Do tej recenzji zabierałam się chyba z tydzień. Ale
nareszcie jest. Ogólnie jest to moje drugie podejście do „Melancolii sukuba”,
pierwszego tomu z sześciotomowej serii. Kiedyś, chyba ze dwa lata temu, uznałam
że jest nudny i nie będę go czytała. Może byłam przesycona paranormalami,
ponieważ teraz mam nieco pozytywniejsze odczucia.
Tytułowym sukubem jest Georgina Kincaid, która nie do końca
słucha się swoich piekielnych przełożonych, i jak na ich gust, za bardzo lubi
udawać śmiertelną. Mają też pretensje o pyskatą naturę Georginy, czego ja już
nie rozumiem, bo chyba powinni się cieszyć, że jest niegrzeczna? Nasza
bohaterka marzy o wielkiej miłości, którą dawno temu w śmiertelnym życiu
utraciła. Za dnia pracuje w księgarni, nocami… cóż. Nocami czasami oddaje się
piekielnym obowiązkom. Pewnego dnia na drodze Georginy staje jej najukochańszy
pisarz, którego zupełnie inaczej sobie wyobrażała i tajemniczy osobnik
mordujący nieśmiertelnych. Ciekawym zbiegiem okoliczności obrywają wszyscy,
którzy byli dla Georginy nieprzyjemni. Georgina zostaje wezwana na dywanik…
Jak już na wstępie powiedziałam, teraz „Sukub” spodobał
mi się znacznie bardziej niż kiedyś, na tyle, że dotrwałam do końca i gdzieś
tam dobrze się po drodze bawiłam. Najlepiej na początku, a im dalej, tym
niestety coraz gorzej. Znużył mnie całkowicie nieprzemęczający się styl
autorki, ta lekkość wszystkiego. Nie zrozumcie mnie źle, nie jest to jakieś
okropne i nie do czytania (do Greya daleko), niemniej jednak jakoś im bliżej
końca tym coraz bardziej czułam się znudzona. Mimo to kilka ładnych scen się
znalazło, a nawet dzięki tej książce postanowiłam sobie odświeżyć mitologię
grecką.
Nie można także autorce odmówić plastycznego obrazu, jaki
roztaczał się w mojej wyobraźni, pomimo minimalistycznych środków wyrazu.
Sama Georgina jako bohaterka jest w porządku. Taka
czasami ostra, czasami miękka i wrażliwa… Lubię jej relację z pisarzem i z
jednej strony mam nadzieję, że coś z tego wyjdzie, z drugiej jakoś ich razem
nie widzę.
Ogólnie książka… W porządku. Jak to gdzieś usłyszałam „Wybrać
coś by można, ale szału nie ma”. Są lepsze, ale i są gorsze. Georgina ma swój
urok, dlatego myślę, znalazła swoją grupkę fanów. Kolejne tomy przeczytam,
skoro już mam.
„Melancholia
sukuba” Richelle Mead, wyd. Amber 2010, str. 332
Ostatnio obejrzałam cały serial “Teen Wolf” (Jestem
zachwycona). I zastanawiam się, czy zrobić o nim notkę. Ktoś chce?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz