niedziela, 28 października 2012

Hinduskie zaślubiny. Sharon Maas



Mam wrażenie, że ostatnio Indie robią się popularne, przynajmniej w literaturze. Nie wiem, czy to pochodna coraz bardziej wyczerpywanego tematu Bliskiego Wschodu, czy po prostu nadszedł czas właśnie na nie. Sharon Maas, istna globtrotterka – mieszkała w 11 krajach, teraz żyje w Niemczech - dwa lata spędziła również w Indiach, gdzie zbliżyła się do tej kultury i zapoznała się z jej „duchem”, co pozwoliło jej na stworzenie powieści o Indiach i relacjach indyjsko-brytyjskich.

W „Hinduskich zaślubinach” zapoznajemy się z trzema osobami. Savitri, wychowanej wśród angielskiej służby w przedwojennych Indiach, Nata zabranego z sierocińca i adoptowanego przez lekarza – Anglika, mieszkającego w małej wiosce, oraz Sarojini – dumną i zapalczywą dziewczynę z Gujany Brytyjskiej. Trzy różne wątki, płynnie się przeplatające, aby w pewnym momencie się złączyć.

To bardzo dobra powieść. Niezwykle ciepła w odbiorze, ale nie znaczy to, że mdła. Autorka stworzyła wiarygodne postaci, w które łatwo uwierzyć i razem z nimi przeżywać ich losy. To książka dobrze pokazująca niuanse – ostatnio coś co lubię. Pokazuje nie tylko to, co wynika ze zdań, ale również z „pomiędzy wierszy”. Nic nie jest czarno białe, odcienie szarości są na porządku dziennym, czy raczej wręcz dotykamy ferii barw. To prosto napisana powieść, ale niezwykle emocjonalna, gdzie każdy gest i myśl bohatera są w jakimś celu – aby stworzyć mocną postać, która trafi do naszego serca i sprawi, że będziemy razem z nią odczuwać.

Na uwagę zasługuje dobro jednego człowieka dla drugiego, jego serce i piękno, które autorka wspaniale oddaje. I nie ma w tym nic naiwnego czy przesadzonego, co bardzo sobie cenię. Można też tu odkryć dość zaskakującą – dla mnie przynajmniej - historię Indusów z Gujany Brytyjskiej, dzisiaj po prostu Gujany. Przybyli tam w poszukiwaniu lepszego życia. Ale czy znaleźli wymarzony raj? To doskonała powieść o tym, jak człowiek się zmienia by poczuć się lepszym, by stworzyć dla siebie nowe życie. O tym, jak traci się dawną tożsamość, zdobywając nową. Kwestia bardzo współczesna, przy ogromnym ruchu migracyjnym, który w dzisiejszych czasach się odbywa.

Polecam tę książkę. Oprócz wspaniałej opowieści dostaniemy wejrzenie na hermetyczny świat Indii i ich relacji z Brytyjczykami, a także próbę ponownego się odnalezienia. Powiedziałabym też, że można tu dostrzec przepiękne elementy na pograniczu realizmu magicznego, a realizmu ezoterycznego. Tak wspaniale przedstawione, że sami mamy ochotę znaleźć się na miejscu Savitrii i przemówić jej językiem. Powieść niejednokrotnie poruszająca i zachwycająca. 


„Hinduskie zaślubiny” Sharon Maas, wyd. Prószyński i S-ka 2012, str.776
 

4 komentarze:

  1. Myślę, że Indie w literaturze były zawsze, po prostu do nas te książki nie docierały. Przyszło zainteresowanie, przyszli chętni je wydać :) Blisko 800 stron, ładne tomisko.

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękna okładka :) Miałam sięgnąć po tę książkę, ale obawiałam się, że jej wielowątkowość może mnie przytłoczyć... Teraz widzę, że popełniłam błąd i mam nadzieję, że uda mi się go naprawić!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piotr ma zdecydowanie rację. Wystarczy spojrzeć na popularność filmów Bollydoodzkich, ktorych zresztą sama jestem fanką :) W literaturze, też często pojawiała się ta tematyka, chociaż prawda jest, że teraz wzrósł popyt właśnie na ten kraj. Tym bardziej, że jest to bardzo wdzięczny temat do opisywania :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. W stu procentach przekonałaś mnie do lektury tej pozycji. Muszę się za nią koniecznie rozejrzeć.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...