niedziela, 13 lipca 2014

Obsydianowy motyl. Laurell K. Hamilton

To doprawdy wstyd, aby seria, której w oryginale jest dwadzieścia kilka części, była u nas wydawana raz na dwa lata. Dwa lata czekałam na kolejną część. Pewnie, mogłam sobie przeczytać w oryginale, ale lubię czytać po polsku i mam dotychczas wydane tomy. Nie rozumiem czemu wydawnictwo nie może wypuszczać kolejnej części raz na sześć czy osiem miesięcy. W końcu nie czekamy aż autorka skończy pisać.

„Obsydianowy motyl” ma prawie tysiąc stron i różni się od dotychczas napisanych tomów. Jest zupełnie tak, jakby autorka nagle przypomniała sobie, że przecież musi nam przedstawić główną bohaterkę, trochę zagłębić się w jej przeszłość i rodzinę. Nie za dużo, ale tu padło wspomnienie rodziców, tam jakichś początków sprzed paru lat… I mnóstwo tu dylematów moralnych, zużycia materiału, przemyśleń, rozterek… Anita zupełnie jak nie ta. Brakowało Jean Claude’a, Richarda (ale się cieszę), zero seksu. Książka całkowicie przejściowa, z mnóstwem refleksji. Za to na scenę wszedł… Edward. Bezlitosny płatny zabójca, który do tej pory tylko się pojawiał od czasu do czasu, ale wiedzieliśmy, że Anita się z nim przyjaźni, że ją uczył. Tutaj to wszystko zostaje wyciągnięte na wierzch i wykorzystane do ukazania rozterek Anity: przestać być nekromantką i zabójczynią wampirów (oraz innych potworów) i zachować resztki człowieczeństwa, czy iść w to dalej i stać się zimnym mordercą bez duszy, jak Edward? Paradoksalnie autorka pokazuje, że on też ma uczucia, przeszłość, że być może nawet kocha.

Oboje zostają wciągnięci w sprawę dziwnych i przekraczających granice morderstw. Ktoś obdziera ludzi ze skóry i pozostawia ich przy życiu, a innych rozszarpuje na strzępy. Ten ktoś posiada ogromną moc mentalną bądź hipnozy. Dlaczego i jak wybiera swoje ofiary? Jest człowiekiem, czarownikiem, a może potworem? Anita, Edward i dwóch zatrudnionych przez niego współpracowników (morderców) ruszają na łowy na dziwną istotę. Tylko kto na kogo zapoluje pierwszy?

Powiem wam, że nawet mi się ta część podobała. Pomimo tylu stron i przemyśleń Anity ani trochę się nie nudziłam. Śledztwo jest dobrze rozpisane, stopniowo się rozwija, bez nagłych skoków i olśnień, które raziłyby swoją nielogicznością. Zamiast nadmiernych i momentami obrzydliwych scen seksu, jak w poprzednim tomie, mamy abstynencję Anity (nie śpi z żadnym ze swoich facetów, dopóki nie zdecyduje kogo wybiera) oraz niewielkie i niegroźne flirty. W „Obsydianowym motylu” autorka skupiła się na innych sprawach i bardzo mi się to spodobało. Wprowadziła też nową, intrygującą i nieco przerażającą postać. Olaf, seryjny morderca kobiet. Nie będę zdradzać co i jak, choć jest to zarówno komiczne jak i przerażające. Niemniej jednak jestem pewna, że jeszcze go zobaczymy. Jestem ciekawa co się z tego wykluje. Anita ma zgodę na zabójstwo. Czekam na kolejny tom. Byle nie dwa lata, błagam.

„Obsydianowy motyl” Laurell K. Hamilton, wyd. Zysk i S-ka 2014, str. 924


Zrobiłam małe obliczenia i jeżeli przed nami jest jeszcze kilkanaście tomów, to z prędkością wydawania raz na dwa lata ostatni przeczytam w wieku około 60 lat. O ile autorka nie będzie tworzyć kolejnych.

3 komentarze:

  1. "Zrobiłam małe obliczenia i jeżeli przed nami jest jeszcze kilkanaście tomów, to z prędkością wydawania raz na dwa lata ostatni przeczytam w wieku około 60 lat." - Jest coś magicznego w takim dorastaniu wraz z bohaterami. ;) Ciekawa jestem, ile ja będę miała lat, kiedy przeczytam ostatni tom "Pieśni Lodu i Ognia"...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O matko, jakoś mi umknęło, że on to nadal pisze... Moja mina jest teraz bezcenna xD. Sprawdziłam co ile lat jest kolejny tom. Taak, istnieje prawdopodobieństwo, że... ;p. Dorastać z bohaterami to jedno (miałam tak z HP, cudowne), ale myślę że po 60 nie będę się zaczytywała powieściami o zabójczyni wampirów. Boję się, że już za kilka lat będzie za późno...

      Usuń
  2. Czytałam dwie książki tej autorki z serii o Anicie Blake i na tym się skończyło :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...