wtorek, 16 września 2014
Stos klimatycznie jesienny.
Może od dwóch tygodni się nie odzywałam, ale książkowe życie ani na chwilę się nie zatrzymuje. W zasadzie to trochę się op...niczałam, ponieważ spokojnie od kilku dni powinna być recenzja jednej książki, zaraz skończę kolejną (stosikowe "Drozdy"), no ale jak człowiek w każdej wolnej chwili (a nie ma ich dużo) zaczytuje się po raz drugi w "HGSS bez cukru" (dla niewtajemniczonych: ponad 1600 stronicowy fanfic o Hermionie Granger i Severusie Snape z "Harry Pottera"), to trudno jeszcze sobie zawracać głowę nowymi postami na bloga ;).
W tym miesiącu zaszalałam, a wszystko dzięki niespodziewanym skarbom z Dedalusa na rogu Chmielnej w Warszawie. Pierwsze trzy od dołu to zakup planowany, natomiast kolejne cztery to czysty łut szczęścia. Jak zwykle weszłam tam po drodze i tylko na chwilę. Najpierw znalazłam nieznaną mi (i chyba większości osób) książkę duńskiej pisarki. Kolejna zdobycz do mojej powiększającej się kolekcji duńskiej literatury (w tym stosie jest jeszcze jedna duńska pozycja "Wybawienie" Adler-Olsena). Potem "Lasher" Anne Rice. Powolutku zbieram całe Kroniki Wampirów. Jeszcze sporo mi brakuje, ale i tak mam o wiele więcej niż rok temu, kiedy to mniej więcej zaczęłam zbierać, a o całych Kronikach marzyłam jeszcze dłużej. "Wróżbiarze" to pozycja, której wciąż nie dowierzam. Z 39zł kupiona za 9! Jak tylko pojawili się w zapowiedziach, to chciałam ich przeczytać, ale zawsze jednak jakoś odkładałam kupno. I tadam! Mam nadzieję, że autorka mnie nie zawiedzie, bo uwielbiam ją za inne powieści. No i na koniec "Drozdy, tom 2". Po tomie pierwszym nie spodziewałam się, że będę miała ochotę na dalszy ciąg, ponieważ jest to jedna z dziwniejszych książek jakie miałam okazję czytać i nawet tej dziwności nigdy nie jestem w stanie porządnie wytłumaczyć. Ale ta książka pojawiała mi się w myślach od chyba dwóch miesięcy i kiedy dostrzegłam ją w księgarni za 12zł to pomyślałam, że chyba jakiś książkowy anioł mnie zaprowadził akurat w tym momencie ;).
Jeszcze może mimo wszystko wyjaśnię zakupy "zamierzone". "Nakręcaną dziewczynę" planowałam od dawien dawna i wiedziałam, że kiedyś ją przeczytam. Poczułam, że to ten moment, że mam teraz ochotę na takie fantasy-science fiction z przyszłości. "Wybawienia" Adler-Olsena chyba nie muszę nawet przedstawiać. Ci, którzy czytają mojego bloga wiedzą, jak bardzo zachwalam jego kryminały. To trzecia, długo przeze mnie oczekiwana, część przygód Carla Mork i Assada z duńskiej policji. Natomiast kryminał Charlaine Harris wzięłam z prostego względu, że akurat mam fazę na kryminały (rzadko się zdarza), a ostatnio nawet wspominałam jedną książkę tej pani, którą kiedyś czytałam. Może nie jest to literatura wyższych lotów, ale pamiętam, że bardzo przyjemnie mi się czytało i - o dziwo - nadal pamiętam bohaterów i niektóre zdarzenia. Trochę szkoda, bo już po fakcie się dowiedziałam, że "Z jasnego nieba" to już któryś z kolei tom o pannie Teegarden, no ale trudno. Jak się spodoba, to nadrobię wcześniejsze.
O mało nie zapomniałam o drugim tomie "Bridget Jones"! Jak wiecie z mojej recenzji "The diary of Bridget Jones", bawiłam się przednie z tą znaną wszystkim brytyjką i zamierzam to kontynuować. Na samą myśl o niej poprawia mi się humor :).
I to by było na tyle. Widać, że dawno mnie tu nie było, bo się strasznie rozgadałam ;).
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Czekam na recenzje i zaraz zacznę robić listę tego, co będę chciała od Ciebie pożyczyć ;).
OdpowiedzUsuńTo zrób, może ci wyślę na święta ;).
Usuń"Nakręcaną dziewczynę" mam na czytniku, muszę w końcu przeczytać. Ale nie teraz, jeszcze nie nadszedł jej czas. :)
OdpowiedzUsuńMiłej lektury!
Dziękuję :). O "Nakręcanej dziewczynie" czytałam wiele sprzecznych recenzji, ale jej świat na tyle mnie ciekawi, że się nie zraziłam. Zobaczymy jak to będzie ;).
Usuń