czwartek, 17 maja 2012

Kitty i nocny Waszyngton. Carrie Vaughn


„Kitty i nocny Waszyngton” to druga część traktująca o życiu, czy raczej przygodach (jej życie jest zdecydowanie zbyt ciekawe) Kitty, dziewczyny, która znalazła się w nieodpowiednim miejscu w nieodpowiednim czasie i została pogryziona, w wyniku czego stała się wilkołakiem. Recenzję pierwszej części „Kitty i Nocna Godzina” znajdziecie tutaj.

W części drugiej Kitty zostaje wezwana przez komisję do senatu, gdzie ma odpowiadać w sprawie mającej odkryć czym jest Centrum Biologii Paranaturalnej i czym dokładnie zajmuje się doktor Flemming. Kitty trochę wbrew własnej woli zostaje objęta opieką wampirzycy Alette, poznaje nowy sposób współistnienia wielu lykantropów w tym samym miejscu (co w porównaniu z jej poprzednimi doświadczeniami z watahą jest dla niej bardzo zaskakujące, ale i wspaniałe) oraz sama stara się wyśledzić czym tak naprawdę są badania doktora Flemminga. Poszukiwania te prowadzą do kłopotów, z którymi Kitty będzie musiała się zmierzyć.

Muszę powiedzieć, że to bardzo dobra powieść z gatunku paranormal. I w żadnym wypadku nie jest to kolejny, kiepskiej jakości romans. To w ogóle nie jest romans, raczej książka akcji. Sporo tu śledzenia, uciekania, a nawet polityki. Bardzo podobały mi się wątki, gdzie Kitty była otoczona przez media, wyglądało to bardzo realnie, tak samo jak przesłuchania senatu. Autorka całkiem dobrze poradziła sobie z przedstawieniem sytuacji, gdzie na światło dzienne wychodzi, iż wampiry i wilkołaki żyją wśród nas. Gdybym bardzo chciała się czepiać, mogłabym uznać, że w rzeczywistości ludzie wpadliby w gigantyczną panikę i że według autorki odbyło się to niezwykle spokojnie, ale nie będę, ponieważ opisała jak opisała i było to wiarygodne. I to na tym koncentruje się ta książka, co spowodowało, że wyobraziłam sobie taki polityczny thriller z prawdziwego zdarzenia traktujący o upublicznieniu się wampirów, lykantropów a nawet magów i innych istot.

Bardzo sobie muszę pochwalić styl autorki, który zdecydowanie stoi na wyższym poziomie niż większość znanych mi książek z tego gatunku. I to, że powieść koncentruje się na akcji, na konkretnym zagadnieniu, a nie na wzdychaniu  (i nie tylko) do siebie zakochanej pary przez całą książkę. Kitty to postać nie całkiem jednoznaczna. Nie jest to superwoman, która się niczego nie boi i wszystkim spuszcza łomot, ale nie jest to idiotka, która nie potrafi sama niczego zrobić. Ma momenty kiedy naprawdę się boi i jest to świetnie pokazane, ale kiedy trzeba zawalczyć i coś zrobić to idzie i to robi. Bardzo ją lubię i z przyjemnością sięgnę po kolejny tom. A każdemu, kto zaczytuje się w tym gatunku ogromnie polecam serię o Kitty.

„Kitty i nocny Waszyngton” Carrie Vaughn, wyd. Amber 2010, str. 326

3 komentarze:

  1. wampiry? oj nie wiem, chyba sobie jednak daruję :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Już mi kiedyś ta Kitty wpadła w oko i wydała się ciekawa. Jak mało wzdychania, a sporo się dzieje, to sobie kiedyś poszukam tej serii :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Viv: Poszukaj, jak masz stoiska z książkami w sklepach to też tam zaglądaj. Ja właśnie tak trafiłam na tę część Kitty - leżała sobie za 9,99 ^^.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...