niedziela, 8 lutego 2015

Utalentowana. Nikita Lalwani

Czy zastanawialiście się kiedyś nad życiem młodocianych geniuszy? Nad dziećmi, które nie skończywszy jeszcze podstawówki już wybijają się ponad poziom licealny? Co się z nimi dzieje? Jak ich życie wygląda od środka, co napędza do zdobywania wiedzy i jak później sobie radzą będąc najmłodszym studentem na kampusie? Nikita Lalwani częściowo odpowiada na te pytania, a przynajmniej pokazuje jedną stronę medalu – tę, która zawsze pozostaje w cieniu.

Rumika, zdrobniale Rumi pochodzi z indyjskiej rodziny mieszkającej w Wielkiej Brytanii. W ciągu swoich piętnastu lat zaledwie dwa razy była w Indiach i za każdym razem mogła odczuć, że w Indiach nie jest w pełni Hinduską, a w Anglii było oczywiste, że nie jest Angielką. W jednym kraju za jasna, w drugim za ciemna, w Anglii nosząca hinduskie, zbyt cienkie i jaskrawe ubrania, w Indiach nie umiejąca się porozumieć w swoim ojczystym języku. Od dziecka wykazywała niezwykłe zdolności matematyczne i chociaż nie tkwi to w tradycji kraju, ojciec skupił się na wykształceniu córki. Od tej pory (czyli od około piątego roku życia) dziewczynka jest przygotowywana najpierw aby kilka lat wcześniej z podstawówki przeskoczyć do liceum, a potem podejść od razu do matury, żeby iść na studia do Oksfordu. Jak na to wszystko zapatruje się sama Rumi?

Ta powieść, to zapis powolnej śmierci najpierw dziecka, a potem młodej dziewczyny, a wszystko to w imię ambicji jej niedowartościowanych rodziców. Pchanie Rumi na studia (inaczej tego się nie da nazwać) powoli sprawia, że cała rodzina się rozsypuje, a najbardziej na tym cierpi dziewczynka. W czasie czytania książki wielokrotnie miałam ochotę udusić ojca Rumiki, Maheśia, albo chociaż nim potrząsnąć i krzyknąć, żeby spojrzał na to, co robi własnemu dziecku. Tresował ją na wiele okrutnych sposobów, które, gdyby ktoś się o tym dowiedział, sprawiłyby natychmiastowe odebranie dziecka, a może nawet dzieci, gdyż Rumi miała młodszego brata. Pomijam wielogodzinne robienie zadań, oprócz czasu spędzanego w szkole. Ale trzymanie dziecka głodnego, albo w zimnie, bo to wyostrza umysł i wspomaga koncentrację? Do takich działań często dochodzą różnice kulturowe imigrantów i ich brak chęci do wtopienia się w kraj autochtonów. Miałam wrażenie, że rodzice dziewczynki sami nie wiedzieli, jak się zachowywać. W swoim środowisku pracy bali się reakcji innych na swoją osobę i ubierali jak każdy przeciętny Anglik, ale chociaż przechodzili to samo, to nie umieli postawić się na miejscu córki i wysyłali ją do szkoły w indyjskich ubraniach, co powodowało jeszcze większą izolację Rumi w klasie. Do tego dochodzą zwykłe problemy dojrzewania, chęci przypodobania się większości, asymilacja z innymi dziećmi i mamy gotowy obrazek dziecka zastraszonego, niemalże tworzącego sobie podwójną osobowość i uczącego się coraz bardziej kłamać. Im starsza jest Rumika, tym coraz bardziej jej życie przypomina życie podwójnego agenta, gdzie strach jest odczuwany 24/7, izolacja od społeczeństwa się powiększa, dziewczyna ma nerwice, jest uzależniona i straszliwie, straszliwie nieszczęśliwa.

W końcu dostaje się na studia i tam wreszcie przeżywa odrobinę wolności, choć tylko przez dwa dni w tygodniu. To sprawia, że w piętnastoletniej Rumi coś zaczyna puszczać, a kiedy na jaw wychodzi jej krótki romans z jednym ze studentów (muzułmaninem), w samej dziewczynie jak i w rodzinie następuje kryzys. Z jej rodziców wychodzi wszystko co najgorsze – bezradność, niezrozumienie, zaściankowość, fałsz i najgorsze, co może być: nienawiść podszyta świętoszkowatym poczuciem racji. I to już prawie koniec książki, reszty nie zdradzę, choć tu nawet nie chodzi o treść, można czytać książkę wiedząc, co się wydarzy, bo najważniejsze są te emocje i zagłębienie się w tragiczny świat małego dziecka i dorosłych, którzy powinni zapewniać miłość i bezpieczeństwo, a tworzą warunki terroru i psychicznej przemocy.

Autorka doskonale opisała całą sytuację i to też nie tak, że rodzice Rumi są przedstawieni jako czyste zło bez duszy. Za nimi też stoją przyczyny ich zachowań – własne traumatyczne przeżycia, chęć podołania kulturze swojego kraju, wynikające ze strachu przekonanie o tym, jak powinno być, ambicja, aby pokazać „Angolom” jak wspaniali i o ile mądrzejsi od nich są Hindusi, a wreszcie małe drobne nieszczęścia i niezrealizowane marzenia rodziców Rumi prowadzą do takiego, a nie innego wychowania córki. Straszne, a jeszcze straszniejsza jest myśl, ile dzieci na świecie jest wychowywanych w ten sposób. Czy kiedyś nastąpią czasy, w których dzieci nie będą wchodziły w dorosłość z milionem emocjonalnych ran zadanych im przez własnych rodziców?


„Utalentowana” Nikita Lalwani, wyd. Wydawnictwo Literackie 2008, str. 312

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...