„Pomnik cesarzowej Achai”, odsłona druga. Wielbicielką Achai jestem od pierwszego tomu pierwszej trylogii (naprawdę, niedługo będzie można się pogubić), dlatego po latach ciszy z ogromną niecierpliwością oczekiwałam „Pomnika”. Wtedy moje czytelnicze oczekiwania nie do końca zostały usatysfakcjonowane i uznałam, że okay, to zaledwie tom pierwszy, akcja na pewno rozkręci się w drugim. Czy tak się stało?
W tomie drugim akcja grzebie się wolniej od przysłowiowej
muchy w smole. Jesteśmy przerzucani z jednego miejsca na drugie, a to
towarzysząc Shen w więzieniu, a to Kai i Tomaszewskiemu tam, gdzie się akurat
znajdują. Mamy także Randa, pomagającego zawiązać Polakom pełną intryg sieć,
mającą później ułatwić im nieoficjalne zdobycie Cesarstwa (zresztą jakie to
cesarstwo. W „Achai” czuć było przestrzeń i jego wielkość, w „Pomniku” wszystko
się kruszy i trzęsie w posadach). Przed naszymi oczami snuje się obraz
powolnego zazębiania wątków, nowych wynalazków i reakcji tubylców na przybyszów
zza gór.
I jeśli mówię, że się snuje, to naprawdę tak się dzieje.
Przykro mi to stwierdzić, ale „Pomnik cesarzowej Achai, t.2” jest nudny, nudny,
nudny. Humoru mi nawet nie poprawia, że egzemplarz swojej książki mam z dedykacją
i autografem autora, wręcz go psuje; teraz nawet nie mogę książki odsprzedać.
Nie chcę tu osądzać, ani narzekać nie wiadomo ile, bo po spotkaniu z panem
Ziemiańskim, mogę stanowczo stwierdzić, że bardzo go lubię, facet ma świetne
poczucie humoru, a Achaję rozumie jak nikt inny (w końcu ją stworzył) – do tej
pory pamiętam jedno zdanie jakie o niej powiedział, a które mnie wzruszyło, ale
coś się w „Pomniku” stało, że seria już nie jest tak porywająca, nie oszałamia,
nie zachwyca, a bohaterowie wydają się nędznymi replikami postaci z pierwszej
trylogii. I to nie tak, że wszystko jest kiepskie. Zdarzały się sceny, które
czytałam z przyjemnością, ale niestety szybko się urywały i znowu wracałam do
tego snucia się. Chociaż niby akcja jest (Shen ze swoimi oddziałami bandytów),
to dla mnie jej nie ma i nawet sceny, w których powinien być ruch, czytałam ze
znużeniem. Stąd skończenie książki zajęło mi prawie trzy miesiące. Co jak co,
ale z „Achają” nigdy się tego nie spodziewałam.
Ziemiański ma jakieś pomysły, jego idee nie są stracone i
bez sensu, wręcz przeciwnie – dość ciekawe. Dostrzegam też pomysł na całość i
intrygę, którą prowokuje grupa naukowców przybyłych z Tomaszewskim. Czyżby byli
potworami, wśród których tysiąc lat temu Achaja kiedyś przez chwilę mieszkała? Tylko
dlaczego wykonanie jakieś takie –
niedbałe? Leniwe? Może brak weny? Ponoć mają być jeszcze dwa tomy „Pomnika
cesarzowej Achai”. Błagam o poprawę.
„Pomnik cesarzowej
Achai, t.2” Andrzej Ziemiański, wyd. Fabryka Słów 2013, str. 703
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz