środa, 6 października 2010

Dziewczyny z Hex Hall. Rachel Hawkins.


„Czy jesteś grzeczną dziewczynką?”, zapytuje nas tylna okładka książki. Bo jak nie, to wysyłają cię do szkoły z internatem dla brzydkich, niegrzecznych dzieci Prodigium – czarownic, elfów i wilkołaków. A nawet wampirów, jak zezwalają wprowadzone ostatnio na próbę przepisy. Co się dzieje w miejscu, gdzie jest takie skupisko rozstrojonych hormonami nastolatków z nadprzyrodzonymi mocami? Łatwo przewidzieć, że na pewno nic zwyczajnego, a przez słowo „zwyczajne” mam na myśli „bezpieczne”.
Kilka wykrwawionych prawie na śmierć uczennic, dwie nieżywe i nieznane zło czające się po kątach, to nam serwuje Hex Hall. I tyle mam do powiedzenia na temat treści, żeby nie powtarzać po raz enty opisów książki. A teraz moja osobista opinia.

Hex Hall wprawiło mnie w doskonały humor już niemalże od pierwszych stron, co doskonale się przydało, jako że moje samopoczucie nie należało do najlepszych. Lekkość stylu, poczucie humoru typowe dla książek o nastolatkach i takie same sytuacje świetnie odprężały, nie obciążając zbytnio zmęczonego umysłu czytelnika ;). Ale. Po pierwsze, te śmieszne sytuacje, czy żarty, które miały być śmieszne a nie do końca były, doprowadzały mnie momentami do zgrzytania zębami. Zastanawiam się, dlaczego autorka uczyniła z głównej bohaterki taką infantylną, naiwną idiotkę? Czy usunięto jej przy porodzie wszystkie szare komórki? Sophie bardzo mnie rozczarowała, bo lubię lubić głównych bohaterów, a ona sprawiała, że tylko ręce mi nad nią opadały. Mile zaskoczyła mnie jej przyjaciółka wampirzyca lesbijka, która uwielbiała „oczojebny” odcień różu. Taki fajny pomysł. Oczywiście zło panoszące się w Hall jest łatwe do przewidzenia, ale to nie przeszkadza śledzić rozwoju akcji.

Najbardziej rzucało mi się w oczy podobieństwo Hex Hall do Harry Pottera. To było tak intensywne, że dosyć często zdarzało mi się widzieć zamiast głównej bohaterki Hermionę, albo Harry’ego. No bo weźcie. Wychodzi ze szkoły i biegnie nad jezioro, a tam sobie siada i rozmyśla. Albo wymyka się nocą z zamku. Albo całe to „zło”, którego klimat bardzo kojarzy mi się z „Komnatą Tajemnic”. Albo inne drobiazgi, które jako całość zamieniały Hex Hall w kolejną Szkołę Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie a wszystkie wydarzenia w wydarzenia, które przeżywał Harry. O! Nawet gabinet dyrektorki natychmiast skojarzył mi się z Dumbledorem! Książka, oprócz podobieństw do HP wykazywała również skłonności do serii Libby Bray i innej powieści „Niesmiertelny”, która to książka również straszliwie zalatywała mi panią Bray.

I tak się zastanawiam. Czy wszystko już zostało tak wymyślone, że choćby się chciało, to to, co powstanie zawsze już będzie przypominało czyjeś dzieło, czy Rachel Hawkins z całą premedytacją skopiowała różne rzeczy, lekko je tylko zniekształcając, co i tak w niczym nie pomogło? Przez te wszystkie podobieństwa (zapomniałam jeszcze o super przystojnym i popularnym Archerze, w którym, a jakże, zakochuje się Sophie – kolejny powielony schemat) książka znacznie straciła w moich oczach. I ratuje ją tylko to, że czytało się dobrze i na te kilka godzin wyrwała mnie z szarego prądu życia. A po to książki czytam.

Za pożyczenie książki serdecznie dziękuję Alinie ;*.

7 komentarzy:

  1. Ach, nie ma za co :D. Skojarzenia z HP nachodzą. Ale nie zagłębiałam się w te lasy, noce i jeziora. Dyrektorka faktycznie ma coś z Dumbledora, ale szczerze wolę ją, bo przynajmniej w miarę jasno mówi, o co jej chodzi ^^.

    Dla mnie jest bardzo dobra, jeśli chodzi o książki dla nastolatek. I cieszę się, że trafiła do Ciebie jako poprawiacz humoru. Do mnie też, pamiętasz? ^^.

    I co do Archera. Jego "fajność" nie jest przecież taka do końca. I to się chwali Pani Hawkins. Zrobiła z niego coś bardziej interesującego. Uważasz, że przypomina bardzo czyjeś dzieło? Ja nie. Nie do końca. Bo nie czepiam się szczegółów takich jak nocne uciekanie i jeziora (sytuacja jak w FFTH, powtórzysz cokolwiek - plagiat! Bez zastanawiania :D).

    OdpowiedzUsuń
  2. No tak. Niby zrobiła z niego coś ciekawszego i to się jej chwali. Ale słuchaj. Gdy mówiła o siedzibie rady w Londynie widziałam ministerstwo magii... I tak na każdym kroku. Anyway, masz rację. Archer okazał się być ciekawy i chcę rozwinięcia książki tylko z jego powodu. ale dlaczego on chce być z Soph (może jak go wydała to już nie będzie chciał), to ja nie rozumiem. I tak, w swoim gatunku książki dla nastolatków jest bardzo dobra. Ale dla mnie czegoś jej brakuje, tak odrobinę (może mniej skojarzeń z Potterem? ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciężko, żeby w książkach dla nastolatek Ci czegoś nie brakowało. Tam zawsze będzie brakować. Chociaż w tej kategorii dałabym platynową koronę i berło Meg Cabot, która opanowała je do perfekcji, dlatego wciąż i wciąż mogę czytać jej książki.
    Tam, Ministerstwo Magii też było. Ale wyobraźnia jest ograniczona. Mimo wszystko. Popatrz na to z punktu widzenia autorki. Nie czytelnika. Bo czytelnikowi łatwo narzekać, a wiesz, jak ciężko jest coś napisać i skończyć. HP to klasyka. Pewne wątki będą się powtarzać już zawsze. Do momentu, aż pojawi się kolejna wybitna postać na arenie literackiej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ach, czekam na nią niecierpliwie. Nawet wczoraj wieczorem o kimś takim myślałam i zastanawiałam się, co zaprezentuje światu i za le lat się pojawi :D. I z czym. Bo wampiry były, czarodzieje byli, elfy były, wilkołaki wszędzie są więc były... I wymyśliłam horror o krasnoludkach xDD. A tak na serio... Chyba jedynie przybysze z kosmosu mogą jeszcze czymś nas zaskoczyć ;).

    OdpowiedzUsuń
  5. Ha, wpadłam właśnie na pewien pomysł, ale muszę go doszlifować :D. Nie zapomnij, że były również anioły ;). I sukuby.

    Pomyślałaś o takiej fantastyce, która weszła do kanonu literatury klasycznej? Patrz na "Mistrza i Małgorzatę". Chcę przeczytać coś takiego. To przecież czysty geniusz.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie mogę na to patrzeć, bo tego nie czytałam ;). Ja wymieniłam tylko główne gatunki nurtu fantasy. Wiadomo, że są jeszcze i smoki i krasnoludy (ojej, to krasnoludki odpadają) i zombie (bleh) i wróżki i driady i nimfy i bogowie/boginie i demony (och) i lykantropy i faerie i ludzie x-mani i ludzie ze skrzydłami i moi kochani Krwawi (to dopiero oryginalny pomysł! czyli jednak można) i żywiołaki i duchy i poltergeisty i upiory i jednorożce i pegazy i amazonki i centaury i uf, wszystkie inne stworzenia świat maagicznego, których jeszcze nie wymieniłam bo tchu mi zabrakło xD.

    OdpowiedzUsuń
  7. To musisz przeczytać. Zresztą sam fakt, gdzie Bułhakow z MiMem został umieszczony zasługuje na uznanie, i bez znajomości treści.

    Oczywiście, tych stworzeń jest mnóstwo. Mogą sobie występować. Ale można je umieścić w zupełnie innej scenerii :)). Tak, że to będzie coś innego. Jednak, żeby było chwytliwe, korzysta się z utartych schematów, ech...

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...