środa, 6 października 2010

Splątane Sieci. Anne Bishop.

Tego jeszcze tutaj nie było! Dwie recenzje tego samego dnia. Ha. A jednak nie mogłam się powstrzymać, kiedy godzinę temu skończyłam czytać tę książkę poniżej :).



Książki Anne Bishop to chyba jedyne, jakie jestem w stanie kupić z zamkniętymi oczami, nie zwracając uwagi na koszty. A to niezwykle poważne stwierdzenie jak na kogoś kto zwykle boi się kupować książki, żeby go nie zawiodły a pieniądze nie okazały się wyrzucone w błoto. Bo nie należę do tych ludzi, którzy twierdzą, że każda książka jest cenna i warta przeczytania.

W piątym tomie serii autorka serwuje nam dobrze znaną potrawę. Mrocznego i seksownego Sadiego, groźną i nieobliczalną, ale dobrą Janelle, Lucivara, który jest tak samo potężny jak i kochany (mam wrażenie, że wszyscy bohaterowie książki wyśmialiby mnie za to stwierdzenie) oraz wiele innych postaci, z których każda jest tak samo dobra jak i zła, a wszystko to jest wymieszane w niezwykle słodkiej i uwodzącej mieszance, po której jeszcze długo się oblizujemy i wspominamy smak.

Kolejnym wydarzeniem w wielosetletnich życiach naszych przyjaciół (a przynajmniej moich! Jak ja ich wszystkich uwielbiam) jest pojawienie się plebejskiego pisarza Jarvisa Jenkella, który po odkryciu, że nie tylko jest pół-krawym, ale także posiada moc, postanawia zbudować Dom Strachu, a w nim zemścić się za wszystko to, czym Krwawi są, a czym on nie jest. Nie wiem, czy się jasno wyrażam, w każdym razie w książce jest to dobrze wytłumaczone. Dom Strachu zawiera w sobie sieci Czarnych Wdów, splecionych ze sobą i z różnymi zaklęciami. Ma za zadanie zniszczyć Krawych z rodziny SaDiablo, ale Jarvis jeszcze nie poznał zbyt dobrze swoich wrogów i nie wie, co go czeka… Hm. Jakby się przyjrzeć, to zdradziłam ogólny zarys książki. Ale, to trzeba przeczytać.

Nie byłabym sobą, gdybym tego nie polecała. Wspaniały, misterny świat pełen magii, krwi, namiętności, prymitywnych instynktów i wzniosłych uczuć. A także poczucia humoru, od którego lecą łzy ze śmiechu i po kilka razy czytam ten sam fragment. To naprawdę rzadka mieszanka, to wszystko, co nam podaje pani Bishop. I jestem jej niezwykle wdzięczna za ten świat. Jest bardzo piękny, pomimo swojego okrucieństwa. Nie wiem, czy takie coś spowoduje, że sięgniecie po tę książkę, ale dla mnie jest to coś wspaniałego, niczym wyczuwanie smaku wiatru na języku. To coś, co jest w tym świecie… Ach. Ogólnie polecam rozpoczęcie czytania od pierwszej części Trylogii Czarnych Kamieni, czyli Córki Krwawych. Trylogia jest najlepsza ze wszystkich dotychczasowych części, brak słów by opisać jej doskonałość. Ale kolejne dwie nie są gorsze. Są po prostu inne i stanowią niezwykle smaczne uzupełnienie do Trylogii.

Cz. I – Córka Krwawych
Cz. II – Dziedziczka Cieni
Cz. III – Królowa Ciemności
Cz. IV – Serce Kaeleer
Cz. V – Splątane Sieci
Cz. VI – Niewidzialny Pierścień, jeszcze nie wydane

2 komentarze:

  1. Uwielbiam tą serię. Być może już jakiś czas temu przestałam być obiektywna, ale mówi się trudno. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ee, dlaczego przestałaś być obiektywna? Ja dostrzegam minusy. Ale jestem tak zakochana w plusach, że minusy są nieważne i zupełnie niewidzialne :D. Czy to się nazywa, że przestałam być obiektywna? ;)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...