czwartek, 19 kwietnia 2012

30 dni z książkami. Dni 6-8

Dzień 6. Książka przy której płaczesz.

Mam dwie takie i trudno powiedzieć, że przy nich płaczę, w czasie ciągłym, bo czytałam tylko jeden raz, ale tak się przy nich spłakałam, że nadal to pamiętam. Generalnie książki przy których płaczę, należą do rzadkości, bo bardzo często płaczę na filmach i to w zupełnie głupich momentach. Ale wracając do tematu. Książki, przy których tak się spłakałam to "Kwiat Pustyni" Waris Dirie i "Spotkamy się pod drzewem Ombu" Santa Montefiore.

Pierwszy tytuł to autobiograficzna opowieść znanej w latach 90 etiopskiej modelki, Waris Dirie. Opowiada o swoim życiu na pustyni, kiedy była małą dziewczynką, podróży do Londynu, życiu tam aż wreszcie odkryciu przez ważną postać ze świata mody. Jest to opowieść pełna bólu, tym bardziej odczuwalnego bo dotyczącego serca kobiecości. Uważam, że nie ma kobiety, która mogłaby pozostać całkiem obojętną na relację Waris.

Druga książka to argentyńska saga rodzinna rozgrywająca się na tle wielu lat, ale jej główną bohaterką jest dziewczyna (wybaczcie, nie pamiętam już imienia, czytałam z 9 lat temu), która zakochuje się w swoim kuzynie. Oczywiście ich miłość jest zakazana, mimo to przeżywają romans, później ona wyjeżdża do Londynu, tam układa sobie życie, ale całość jest tak przejmująco opisana, ta ich miłość, jej tęsknota, i to cudowne piękne drzewo ombu... Naprawdę przeryczałam całą książkę. Ale nie wiem czy teraz też bym tak płakała, wtedy miałam z 15 lat ;p.



Dzień 7. Książka, przez którą trudno przebrnąć.

Oj, tutaj miałabym listę tak długą, że zanudziłabym was na śmierć. Uwielbiam książki, ale równie mocno nie jestem w stanie niektórych czytać. W skrócie powiem, że jakieś 90% lektur gimnazjalnych i licealnych (te w podstawówce są fajne). Te na pewno. Ale konkretny tytuł... Hm... "Diabeł autobiografia" Tosca Lee. Tego się nie da czytać! Akcji brak (według autorki jakaś jest, ale weźcie), jakieś religijno-filozoficzne dywagowanie i główny bohater rozmamłany jak namoczona w wodzie bułka. Ble.


Dzień 8. Mało znana książka, która nie jest bestsellerem, a powinna nią być.

Podam "Pochylenie światła" Laury Whitcomb. Uwielbiam tę książkę, zasługuje naprawdę na wiele atencji, a jakoś na listach "przebojów" się o niej w ogóle nie słyszało. Szkoda, bo ogromnie polecam każdemu. Recenzję znajdziecie tutaj.

I to by było na tyle, idę obejrzeć najnowszy odcinek "Revenge" i spać. Jutro powinna pojawić się recenzja i być może kolejny dzień z książkami, o ile leń mnie nie złapie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...