sobota, 2 lutego 2013

Wyjątek. Christian Jungersen



Książka, której o mało nie wzięłam. Dwa dni przed końcem roku wybrałam się do Aliny, do Krakowa, wyprawa szalona i prawie bez sensu, jednodniowa. Akurat przechodziłyśmy obok Taniej Książki (na Brackiej?). Jak już weszłyśmy, to spędziłyśmy tam chyba godzinę. Oglądamy, czytamy, macamy i obgadujemy. Aż trafiam na „Wyjątek”. Okładka beznadziejna, format i waga gigantyczne. Opis też niczym mnie nie zachwycił. Ale czytam, że autor jest Duńczykiem, akurat miałam (i mam) fazę na Danię oraz nagle w oczy kłuje cena „5zł”. Pięć złotych? Żarty chyba jakieś. Wezmę, jak się nie spodoba to i tak nie będzie czego żałować. Ale taka ciężka, a przede mną jeszcze wiele godzin spędzonych na obcasach i brukowanych kocimi łbami ulicach. Ale okay, wezmę. Gdybym wtedy nie wzięła, być może nigdy nie dowiedziałabym się, co straciłam. Ale wzięłam i mogę powiedzieć, że to jedna z najlepszych książek jakie czytałam.

Aby szybko zarysować akcję: Cztery kobiety zamknięte codziennie przez osiem godzin w biurze Duńskiego Centrum Informacji o Ludobójstwie. Dwie są starsze, dwie młodsze. Te drugie to wieloletnie przyjaciółki, zarzewie późniejszych konfliktów. Pewnego dnia właśnie one dostają maile z pogróżkami. Całe biuro wpada w panikę. Czy któryś z „przedmiotów” ich zainteresowań chce je zabić? Wkrótce jednak afera przycicha, zamiast tego listy zostają wykorzystane jako narzędzie dręczenia jednej z nich, starszej o dziesięć lat Anne-Lise, bibliotekarki niesłusznie pełniącej jedynie funkcję archiwisty.

Christian Jungersen napisał powieść, która jest genialnym studium psychologicznym człowieka. W środku mówi o psychologii zła. Brzmi dramatycznie, ale czy skoro zło jest częścią nas samych na co dzień, to czy wciąż jest złem? Zło zwykle postrzegamy jako coś odrębnego, innego… złego. Podczas czytania tylko zachwycałam się jakie to wszystkie genialne, a słowo „genialne” nie chce opuścić moich ust, jeśli mowa o tej powieści. Teraz, kilka dni po skończeniu czytania, dostrzegam jeszcze większy kunszt, jaki autor w nią włożył. To nie tylko miesiące lub nawet lata studiowania przeróżnych prac, książek i dokumentów dotyczących psychologii i historii. To także sztuka, z jaką to wszystko stworzył, połączył, opisał.

„Wyjątek” postrzegam, jakbym była widzem, który przez lustro weneckie obserwuje cztery doświadczalne obiekty umiejscowione w małym pomieszczeniu. Podsuwane są im co i rusz a to maile z pogróżkami, a to jakieś artykuły, a to ludzie wpadający na chwilę i zaraz znikający ze sceny. Obiekty doświadczalne są doskonale dobrane, każdy z nich przeszedł odpowiednie badania i przede wszystkim ma odpowiednią przeszłość, czyli podłoże psychologiczne, na którym eksperyment może istnieć i się rozwijać. Stymulując obiekty te poprzez podsuwanie im co i rusz to innych czynników, obserwujemy, w jakim kierunku rozwija się ich psychika, poszczególne cechy osobowości i charakteru. Co robią, mówią, jak się zachowują. Oraz mniejsze i większe kryzysy, w czasie których następuje ewolucja wszystkich czterech obiektów mająca skutki w przyszłości i objawiająca się za pomocą kolejnych kryzysów prowadzących do punktu kulminacyjnego, kiedy eksperyment się kończy…

No, właśnie. Udanie, czy nie udanie? Wszystko to zależy od spojrzenia czytelnika, bowiem Christian Jungersen zostawia nam zakończenie z jednej strony ostateczne, a z drugiej bardzo niejednoznaczne.
Według mnie jest ono jedynym słabym punktem tej powieści, ponieważ po sześciuset stronach stopniowego rozwijania akcji, następuje jakoś nad wyraz szybko. Kilka stron zakańczających całość… Nagle mamy więcej tempa niż kiedykolwiek wcześniej. Mogłoby być troszkę inaczej. Szkoda również, że autor nie dołączył bibliografii, z której korzystał przy tworzeniu tej powieści. Z ogromną chęcią poczytałabym więcej. W treści podawał różne tytuły, ale nawet nie jestem w stanie stwierdzić, czy prawdziwe. Pod tym względem czuję niedosyt. Pod wszelkimi innymi miałam ucztę najwyższej jakości, taką, przy której chce się posiedzieć, posmakować, degustować, niespiesznie spożywać. Tak też czytałam. Cały miesiąc. Ale wiem, że dzięki temu ta książka zostanie ze mną na wiele lat, jak nie na zawsze. To właśnie takie książki się pamięta.

Pierwsze zdanie z tej książki:

- Czy oni nie mają w głowach nic innego, oprócz zabijania się nawzajem?

"Wyjątek" Christian Jungersen, wyd. WAB 2007, str. 622



4 komentarze:

  1. Słyszałam że bardzo dobra. Kupiłam ją też jakiś czas temu w Dedalusie za chyba też 5 czy 7 zł, co mnie zastanowiło, bo swego czasu na allegro ta książka osiągała ceny powyżej 50 zł... Nie wiem czy to jakiś unikat jest, czy jak. W każdym razie.. kilka osób mi ją polecało, jako że lubię te wszystkie kryminały skandynawskie (tzn nie wszytskie ale generalnie kilku autorów ulubionych mam). Tutaj mamy Danię, ale powiedzmy że pod Skandynawię można podciągnąć :)
    W każdym razie też mi mówiono że bardzo bardzo warto i że genialne studium psychologiczne zła. Nie dziwię się Twojej recenzji, coraz bardziej czuję się zachęcona, bo póki co stoi ona na półce w tym własnie niezgrabnym formacie który dla mnie jest totalnie nieporęczny. No ale.. :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooch, koniecznie przeczytaj :)). Mam nadzieję, że się spodoba. Poza tym pasuje do Twojego sposobu czytania, acz spotkałam się z recenzją, gdzie ktoś "połknął" tę książkę w trzy dni :). Na zachętę dodam jeszcze (oczywiście zapomniałam o tym wspomnieć w recenzji), że autor genialnie się nami bawi. Do samego końca nie da się przewidzieć, kto za wszystkim stoi. Każdy jest podejrzany. Fantastycznie również tworzy taką mroczną atmosferę, niby nic się nie dzieje, codzienność chciałoby się rzec, ale jest mrocznie, duszno, ciężko. Wszystko jest mocne, całość bardzo emocjonalna :).

      Usuń
  2. Skandynawskie kryminały, lub po prostu książki tego typu z tamtych stron mają specyficzny klimat, lekko rozwleczoną akcję i są bardzo detaliczne, skrupulatne i szczegółowe - książki nie dla wszystkich ale jednak znajdują swoich miłośników. Ja mam różnie - ten tytuł rzeczywiście na pierwszy rzut oka nie przyciąga ani szatą graficzną ani opisem... ale chyba jednak ma to coś... ~~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem Dania ma to coś :)). Np. szwedzkich kryminałów nie trawię, są dziwacznie pisane i w ogóle. Co jakiś próbuję czytać to wysiadam. Acz może kiedyś mi się to zmieni ^^.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...