niedziela, 20 maja 2012

Cichy wielbiciel. Olga Rudnicka


Julia prowadzi spokojne, zwyczajne życie, całkowicie ją satysfakcjonujące. Ma dobrą pracę w salonie telefonii komórkowej, mieszkanie wraz z dwoma przyjaciółkami i chłopaka, z którym chociaż rzadko się widuje z racji jego pracy, to planują wspólną przyszłość. Pewnego dnia Julia dostaje wielki bukiet róż, z początku zachwycający, później odrobinę niepokojący. Niedługo później zaczyna dostawać głuche telefony, później romantyczne smsy. Znajomi, a nawet rodzice uważają, że to wszystko bardzo miłe i niezwykle urocze – Julia ma tajemniczego wielbiciela. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że ten cichy wielbiciel nie chce się ujawnić, a dość szybko coś, co było miłe przeradza się w coś wzbudzającego strach. Telefony utrudniają pracę, świadomość, że ten ktoś zdobył prywatny numer telefonu przeraża i tak to się coraz bardziej pogłębia.

Uważam, że Olga Rudnicka jest jedną z najlepszych współczesnych polskich pisarek. Nie czytam ich wiele, ale z tych książek po które miałam okazję sięgnąć Rudnicka zdecydowanie wybija się przede wszystkim stylem i poczuciem, że ta książka jest dobra. Bohaterowie prosto, ale wyraźnie zarysowani, tak samo tło. Nie przesadza z opisami, ale wystarczą do wyobrażenia sobie świata, w którym poruszają się postacie. Identycznie z dialogami. Chociaż to na nich zwykle opierają się jej powieści, to nie mamy poczucia czegoś pustego. Naprawdę dobrze się czyta, z łatwością zagłębiamy się w powieść. Tak samo jest w „Cichym wielbicielu”. Uważam, że to naprawdę dobra książka. Tak dobra, że czasami musiałam ją odłożyć na później, bo treść tak bardzo na mnie działała.

Wraz z tym jak akcja się rozwija, a przerażenie Julii i intensywność prześladowcy wzrastają, rośnie to wszystko w nas, w czytelnikach. Autorka niesamowicie realnie przedstawiła zarówno proces prześladowania od strony „cichego wielbiciela”, jak i stan psychiczny ofiary. Julia stopniowo traci wszystko. Pracę, mieszkanie, przyjaciół, nawet jej rodzice są gnębieni. Na szczęście nie odwraca się od niej jej partner, który staje na wysokości zadania i podczas jak depresja i porażający strach Julii uniemożliwiają jej zwykłe życie – boi się wyjść nawet ze swojego pokoju – to jest przy niej, robiąc wszystko, co można by jej pomóc. Naprawdę bardzo dobrze zostało to opisane. Można samemu poczuć gęsią skórkę i (stety, albo niestety) poczuć się jakbyśmy to my byli prześladowani. W związku z tym uważam, że to mocna książka. A później jeszcze następuje szok, kiedy się odkrywa, że to właśnie ta osoba, której by się nie podejrzewało za milion nawet lat, okazuje się prześladowcą. To też zostało świetnie zrobione, ponieważ… Ach, nie będę zdradzać, bo może się okazać, że za dużo powiedziałam. Przeczytajcie sami :).

Książka naprawdę dobra, mocna, czyta się błyskawicznie, a jeszcze szybciej zostaje się wciągniętym do środka. Brawa dla Olgi Rudnickiej, choć osobiście wolę nieco mniej intensywne przeżycia, to było zbyt realne. Mam nadzieję, że druga część „Natalii 5” zostanie wydana, bo już się nie mogę doczekać, aby ponownie się pośmiać i razem z siostrami przeżyć kolejną przygodę.

„Cichy wielbiciel” Olga Rudnicka, wyd. Prószyński i S-ka 2012, str. 440

2 komentarze:

  1. bardzo intryguje mnie ta ksiązka i na pewno kiedyś po nią sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka świetna, inna niż inne tytuły autorki, ale warta przeczytania

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...