niedziela, 8 czerwca 2014
Nowy stos :)
Tak się prezentuje mój najnowszy stosik. Troszeczkę jest słodko gorzki, bo planowałam większe zakupy, a nie wyszły, ale z drugiej strony bardzo się cieszę z tego, co mam, szczególnie że NARESZCIE mam najnowszą Anne Bishop :).
Od góry autobiografia "Człowieka, który zna ich wszystkich". Już przeczytałam, niedługo recenzja.
Pod spodem "Morderstwo wron". Książka, z której tak się cieszę, że muszę wyczuć specjalny moment z większą ilością czasu, gdzie będę mogła zanurzyć się w świecie Innych i nikt nie będzie mi przeszkadzał przez kilka godzin. Anne Bishop tak uwielbiam, że zwykle jej powieści pochłaniam w jeden-dwa dni.
Potem mamy "Procedurę" Harry'ego Mulischa. Ostatnio w księgarni się na tę książkę natknęłam, przeczytałam w opisie, że jest o jakimś biologu naukowcu (kiedyś uwielbiałam takie powieści) i oczywiście postanowiłam ją przeczytać. Upolowana na allegro za jedną czwartą okładkowej ceny, a egzemplarz jak nowy.
"Kuchnia osadników" jest pozycją dość ciekawą i oryginalną. Oparta jest na faktach autentycznych pewnej rodziny indyjskiej zamieszkałej w Afryce (mam nadzieję, że niczego nie przekręcam). Jest to opowieść nie tylko o ich życiu, ale też tym, co jest smakiem życia - jedzeniu. Strasznie się cieszę, że w środku jest sporo przepisów na różne potrawy i przysmaki. Na pewno skorzystam.
Później cieniutki zbiór opowiadań Murakamiego "Wszystkie boże dzieci tańczą". Nie ukrywam, że o tej pozycji przeczytałam w autobiografii Michała Piróga i dlatego jeszcze raz postanowiłam się z Murakamim zapoznać. Po "Na południe od granicy, na zachód od słońca" mogę powiedzieć, że "odkryłam" Murakamiego i chcę go poznawać dalej. Mam nadzieję, że te opowiadania mi się spodobają.
A na koniec "Starcie królów", ciąg dalszy "Gry o tron". Oczywiście skoro mam pierwszą część w okładce filmowej (serialowej) to i kolejne muszą takie być. Po grubym i obfitym w wydarzenia tomie pierwszym zdążyłam już odsapnąć i nie mogę doczekać się lektury "Starcia królów". Już niedługo...
Ostatnio porządkowałam moją biblioteczkę, sporo książek przeznaczyłam do pozbycia się (czyt: odsprzedania, oddania, przekazania bibliotece, punktowi wymiany) i cieszyłam się, że nareszcie wszystkie moje książki stoją na półce, a nie leżą jedna na drugiej w nieskończonych stosach na grzbietach książek, którym udało się stać. Cóż... Musiałabym przestać przynosić do domu nowe książki, aby porządek się utrzymał ;).
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
o, jakie świetne egzemplarze! :)
OdpowiedzUsuńmiłego czytania życzę! :)