środa, 8 grudnia 2010
Drugie życie Bree Tanner. Stephenie Meyer
Bree Tanner, nowo narodzona, która staje się wampirem tylko po to, by zostać mięsem armatnim w potyczkach Victorii, która chce się zemścić na Cullenach, a przede wszystkim Edwardzie i Belli. Dla czytelników Sagi jest tylko mgnieniem, ot kolejnym wampirem, niezbyt ważnym dla ogółu powieści. Stephenie Meyer uznała inaczej i postanowiła napisać osobną książkę o młodziutkiej Bree.
Spoglądając na tytuł „Drugie życie Bree Tanner” spodziewałam się czegoś ciekawego, czegoś, co by odpowiadało dziewczynie, jaką miałam przed oczami kiedy widziałam jej imię i nazwisko, a czego najwidoczniej nie widziała autorka. I, no dobrze, przyznam się – nieszczególnie pamiętałam kim była Bree i dlatego być może oczekiwałam czegoś więcej.
Ta krótka powieść jest tak naprawdę opowiadaniem, moim zdaniem wydanym tylko dlatego, by zdobyć jeszcze więcej pieniędzy. W końcu wszystko co jest kojarzone ze „Zmierzchem” sprzedaje się jak ciepłe bułeczki. Bardzo się cieszę, że powstrzymałam się te kilka razy, kiedy już już kupowałam tę książeczkę. Tak szumnie reklamowane opisy o nowo narodzonych nie wniosły nic, czego bym już nie wiedziała i naprawdę, nie musiałam czytać o ich szczeniackich zachowaniach, by pogłębić swoją wiedzę (o żadnym pogłębianiu nie mogło być mowy, wspomnienia Jaspera wszystko tłumaczyły wystarczająco). Cała książka to pokazywanie Rileya, jak to on oszukuje i wiedzie na manowce wszystkie wampiry, które inteligencją nie grzeszą i nigdy nie pomyślą, że coś jest nie tak. Bree oraz jej nowy przyjaciel Diego są jedynymi, którzy coś podejrzewają, jednak nadal są tak otumanieni, że tracą życie dla sprawy Riley’a (i Victorii). Ożywiałam się jedynie w momentach, kiedy widziałam Bellę i Cullenów oczami Bree, niestety jest tych momentów zbyt mało.
Książkę polecam… Nie polecam. Można ją przejrzeć na miejscu w sklepie, ale broń Boże nie kupować, strata pieniędzy. Jest tak nijaka, że zupełnie nie wiedziałam, jak mam o niej coś napisać, a tę recenzję, choć krótszą od innych, piszę stanowczo o wiele dłużej.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Mmm. Zachęciłaś mnie xD.
OdpowiedzUsuńa zastanawiałam się czy ją kupić... no to już nie muszę o tym myśleć :P przeczytam kiedyś w empiku ;D
OdpowiedzUsuńCzytałam "Zmierzch" i "Księżyc w nowiu". Zaczęłam też czytać "Zaćmienie", ale stwierdziłam, że szkoda czasu. Więc "Drugie życie Bree Tanner" odpuszczę sobie na pewno.
OdpowiedzUsuńIsabelle: Dokładnie :D.
OdpowiedzUsuńUltramaryna: Oj, w takim razie na pewno :D. Istnieje spora grupa ludzi, którzy uważają cały Zmierzch za stratę czasu. W takim razie ja nie wiem, czym jest Bree ;).
Jak tylko usłyszałam o jej wydaniu, również pomyślałam o tym, że została wydana dla większego zarobku. Raczej nie kupię, może przeczytam :-)
OdpowiedzUsuńBuziaki i zapraszam do mnie :D
Nie lubię pisania pani Meyer. Kiepska z niej pisarka, choć wyobraźni nie można jej odmówić ;]
OdpowiedzUsuńPatsy: :)
OdpowiedzUsuńPrzyjemnostki: Czy ja wiem, czy kiepska... Trafiłam na mnóstwo cytatów z jej powieści, które wykazują, że pisze okropnie. Ale kiedy się czyta książkę, to człowiek wsiąka w tamten świat i nie może się z niego wyrwać. A chyba o to w książkach chodzi...
Ja nie wsiąkłam w jej książkowy świat ani razu. ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że to zależy od czytelnika.