sobota, 11 stycznia 2014

Czas żniw. Samantha Shannon

Wiecie, jak czasami ma się poczucie, że „nie ma już dobrych książek”? Otóż „Czas żniw” jest doskonałym tego zaprzeczeniem. To przykład wspaniałej literatury. W dziale powieści młodzieżowych jest na szczycie listy, w dziale dla dorosłych jest „tylko” bardzo dobra. Nie wiem nawet do jakiego gatunku tę książkę zaliczyć. Postapokaliptyczne urban fantasy? Coś w tym guście.

Jest druga połowa XXI wieku, ale świat, jaki znamy nie istnieje. To całkowicie alternatywna rzeczywistość, gdzie król Edward VII jest uważany za Kubę Rozpruwacza i za początek zarazy jasnowidzów. Londyn jest podzielony na dystrykty, których bez odpowiedniej przepustki nie możesz przekraczać. Na jego ulicach znikają dziesiątki jasnowidzących, a ślepcy (ludzie bez daru) nie mają o niczym pojęcia, żyjąc pod niewidzialnym kloszem, wiedząc tylko, że tamci są odmieńcami. Poznajemy dziewiętnastoletnią Page Mahooney, córkę ważnego naukowca, ślepca, ale sama jest jasnowidzącą i  to największej kategorii. Jej dar jest czymś rzadkim i bardzo pożądanym. Pewnego dnia Page zostaje porwana i przewieziona do tajemniczego miejsca, gdzie są gromadzeni znikający jasnowidze. Pod kierownictwem potężnej i tajemniczej rasy Refaitów, są poddawani treningowi i praniu mózgu, a ich dar zostaje wykorzystany bynajmniej nie do czynienia dobra.

Powiem wam, że ta książka wciąga. I to jeszcze jak! Mam za sobą ciężki tydzień, ale to mi nie przeszkodziło w codziennym zarywaniu nocy aby dowiedzieć się co dalej. Page jest bardzo dobrą bohaterką. Umie walczyć, jest uparta, nie poddaje się, jest inteligentna i z charakterem. Te twarde cechy są zmiękczone odrobinę jej głęboko ukrytą wrażliwością, pewnym rodzajem dziecinności. Widać, że jest jeszcze bardzo młoda, choć na ogół wydaje się być parę lat starsza niż jest.

Podoba mi się też ogólna kreacja świata przedstawionego. Londyn tętni typowym miejskim życiem (z posmakiem strachu i kontroli), w Oksfordzie, miejscu, w którym Page zostaje uwięziona, można wyobrazić sobie każdą brukowaną czy zapiaszczoną uliczkę. Niesamowite jest też dla mnie, że książka została napisana w pierwszej osobie, a mi to nie przeszkadzało. Ba, powiem, że lepiej nie mogło to być napisane. Autorka oczami Page pokazuje nam każdy szczegół, czy to ubioru, czy pomieszczenia, ale robi to w taki sposób, że wszystko widzimy i czujemy, ale nie jesteśmy znużeni wymienianymi drobiazgami.

Nie powiedziałam tez jeszcze o prawie najważniejszym – duchach i świecie nadprzyrodzonym. Autorka z jednej strony bardzo dużo zaczerpnęła z już istniejących wierzeń czy wyobrażeń, ale z drugiej pokazała to wszystko na swój sposób, udoskonaliła. Zaświaty są bardzo mocnym elementem tej książki.

Z takich mniej technicznych ochów i achów, muszę zachwycić się relacją Naczelnik-Page. Już od pierwszej chwili widać, że jest między nimi chemia. Ale przez dłuższy czas nic się nie dzieje, tylko takie drobiazgi, które budują ten związek i czynią go jeszcze bardziej realnym… Page jest zabawna, do samego końca niczego się nie spodziewa, wręcz ciągle powtarza, że go nienawidzi… Co wychodzi mało przekonująco. I to jest chyba ten element, który mi się najmniej podobał. Page rzekomo nienawidzi i dyszy tą nienawiścią, ale my tego nie czujemy.

Podsumowując, aby nie rozwodzić się jeszcze bardziej, polecam „Czas żniw”. To bardzo dobra powieść, powiedziałabym nawet, że dość świeża, inna. Po tylu pozytywnych recenzjach spodziewałam się, że jest jeszcze lepsza i tu mnie troszkę zawiodła, ale to już moje wygórowane oczekiwania. Cieszę się, że ją przeczytałam i że coś takiego zostało stworzone. Przed nami podobno jeszcze sześć tomów. Nie mogę się doczekać.


„Czas żniw” Samantha Shannon, wyd. SQN 2013, str. 512

4 komentarze:

  1. No właśnie ja na fali ochów i achów kupiłam sobie wersję czytnikową i na razie mnie nie wciągnęło. Utknęłam gdzieś na pięćdziesiątej stronie, może po prostu trzeba się wgryźć trochę głębiej?...

    OdpowiedzUsuń
  2. Może tak, mi nie szło na pierwszych kilku stronach (ale nie 50 ;)). Powiem tak. Wydaje mi się, że im czytelnik młodszy, tym bardziej doceni książkę. To książka dla ludzi w wieku bohaterki, czyli te naście, 20 lat. Ja sama mam parę lat więcej i już dostrzegałam prostotę książki i pewną niewinność, nie wiem jak to nazwać. Ale mi osobiście to nie przeszkadzało w ogólnym rozrachunku. Wciągnęłam się i poleciało :). Na pewno lepsza od wielu obecnych "nastoletnich" książek.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam wiele pozytywnych opinii o tej książkę, ale szczerze mówiąc nie zainteresowała mnie zbytnio. Może kiedyś po nią sięgnę, ale nie wiem czy nastąpi to szybko.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zastanawiam się nad tą lekturą. Łapczywie chwyciłam się za nią w bibliotece, a teraz stoi na półce i czeka. A termin goni. Nie wiem, czy w końcu uda mi się ją przeczytać...

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...