Edit z dn. 01.07.: Jak mogłam zapomnieć o "Srebrzystych wizjach"! To na tę książkę czekałam od momentu skończenia "Morderstwa wron". Czyli rok. Moja pamięć jest w gorszym stanie niż myślałam.
"Srebrzyste wizje" to tom trzeci trylogii "Inni". Fantastyczna wizja autorki, nawiązująca do przejęcia ameryki przez białych ludzi. Tylko, że tutaj, zamiast Indian, mamy stworzenia Namid, pradawne duchy przyjmujące formy zwierząt, tak więc znajdziemy tu jakby wilkołaki, lampartołaki, wrony, wampiry (zamieniające się w dym), wieszczki krwi i wiele innych. Książka słabsza od pozostałych dwóch, ale to nieważne. Dla mnie jest zawsze cudownie czytać wszystko, co Anne Bishop napisze. Czytając jej książki, czuję się, jakbym wróciła do domu.
"Srebrzyste wizje" Anne Bishop, wyd. Initium 2015, str. 432
To jedna z dziwniejszych książek, jakie czytałam, ale co się dziwić – to w końcu Murakami. Znajdziecie tu typowe dla niego nostalgiczne nastroje, zastanawianie się nad życiem, nieco depresyjnego bohatera i dziwne wydarzenia rodem ze snu albo filmu. Czym lub kim jest tytułowa owca? Książka wciągająca, nie mogłam się oderwać choć jednocześnie ma w sobie coś niepokojącego. Takie owce nie są normalne…
"Srebrzyste wizje" to tom trzeci trylogii "Inni". Fantastyczna wizja autorki, nawiązująca do przejęcia ameryki przez białych ludzi. Tylko, że tutaj, zamiast Indian, mamy stworzenia Namid, pradawne duchy przyjmujące formy zwierząt, tak więc znajdziemy tu jakby wilkołaki, lampartołaki, wrony, wampiry (zamieniające się w dym), wieszczki krwi i wiele innych. Książka słabsza od pozostałych dwóch, ale to nieważne. Dla mnie jest zawsze cudownie czytać wszystko, co Anne Bishop napisze. Czytając jej książki, czuję się, jakbym wróciła do domu.
"Srebrzyste wizje" Anne Bishop, wyd. Initium 2015, str. 432
To jedna z dziwniejszych książek, jakie czytałam, ale co się dziwić – to w końcu Murakami. Znajdziecie tu typowe dla niego nostalgiczne nastroje, zastanawianie się nad życiem, nieco depresyjnego bohatera i dziwne wydarzenia rodem ze snu albo filmu. Czym lub kim jest tytułowa owca? Książka wciągająca, nie mogłam się oderwać choć jednocześnie ma w sobie coś niepokojącego. Takie owce nie są normalne…
Kolejny tom serii, której nikomu już nie trzeba
przedstawiać. Co tu dużo mówić. Nadal tak samo dobrze się czyta, autor szokuje
i zaskakuje, a Starkowie giną jak domino. Ja wciąż mam nadzieję, że pan Martin
lubi Aryę tak samo jak ja i poprowadzi ją do końca opowieści w miarę
bezpiecznie. Jak zawsze po zakończeniu miałam chęć krzyknąć „nie w takim
momencie”, ale ponieważ te książki są bardzo wyczerpujące emocjonalnie, w sumie
się cieszę, że mam możliwość odpoczęcia pomiędzy jednym tomem a drugim. Jak
zwykle polecam.
Po wyczerpującej „Nawałnicy mieczy” musiałam nieco
odsapnąć i chociaż mówiłam, że nie chcę żadnego kryminału, to ostatecznie
sięgnęłam po trzecią część opowieści o siostrach Sucharskich. Na szczęście to
kryminał na wesoło i dosłownie na każdej stronie jest coś, co może rozśmieszyć.
W porównaniu z poprzednimi częściami, ta mnie trochę nudziła i miałam wrażenie,
że jest oklepana, że autorka pisze z przyzwyczajenia (a może dlatego, że
podpisała kontrakt), a nie z rzeczywistej potrzeby. Niemniej jednak lektura
lekka i idealna na wypoczynek.
„Do trzech razy Natalie” Olga Rudnicka, wyd. Prószyński i
S-ka, wyd. 2015, str. 379
Ponieważ końcówkę miesiąca miałam bardzo męczącą, to
zamiast kontynuować czytanie o imperium Komanczów, wybrałam dalszy ciąg lekkich
powieści i sięgnęłam po kolejną z powieści Ireny Zarzyckiej. „Pod wiatr” to
chyba pierwsza czytana przeze mnie jej książka, która na pewno nie była pisana
z myślą o kilkunastoletnich pannach. Jak żadna porusza tematy miłości, żon,
kochanek, pragnień i zdrad. Pani Zarzycka zawsze gdzieś tych tematów dotknęła,
ale tutaj było najbardziej dosadnie to wszystko opisane (na tyle dosadnie na
ile pozwalały jej czasy, w których żyła). W ogóle muszę powiedzieć, że jej
powieści jak żadne inne przywołują lata dwudzieste i aż zadziwia mnie ich
współczesność. Prawie się nie różnią, pominąwszy brak rozwoju technologicznego.
Zabawnie jest też ujrzeć różne dawne powiedzonka lub słowa, które nadal są w
użyciu. Jeszcze żadna z jej książek mnie nie zawiodła.
„Pod wiatr” Irena Zarzycka, wyd. Astrum 1992, str. 295