poniedziałek, 25 marca 2013

Pozytonowy detektyw. Isaac Asimov



Gdzieś tam zawsze, pomiędzy innymi książkami, słyszałam o Isaacu Asimov, głównie w kontekście „Fundacji”. Że super i koniecznie trzeba przeczytać. Czasami S-F przeczytam, ale ogólnie nie jest to gatunek, który bym „pożerała”. Mimo to coś mnie na Asimova w końcu wzięło i tak oto przeczytałam „Pozytonowego detektywa”.

Ziemia, parę tysięcy lat później, planety, księżyce i inne są skolonizowane, forma państwa w zasadzie zniknęła, istnieją tylko miasta, za to wielkości paru stanów Ameryki Północnej. I tak oto jest miasto Nowy Jork, które poznajemy oczami policjanta Baley’a. Zostaje on przydzielony do niezwykle drażliwej sprawy, mianowicie zabójstwa Przestrzeniowca. Przestrzeniowcy to ludzi żyjący poza Miastem, w Kosmopolu i pochodzący z innej planety (ale potomkowie Ziemian, którzy kiedyś daną planetę zasiedlili). Ziemianie nie lubią Przestrzeniowców, ponieważ Przestrzeniowcy lubią roboty. Ziemianie natomiast roboty mają jako maszyny pomagające w różnych dziedzinach życia, ale boją się ich i nienawidzą, ponieważ roboty zabierają im stanowiska pracy. Ziemia jest przeludniona, a wszyscy żyją na papce drożdżowej i od święta na prawdziwych kurczakach czy warzywach. Przyznacie, że taka wizja świata nie jest zachęcająca.

Jak mój ojciec zobaczył, co czytam, to wykrzyknął „Ty to czytasz?! Zachwycano się tym jak byłem młody”. I to jest doskonałe podsumowanie całej książki. Pomimo tego, że opisuje świat parę tysięcy lat później, to nieco… trąci myszką. Widać różne ograniczenia wyobraźni autora, wynikające z czasów w których żył. I tak szczytem jego możliwości (w tej przynajmniej książce) jest wymyślenie ruchomych chodników i pierwszego robota nie dającego się odróżnić od człowieka. Wymyślił pozytonowy mózg, na którym to działają roboty, ale już nie wpadł na coś takiego jak sztuczna inteligencja.

Sama intryga kryminalna jest tak dziecinna i tak spokojnie poprowadzona, że… aż mi brakuje słów. Naprawdę świat się zmienił, żyjemy w innych czasach, jesteśmy innymi ludźmi. Isaac Asimov jest z innej epoki.  Również styl, którym pisał jest bardzo prosty. Spodziewałam się czegoś epickiego, bardziej… że tak powiem, inteligentnego. A to prosta bajeczka, której wiele brakuje. Być może „Fundacja” jest inna, niemniej jednak „Pozytonowy detektyw” nie zachęcił mnie do dalszego zaznajamiania się z tym autorem. I o wiele lepiej czytało mi się przedmowę Asimova, w której opisywał dzieje powstania serii o robotach, niż samą książkę. Nie umiem tej książki polecić, dałabym jej trzy na pięć gwiazdek.

„Pozytonowy detektyw” Isaac Asimov, wyd. Prima 1993, str. 217

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...