wtorek, 4 października 2016

Tańcz, tańcz, tańcz. Haruki Murakami

Odkąd zaczęłam czytać książki Haruki Murakamiego, okładka „Tańcz, tańcz, tańcz” zawsze była moją ulubioną i to tę książkę zawsze najbardziej chciałam przeczytać. Wszystko ma jednak swój czas, więc i dotarcie do tej książki trochę mi zajęło, tym bardziej, że jest to kontynuacja „Przygody z owcą”. Nie trzeba koniecznie czytać najpierw „Przygody z owcą”; „Tańcz, tańcz, tańcz” stanowi osobną powieść, ale jednak są nawiązania i cieszę się, że przeczytałam w tej kolejności. Do czego jednak zmierzam – moje przeczucia się sprawdziły i „Tańcz, tańcz, tańcz” jest jedną z moich dwóch ulubionych książek Murakamiego.

W tej powieści Murakami dotyka sensu egzystencji i swego rodzaju depresji wynikającej z braku poczucia więzi z rzeczywistością. Główny bohater jest oderwany od ludzi, żyje samotnie i nawet jego praca (dziennikarz, wolny strzelec) nie jest w stanie przykuć go do życia. Do czasu, aż w snach zaczyna wołać go dawna kochanka Kiki, która przyzywa go do małego hoteliku w odległym mieście, w którym kiedyś oboje się zatrzymali. Tam główny bohater poznaje recepcjonistkę Yumiyoshi, która jest duszą hotelu, piękną i intrygującą trzynastoletnią Yuki, a także zostaje wciągnięty w inny wymiar na szesnastym piętrze. Wydarzenia zapoczątkowane w tym hotelu prowadzą głównego bohatera do poznania kolejnych ludzi oraz do wielu wydarzeń, które swoim dziwnym splotem i surrealnością odzwierciedlają poplątane wnętrze głównego bohatera i mają za zadanie połączyć go z rzeczywistością, aby wyzdrowiał i wrócił do siebie. Ale czy tak się jednak stanie?

Nie wiem, jak dokładnie przekazać swoje przemyślenia odnośnie tej książki. Ludzie, którzy czytali już prozę Murakamiego, wiedzą jak wielu spraw i poziomów on dotyka. Jego proza przemieszana jest z poezją i chociaż opisuje rzeczy zwykłe i dotyczące każdego człowieka, w jakiś sposób jest w stanie oddać głębię nocnych przemyśleń i wizji, ukrytych myśli, a nawet głębię duszy. Pokazuje tutaj stan człowieka pogrążonego w żałobie i poczuciu bezsensu życia oraz długi proces i ciężką pracę, jaką trzeba wykonać aby powrócić do „normalności”. Ale czy to się kiedykolwiek udaje? Przecież zawsze, tam w głębi, będzie miejsce do którego lepiej nie zaglądać, aby znów się nie pogrążyć. Myślę, że wielu ludzi ma takie zamknięte miejsce, którego lepiej unikać. Czy czasem czujecie się, jakbyście wypływali na powierzchnię, wciągali powietrze głębokim haustem i kaszląc i prychając z trudem przytrzymywali się mokrymi rękami śliskiej krawędzi basenu? Bo czasem codzienne życie właśnie tak wygląda. Odwieczna walka, aby nie utonąć. I to chyba moja interpretacja tego odczucia przedzierania się przez życie, ale chciałabym zacytować fragment, który doskonale to oddaje.

„Musisz tańczyć. Kiedy słyszysz muzykę, musisz tańczyć. Rozumiesz, co mówię? Tańczyć. Ciągle tańczyć. Nie wolno ci się zastanawiać, po co tańczysz. Nie wolno ci myśleć, co to znaczy, bo to nie ma znaczenia. Jeśli zaczniesz o tym myśleć, zatrzymasz się w tańcu. A kiedy się zatrzymasz, nie będę mógł już nic dla ciebie zrobić. Znikną wszystkie twoje połączenia. Znikną na zawsze. A wtedy będziesz mógł żyć tylko w tym świecie.* Stopniowo zostaniesz tu wciągnięty. Dlatego nie możesz się zatrzymać. Nawet jeżeli wyda ci się to strasznie głupie, nie możesz się tym przejmować. Musisz starannie stawiać kroki i ciągle tańczyć. I tym sposobem choćby po trochu zmiękczysz to, co w tobie stwardniało. Nie na wszystko jest już za późno. Musisz wykorzystać, co się da. Zrobić wszystko, na co cię stać. Nie masz się czego bać. Na pewno jesteś zmęczony. Zmęczony i przestraszony. Każdy ma takie chwile. Wszystko wydaje się pomyłką i dlatego ludzie się zatrzymują.
   Podniosłem głowę i przez pewien czas patrzyłem na cień na ścianie.
- Ale musisz tańczyć – ciągnął Człowiek-Owca. – I tańczyć jak najpiękniej. Tak, żeby wszystkich zachwycić. Wtedy być może będę mógł ci pomóc. Dlatego musisz tańczyć. Tak długo jak gra muzyka.”

Gorąco polecam tę książkę, chociaż mam wrażenie, że powieści Murakamiego są tak stworzone, że muszą trafić na odpowiedni moment w życiu człowieka, bo inaczej nie będą pasować. Ja sama kiedyś zarzekałam się, że go nie będę czytać, że nudny i tym podobne. A teraz jest jednym z moich ulubionych pisarzy i niesamowicie podoba mi się magia poezji, jaką zatapia w swojej prozie. Jego książki czytam powoli, często przerywam i rozmyślam. Skłania do refleksji, do zagłębienia się w siebie. 

 „Tańcz, tańcz, tańcz” Haruki Murakami, wyd. Muza 2013, str. 528

* W moim odczuciu „ten świat” to świat pogrążenia się w depresji, odcięcia od życia, skamienienia, być może śmierci.
(cyt. ze str. 121-122)

3 komentarze:

  1. jedna z moich ukochanych... i właściwie nie wiem co w niej jest takiego.. może za tą walkę o której piszesz, za ten taniec zwany życiem. Piękna jest.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. W sumie taniec jest dobry na wszystko i sama ostatnio się o tym przekonałam. Zdecydowałam się na zapisanie d szkoły tańca https://k-polanski.com/ gdzie oczywiście wybrałam mój ukochany taniec towarzyski. Teraz nie wyobrażam sobie dnia, gdybym miała nie iść na ćwiczenia.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...