sobota, 9 marca 2013

Sługa kości. Anne Rice



Anne Rice nie trzeba przedstawiać, słyszał chyba o niej każdy, nawet ten, kto wielbicielem wampirów nie jest. „Sługa kości” to książka nie mająca z wampirami nic wspólnego. To opowieść o duchu, nieszczęsnym stworzeniu, które choć przeznaczone złu, pragnie jedynie dobra.

Historia zaczyna się w starożytnym Babilonie, kiedy Azriel jest jeszcze człowiekiem. Nadmienię, że dość szczególnym - widzi i porozumiewa się z Mardukiem, jednym z babilońskich bogów. Ta umiejętność wkrótce prowadzi do jego śmierci i bycia zamienionym w potężnego demona zwanego Sługą Kości.

Historię Azriela poznajemy opowiadaną przez niego samego. Nie mogłam się oderwać od złotego, pięknego Babilonu. Anne Rice ma szczególny sposób pisania. Nic nigdy się nie dzieje, a jednak czytelnik nie ma wrażenia stagnacji. Tutaj mało jest dialogów, a opowieść jest dość stateczna. Mimo to wciąga i przenosi nas w sam środek opowieści Azriela. Nie opowiada on jej ot, tak sobie. Wszystko ma związek ze współczesną Świątynią Umysłu, a historia zaczyna przejawiać drobne cechy kryminału. Przyznam, że druga połowa książki już mniej mi się podobała, wręcz powiem, że wymyślona przez autorkę sekta Świątynia Umysłu nie ma tutaj najmniejszego sensu bytu i tylko psuje odbiór całej powieści. Powinna była zostać w Babilonie. Ale gdyby tego sensu się doszukiwać, to można by go nie znaleźć. Mam wrażenie, że Anne Rice chciała sobie jedynie porozmyślać o pięknie, o miłości, o nienawiści i złu. Co zresztą jest dla niej bardzo charakterystyczne. Najbardziej z całej książki podobała mi się koncepcja magii, którą przejawiał Azriel. Jestem ciekawa, czy Anne w czasie tworzenia tego miała jako taką świadomość fizyki kwantowej, czy to tylko moje własne skojarzenia.

„Sługa kości” to książka dość dziwna. Momentami piękna, nie do oderwania się, opowieść Azriela hipnotyzuje, a z drugiej strony brak tam jakiegoś większego przemyślenia, konceptu. Nie do końca wszystko gra, a przez to momentami nudzi. Ale tylko momentami. Anne to Anne i umiejętności pisania nie można jej odmówić. Oraz „tego czegoś”, co jej książki zawierają. Ogólnie polecam, acz moim zdaniem trzeba mieć specjalny nastrój aby książka przypadła do gustu.

„Sługa kości” Anne Rice, wyd. Rebis 2010, str. 430

2 komentarze:

  1. Jakoś nigdy nie wciągnęłam się w twórczość Rice. Przeczytałam jedynie "Wywiad z wampirem" na fali popularności filmu, ale od czasu do czasu mam ochotę sięgnąć po jakąś jej książkę, żeby się przekonać, czy może jednak polubię jej sposób pisania. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam Anne i na pewno przeczytam tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...