Jakby ktoś się zastanawiał, tak, ja jeszcze żyję. Tylko wypełniam moje postanowienie noworoczne, aby nie stresować się czytaniem. Nie do końca to wychodzi, o czym wie przyjaciółka, wysłuchująca moich monologów, ale. Z racji tego, że czytam dla stuprocentowej przyjemności własnej, ostatnio nie czytam prawie wcale. Choć to też nie tak. Czytam "Wyjątek" Christiana Jungersena. Dokładnie od 29 grudnia, kiedy to zakupiłam go w Krakowie i spędziłam z nim całe trzy godziny podróży pociągiem. Powieść pod tematem ludobójstwa genialnie pokazująca ludzką psychikę. Stety i niestety jest to książka, którą dość często przerywam, a bywają dni, kiedy czytam zaledwie półtorej kartki. I dobrze mi z tym. Trochę gorzej już z zupełnym porzuceniem po stu stronach "Tessy D'Urberville", którą to sama zaproponowałam do Wyzwania Listopadowego. Niestety Tess wybitnie nie jest teraz na moje nastroje i ochoty, także... Czytam też sporo fan ficków i chyba dzięki nim tylko nie mogę powiedzieć, że zupełnie nie czytam. Bo czytam, ale nie to co powinnam ;). Takie śledzenie poczynań Hermiony Granger do godziny 2:37 w nocy raczej nie świadczy o rozsądku. Ale co ja poradzę, kiedy owe poczynania mnie przy sobie trzymają, a potem mam się do czego uśmiechać w ciągu dnia? Chyba nie jest ze mną dobrze. Ale w momentach, kiedy nie histeryzuję, że mam dwie półki książek z 2012 roku do przeczytania, to jest... ok. Nawet jeśli oznacza to jedną przeczytaną książkę w miesiącu, zamierzam nadal czytać bez pośpiechu.
Nie wiem, który to już post z serii "czytam/nie czytam/chciałabym/nie mogę", niemniej jednak po odświeżeniu szablonu poczułam potrzebę napisania czegoś. Bo ten blog to nie tylko książki, to również blogowanie :).
Cały styczeń spędziłam zresztą bardziej pod znakiem filmów, szczególnie kina duńskiego. Polecam, polecam, polecam. Z tej oto okazji, o mało nie zapisałam się na kurs j. duńskiego a także, poszukuję literatury duńskiej. Szczęśliwie się złożyło, że "Wyjątek" jest duński, co mnie uszczęśliwia niezmiernie. Dzisiaj też kupiłam "Zabójcy bażantów" Jussi Adler-Olsen. Znacie jakichś współczesnych duńskich pisarzy? Po polsku oczywiście. Obojętnie czy to kryminał, czy powieść obyczajowa. Byleby współcześni, niestety Google informuje mnie tylko o jakichś prehistorycznych autorach. Ci chwilowo mnie nie interesują.
No, pogadałam sobie, z ogłoszeń parafialnych to tyle. "Wyjątek" chyba niedługo skończę, także recenzja się jakaś pojawi ;).
Edit: A nie! Przepraszam. Na początku stycznia przeczytałam "Ja, potępiona" Katarzyny Bereniki Miszczuk. Ale to książka z gatunku tych, których nawet się nie chce recenzować. Choć miło się przez dwa dni pośmiałam.
Już myślałam, że tylko mi nie idzie "Tess...", chyba niestety nie przeczytam tej książki, nie będę się męczyć. Czasami zdarza mi się taki przestój książkowy i wszystko mnie frustruje.
OdpowiedzUsuńZ autorów duńskich znam tylko Adler-Olsena, ale mogę polecić duńsko-szwedzki serial kryminalny "Broen" - Most nad Sundem :)
Dzięki, sprawdzę kiedyś ten serial :). A mówią po duńsku czy szwedzku?
UsuńSzczerze mówiąc to nie mam pojęcia - nie rozróżniam :)
UsuńPff, powinno się czytać to, na co ma się ochotę, inaczej mija się to z celem ;) No, to na co się ma ochotę, plus to, co trzeba na uczelnię ^^ Nie ma sensu się zmuszać, sama już to przerabiałam i niszczyłam sobie przyjemność ze świetnych lektur :/
OdpowiedzUsuńKultura duńska generalnie jest mi obca, możliwe, że zdarzyło mi się coś przeczytać/obejrzeć, ale nic nie przychodzi mi do głowy. Polecasz jakieś ciekawe tytuły? Filmowo, jest nadzieja, że znajdzie się czas ^^
Pozdrawiam!
Polecam "Tuż po weselu", cudowny film. Trzymający w takim emocjonalnym napięciu. W ogóle te filmy takie są i chyba dlatego tak mi się spodobały. Z ciut lżejszych, komediowych świetne są "Jabłka Adama" i "Błyskające światła". Nie ukrywam, że wszystkie te filmy są z Madsem Mikkelsenem. Ale z nim już nadrobiłam i rozszerzę swoje kręgi dalej ;).
UsuńRóżne są etapy w życiu każdego czytelnika, że tak to określę 8)
OdpowiedzUsuńU mnie bywały momenty, że czułam się przytłoczona ilością egzemplarzy książek do recenzji, tych pożyczonych z biblioteki (bo przecież tak chciałam je przeczytać i w końcu są) i tych własnych - kupionych, bądź otrzymanych w prezencie. A presji być nie powinno! Czytanie wszak należy rozpatrywać w kategoriach przyjemności 8))
Dokładnie. Tu własne, tu recenzyjne, a tu biblioteczne. Nie da się po prostu ^^.
UsuńJeśli chodzi o duńskich pisarzy to ja na półce mam bardzo kuszącą pozycje pt. "Submarino" Jonasa Bengtssona. Zapowiada się b. ciekawie - to zdecydowanie moje klimaty :)
OdpowiedzUsuńPoszukałam jej recenzji i na razie nie mam ochoty na literaturę około narkotykową, acz będę o niej pamiętać. Dzięki :).
Usuń