmer), tło bardzo dobrze zarysowane, na co ostatnio zwracam uwagę. Opisy wyglądu postaci i wnętrz w sam raz – ani wybrakowane, ani za długie. Dialogi naprawdę fajne, proste, ale niegłupie. Wielokrotnie się uśmiałam, ze dwa razy wzruszyłam. Sceny erotyczne również w umiarze, dosłownie chyba dwie czy trzy, wplecione w akcję tak, że wszystko miało sens i nie raziło, jak w niektórych książkach, gdzie takie sceny są co drugą stronę i człowiek tylko przekręca kartki chcąc wrócić do normalnej akcji.

I to by było tyle tych „technicznych” zachwytów. Bardzo dobra rozrywka, nie mogłam się od książki oderwać, myślę że mógłby powstać uroczy film na jej podstawie. Polecam tym czytelniczkom, które mają ochotę na coś romantycznego, zabawnego, co zapewni kilka przyjemnych relaksujących godzin :).

"Wyścig po miłość" Elizabeth Bevarly, wyd. Amber 2008, str. 221

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...