Przeczytałam recenzję tej książki w najbardziej właściwym
czasie, wtedy kiedy najbardziej potrzebowałam… Czegoś. W związku z wieloma
problemami byłam w stanie, gdzie ze stresu nie mogłam nic. Ani oglądać, ani
czytać, ani rozmawiać… Nic. I wtedy, bez większego entuzjazmu przeglądając
różne blogi natrafiłam na „Tajemnicę Abigel” i od razu poczułam, że to „to”. I
że w całej tej niemożności, tę właśnie książkę uda mi się czytać. Następnego
dnia „poleciałam” do biblioteki, która ją miała i zapisałam się do niej, aby
móc książkę wypożyczyć. Brzmi, jakbym pędziła po ostatnią książkę na Ziemi, i w
pewnym sensie tak było.
Do tej pory z Madą Szabo nie miałam do czynienia, w ogóle
z węgierskiej literatury znałam tylko Sandora Marai i Noemi Szeesi. Cieszę się,
że lista się powiększyła, bo z dotychczasowych doświadczeń, mogę powiedzieć, że
węgierscy pisarze mają sporo do zaoferowania.
Bardzo spodobał mi się styl Szabo. Taki zwyczajny,
prosty, jasny, ale nie naiwny i niezgrabny. Wprost pisze o tym, co ma do
powiedzenia, nie bawi się w milion ozdobników i przydługie opisy. Za to bardzo
celnie przedstawia rzeczywistość, pokazując czytelnikowi to, co powinien
zobaczyć. Bardzo spodobał mi się stylistyczny zabieg, mianowicie takie narratorskie
skakanie do przodu, ukazujące, co będzie dalej z bohaterem w związku z tym
wątkiem i zaraz powracając do czasu teraźniejszego powieści. To „spojlerowanie”
utworzyło nam jeszcze lepszy obraz głównej postaci i całości wydarzeń. Kolejną
zaletą jest takiego zabiegu jest też przedstawienie nam dalszych losów
bohaterów, bez zbytecznego rozpisywania się i przeciągania powieści, a także,
co byłoby gorsze, zostawiania nas w domysłach, jak też potoczyło się ich życie.
W pewnym sensie autorka zdawała nam relację z życia Georginy Vitay.
Gina jest panienką z bogatego domu w Budapeszcie. Jej
ojciec, generał, aby uchronić córkę przed możliwymi wydarzeniami (trwa druga
wojna światowa, zaraz wojska niemieckie wejdą na teren Węgier), wysyła ją na
drugi koniec kraju do małego miasta, na kościelną pensję dla dziewcząt.
Georgina czuje się jak w więzieniu z mnóstwem zasad i obostrzeń. W nowej
sytuacji nie pomagają bynajmniej jej upór i mówienie, zanim ugryzie się w
język. Zraża do siebie wszystkie dziewczyny, a także część ciała
profesorskiego.
To spokojna książka i dużą jej część zajmują opisy
codziennego życia młodych panienek na pensji, gdzie dzień zaczyna się od modlitwy
i modlitwą kończy. Mimo to, dzięki dynamicznej postaci Georginy, książka wciąga
i ani trochę nie nudzi. Dzięki „Tajemnicy Abigel” dane mi było zerknąć na skrawek
drugiej wojny światowej pod nieco innym kątem. Szabo genialnie opisuje kontrast
pomiędzy bolesną rzeczywistością, a całkowitą pełną niewinności nieświadomością
niedorosłych jeszcze dziewcząt. Zamknięte w bezpiecznych murach pensji żyją
swoimi zabawami, podczas gdy za oknem świat dorosłych się wali…
To bardzo dobra książka. Myślę, że gdybym czytała ją w
młodszym wieku to bardzo bym ją przeżywała i łączyła się z Georginą tak, jak
tylko nastoletnie dziewczyny potrafią. Cieszę się, że ponownie wydano „Tajemnicę
Abigel”. Dzięki temu może nowe pokolenie pozna dobrą literaturę.
Nowe wydanie przez Wydawnictwo Bona:
Nie do końca mi się ta okładka podoba - w książce klucz ma główkę, a nie serce, a ten różowy kolor nijak nie pasuje do treści. Już wolę tę szaro-brązową z '77-ego. Ale co zrobić ^^.
Czytałam Szabo "Zamknięte drzwi" i faktycznie jest tak, że niby nic specjalnego sie nie dzieje, a od ksiazki sie nie mozna oderwac. Nie wiem jak ta kobieta to robi, ale dla mnie mistrzostwo. Z pewnoscia siegne i po "Tajemnice ...", nie trzeba mnie dlugo przekonywac, a Tobie polecam "Zamkniete drzwi", skoro ksiazki [Szabo] maja na Ciebie tak dobry wplyw. PS. wiem o czym piszesz z tym stresem, mam podobnie, ale dotychczas nie znalazlam na to zadnego. skutecznego lekarstwa :(
OdpowiedzUsuńNa pewno przeczytam i inne książki Szabo :). Wiesz.... jedynym lekarstwem na stres jest zlikwidowanie jego źródła :(. Wszystkie "odstresowywacze" tylko stres tłumią i może na chwilkę wyciszają. I to jest potrzebne, bo osobiście bym chyba zwariowała, gdybym przez chwilę nie myślała o czymś innym tylko non stop o tym, co ten stres wywołuje. Mam nadzieję, że znajdziesz swoje chociaż tymczasowe lekarstwo.
Usuń