niedziela, 30 października 2011

Sherlockista. Graham Moore

Wydaje mi się, że nie ma człowieka, który nie znałby Sherlocka Holmes’a. Można ewentualnie nie kojarzyć Arthura Conana Doyle’a (na nieszczęście dla niego), ale o Sherlocku każdy słyszał i wie o co chodzi. Ten najsłynniejszy detektyw świata tak bardzo wrósł w nasza kulturę, że ja, która nie czytałam ani jednego kryminału o nim, zorientowałam się o tym dopiero w trakcie czytania „Sherlockisty” i tak, jak bohaterowie omawianej książki, byłam skłonna przyznać, że Sherlock Holmes jest postacią autentyczną. Bo niby wiadomo, że literacką, ale przecież tak bardzo prawdziwą… Jeśli przeczytacie „Sherlockistę”, będziecie wiedzieli, że Arthur Conan Doyle właśnie przewraca się w grobie.

„Sherlockisty” nie należy mylić ani z Sherlockiem ani z listą, ani z listą Sherlocka. Sherlockistą jest ten, który żyje studiami nad Sherlockiem. Jeżeli jeszcze nie dostaliście zawrotu głowy, zapraszam dalej. Harold właśnie został drugim najmłodszym członkiem elitarnego klubu Chłopców z Baker Street – historycznego już zgromadzenia zrzeszającego największych i najlepszych sherlockistów. W noc po przyjęciu ginie inny sławny sherlockista (pierwszy najmłodszy przyjęty), Alexander Cale. Tuż przed śmiercią mówił, że ktoś go śledzi, co miało być związane z odnalezieniem przez niego świętego Graala wszystkich sherlockistów, mianowicie zaginionego tomu dziennika Arthura Conan Doyle’a. Harold nie może się powstrzymać i rozpoczyna własne śledztwo, które prowadzi go dalej niż na początku zamierzał. Równocześnie z jego historią jest prowadzona opowieść z życia Arthura Conan Doyle’a, która płynnie przeplata się z czasami współczesnymi.

Wszyscy wielbiciele kryminałów powinni być zachwyceni. Po pierwsze mają dwa kryminały w jednym, można starać się rozwiązać sprawę zarówno zaginionego dziennika, jak i śledztwo, które prowadził Doyle w wiktoriańskiej Anglii. Całość jest napisana naprawdę dobrze. Bardzo podobało mi się, jak autor odmalował czasy Doyle’a. Są niezwykle rzeczywiste, a wręcz powiedziałabym, że naturalne. Same zagadki opowiedziane dobrze, nie da się ot tak, na początku znaleźć wyjaśnienia, choć pewne wskazówki można. Nie wiem, na ile autentycznie został opisany Arthur Conan Doyle, ale jego postać jest wyrazista, niejednoznaczna. Mężczyzna posiada plusy i minusy, co tworzy go jeszcze bardziej rzeczywistym. Harold natomiast nie był w stanie wzbudzić we mnie sympatii, choć dobrze śledziło się tok jego rozumowania i razem z nim dochodziło do rozwiązania. Myślę, że zakończenie jest zaskakujące, choć z drugiej strony… Jakoś się tego spodziewałam.

Dla pragnących ciekawostek, dodam, że będziecie mogli poznać w pewnym stopniu losy twórcy najsławniejszego wampira w historii, czyli Brama Stokera, a także znaleźć wzmiankę o Oskarze Wilde i jego „Dorianie Gray’u”. Ciekawie było spojrzeć na tych sławnych pisarzy „od kuchni”.

Polecam wszystkim „Sherlockistę”, gdyż jest to dobry kawałek rozrywki. Wciągający, z kilkoma zaskakującymi zwrotami akcji i całkiem niegłupi ;).

Dziękuję wydawnictwu Prószyński i S-ka za możliwość przeczytania książki.

„Sherlockista” Graham Moore, wyd. Prószyński i S-ka 2011, str. 373

4 komentarze:

  1. Potwierdzasz tylko to co słyszałam - że warto :) Ale skoro książki jeszcze nie mam, może zanim ją zdobędę, najpierw przeczytam jakąś sherlockowską historię - bo jeszcze`żadnej nie czytałam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem, czy do końca to potrzebne, raczej da lekką wiedzę, co Arthur Conan Doyle pisał. I cieszę się, że potwierdzam, bo naczytałam się sporo raczej negatywnych opinii, które mnie zdziwiły ^^.

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam Sherlocka i uwielbiam kryminały, Twoja recenzja jest kolejną pozytywną opinią :) Muszę tę książkę przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...