czwartek, 13 marca 2014

Niespodziewany stos marcowy i kilka słów...

Chyba nieładnie po ponad trzech tygodniach nie odzywania się, wyskakiwać z kolejnym stosikiem. Powinnam się wstydzić, zła czytelniczka. A raczej bloggerka, bo nie mogę powiedzieć, że nie czytam. Więc to jest taki post wyjaśniający i kajający się, i nawet nie wiem, czy bardziej kajam się przed Wami, czy przed sobą. Ale naprawdę czytałam, codziennie coś. Problem tylko taki, że żadna książka nie jest ukończona, więc nie mogę napisać recenzji = nie było mnie na blogu.

Można powiedzieć, że jestem w trakcie czytania "Tonącej dziewczyny". Zatrzymałam się na części drugiej. To niełatwa książka i tak jak dość prężnie czytałam część pierwszą, to z momentem przejścia do drugiej nagle nie mogłam czytać dalej i została odłożona "na chwilę" (kiedy do niej wrócę, nie jestem w stanie powiedzieć).

Czytam też "Ramzesa" Christiana Jacq, to dla mnie odświeżenie, gdyż całą serię połknęłam z dziesięć lat temu. Wciąż uwielbiam, choć już prawie wcale nie porywa tak jak wtedy.

Mając cięższe dni, dotarłam do jednej trzeciej "Wampira z sąsiedztwa" Kerrelyn Sparks. Książka okazała się... za lekka. Dokończę kiedy indziej.

A tak naprawdę, po "Tonącej dziewczynie" ostatnie dwa tygodnie czytałam "Indie. Miliony zbuntowanych". To reportaż i chociaż wciągający (zwykle żaden gatunek poza powieścią mnie nie porywał, ale chyba się zmieniam) i można się bardzo dużo dowiedzieć, to siłą rzeczy czytam go o wiele wolniej niż lekką i przyjemną powieść, także jeszcze go nie skończyłam, choć jak na te ponad 600 stron, chyba niewiele mi już zostało... Tylko jeszcze jakiś tydzień czytania. Tylko, że ja już nie mogę i muszę sobie zrobić przerwę.

Więc zaczęłam Flawię de Luce (tom IV) i jestem już w połowie i sobie smacznie przy niej wypoczywam.

Także naprawdę widzicie, że czytać czytam, tylko z pisaniem trochę gorzej....

Dzisiaj przyszło mi moje mini zamówienie (widząc gdzieś na blogu nazwisko "Susan Sontag", strasznie się napaliłam i musiałam mieć jej dziennik, tym bardziej że z opisu wynika, że to zdecydowanie osoba z głębokim życiem wewnętrznym), a oprócz tego postanowiłam pójść do antykwariatu (mówiłam, że jest za blisko i stanowi to zagrożenie!) ot tak, dla przyjemności, "poszperać". Skończyło się to zakupem pięciu książek, czy raczej trzech, a dwie czekają jeszcze aż wysupłam ostatnie grosze i je odbiorę. Ale jak odmówić "Grze o tron" za 15zł?! I chociaż słowo "unikałam" nie jest może dobre, bardziej pasowałoby "nie starałam się", to i na mnie przyszedł czas, aby z osławioną "Grą o tron" się zapoznać. Oraz ta tajemnicza książka, której nigdy wcześniej nie spotkałam "Opowieści niesamowite z prozy rosyjskiej'. Wydanie z '75 roku, a chyba nigdy nie czytane...  Podoba mi się ten stosik. Trochę dla umysłu, trochę dla wiedzy i trochę dla żywych emocji :).


5 komentarzy:

  1. Chcę przeczytać "Grę o tron", a "Nadnaturalistę" czytałam już kawałek czasu temu i dobrze ją wspominam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobrze, bo się trochę bałam, to w końcu powieść dla około 14latków ;). Ale Eoina bardzo lubię i mu nie odpuszczę :).

      Usuń
  2. "Nadnaturalistę" kupiłem kiedyś na Dedalusie, dosłownie za kilka złotych (5 albo 6, nie jestem pewien) :)
    Stos faktycznie mocno zróżnicowany. I ciekawy, to przede wszystkim. Grę o Tron za 15 PLN też bym przygarnął :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi pan w antykwariacie opuścił "Nadnaturalistę" z 10 na 5 :). Ciekawe że to właśnie ta książka wywołuje tyle wspomnień :D.

      Usuń
  3. A ja dla odmiany nie znam "Nadnaturalisty", ale bardzo chciałabym tę książkę przeczytać. (:

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...