Dziś opowiem skrótowo o dwóch książkach, aby zostały na
blogu odnotowane, ale recenzją tego z całą pewnością nie będzie można nazwać.
„Informacjonistka” debiutującej Taylor Stevens. Książka
nazwana szumnie thrillerem, ale do dreszczowca jej daleko. Główna bohaterka
zarabia miliony na zdobywaniu użytecznych informacji. Jak wiadomo, informacja
jest niekiedy bardziej wartościowa niż złoto. Tym razem dostaje dość
niecodzienne zlecenie, aby w Afryce odszukać zaginioną przed czterema laty
Emily, córkę potentata ropy naftowej. Michael jedzie do Afryki, kraju wielu
wspomnień i koszmarów.
Mam mieszane uczucia co do tej książki. Czytając ją
niemalże cały czas myślałam, że nie powinna to być książka a film. W formie
filmu sprawdziłaby się genialnie. Autorkę należy pochwalić za super dokładne i
wiarygodne opisy Afryki – ludzi, ulic, mentalności, zwyczajów i tym podobnych.
Ośmielę się stwierdzić, że sama mogła kiedyś w Afryce przebywać. Poza tym istnieje
jakieś duże „ale”, które uniemożliwiło mi wielki zachwyt tą książką. Nie jest
to ani przygodowe czytadło, ani „poważna” literatura. Jej styl jest gdzieś tak
pomiędzy. Mimo to książkę mogę zaliczyć do dość udanych i żywię do niej
sympatię. Na pewno przeczytam kolejną książkę o tej bohaterce. Na plus zaliczam
to, że Afryka przedstawiona przez autorkę wciąż we mnie „siedzi”, niczym upalne
przeżycie. „Przygody” Michael poniekąd stały się moimi wspomnieniami i tak już
zostaną. A to chyba dobrze świadczy o książce. Ze swojej strony polecam.
Ta książka to jakaś porażka. Tak jak „Achaję” tego autora
uwielbiam, tak nie jestem w stanie czytać innych jego książek. Zwykle dlatego,
że nawiązują do wojen światowych, a tych nie cierpię, ale tutaj to po prostu…
dno i wcale nie tematyczne.
Na ulicach Wrocławia giną bezdomni. Panuje legenda, że
porywa ich Czarna Dama swoją limuzyną. Nikt by się tym nie zainteresował, gdyby
nie przypadek. Detektyw Andrzejewski znajduje związek pomiędzy sprawą, którą
prowadzi, a tymi porwaniami. Rozwiązanie powoli prowadzi do badań nad śmiercią
kliniczną, prowadzonych przez grupę lekarzy. Brzmi ciekawie? Dobrze, bo dalej
już tylko nudy.
Fabuła jest prowadzona tak łopatologicznie, że naprawdę
jest nudno. Partnerka Andrzejewskiego niby łapie wszystko w mig, on się tym
zachwyca, po czym następny akapit to wyjaśnienia tego, co właśnie załapała „w
mig”. I skoro już przy partnerce jesteśmy, to powiem o niej coś więcej. Nazywa
się Beata Bader, w skrócie BB i jest masochistką. A jej mąż to sadysta. Bidulka
jak coś przeskrobie (na przykład zje wielki puchar lodów truskawkowych z, o
zgrozo!, polewą truskawkową i likierem, to sama na siebie donosi mężowi i później
dostaje lanie. Oprócz tego kobieta jest bardzo inteligentna, świetnie
wykształcona i nawet była w Afganistanie (jako psycholog). To nic, że jak
szanowny pan detektyw i równie szanowny pan policjant sobie zażyczyli kawki to
Beatka latała i parzyła, nawet kanapeczki robiła… Do czego zmierzam. Jak ktoś
słusznie zauważył w komentarzu przy okazji recenzji „Achaji” pan autor ma swój
typ kobiety i ten typ promuje. W postaci BB zrobił to tak niezdarnie, tak
nieskomplikowanie, tak okropnie leniwie i wprost, że poza Achają więcej jego
książek żadnych nie czytam. Może brzmi głupio (a ktoś pomyśli, że feministycznie),
ale nie o to chodzi. Autor jedzie po prostu po najniższej bandzie, a już „Za
progiem grobu” jest tak byle jak napisane, że nawet nie chciało mu się wymyślać
i napisać porządnego zakończenia. Nie po to cierpiałam całą książkę, żeby
zakończenie było tak denne i idiotyczne. Szczerze książki nie polecam.
To trochę ostudziłaś mój zapał do czytania Ziemiańskiego. Ja czytałam tylko jego opowiadania zebrane w antologii Zapach szkła i bardzo mi się podobały. Achaja jest w planach i tego nie zmieniam, ale swego czasu czytałam pozytywną recenzje którejś z sensacyjnych książek tego autora i czułam się zachęcona. Widać, że nie można brać każdego tytułu w ciemno. Za progiem grobu sobie odpuszczę:)
OdpowiedzUsuńJa właśnie bardzo się zdziwiłam, kiedy dawałam moją opinię na Lubimy Czytać, a tam po 7 gwiazdek czy nawet 8. Nie rozumiem tego :D. O innych się nie wypowiadam, bo próbowałam czytać, ale mi nie podchodziły ^^.
UsuńMi Informacjonistka przypadła do gustu, tylko postać głównej bohaterki była zbyt absorbująca, dlatego całość fabuły zeszła na dalszy plan. Za progiem grobu odpuszczam
OdpowiedzUsuńWiesz, że możesz mieć rację z tym, że postać Vanessy była zbyt absorbująca? :D Tak czy siak, mam nadzieję, że autorka rozwinie się w kolejnych częściach :).
UsuńTeż mam mieszane uczucia co do Informacjonistki - bardziej niż sama akcja podobały mi się właśnie opisy Afryki :) O drugiej książce jeszcze nie słyszałam...
OdpowiedzUsuńZiemiańskiego bardzo lubie chociasz ma niewypały, ale do "Informacjonistki" mnie jakoś nie ciągnie - nawet okładka jakaś taka filmowa... :)
OdpowiedzUsuń