piątek, 31 maja 2013

Pomnik cesarzowej Achai, t.2. Andrzej Ziemiański

Recenzja tomu I.

„Pomnik cesarzowej Achai”, odsłona druga. Wielbicielką Achai jestem od pierwszego tomu pierwszej trylogii (naprawdę, niedługo będzie można się pogubić), dlatego po latach ciszy z ogromną niecierpliwością oczekiwałam „Pomnika”. Wtedy moje czytelnicze oczekiwania nie do końca zostały usatysfakcjonowane i uznałam, że okay, to zaledwie tom pierwszy, akcja na pewno rozkręci się w drugim. Czy tak się stało?

W tomie drugim akcja grzebie się wolniej od przysłowiowej muchy w smole. Jesteśmy przerzucani z jednego miejsca na drugie, a to towarzysząc Shen w więzieniu, a to Kai i Tomaszewskiemu tam, gdzie się akurat znajdują. Mamy także Randa, pomagającego zawiązać Polakom pełną intryg sieć, mającą później ułatwić im nieoficjalne zdobycie Cesarstwa (zresztą jakie to cesarstwo. W „Achai” czuć było przestrzeń i jego wielkość, w „Pomniku” wszystko się kruszy i trzęsie w posadach). Przed naszymi oczami snuje się obraz powolnego zazębiania wątków, nowych wynalazków i reakcji tubylców na przybyszów zza gór.

I jeśli mówię, że się snuje, to naprawdę tak się dzieje. Przykro mi to stwierdzić, ale „Pomnik cesarzowej Achai, t.2” jest nudny, nudny, nudny. Humoru mi nawet nie poprawia, że egzemplarz swojej książki mam z dedykacją i autografem autora, wręcz go psuje; teraz nawet nie mogę książki odsprzedać. Nie chcę tu osądzać, ani narzekać nie wiadomo ile, bo po spotkaniu z panem Ziemiańskim, mogę stanowczo stwierdzić, że bardzo go lubię, facet ma świetne poczucie humoru, a Achaję rozumie jak nikt inny (w końcu ją stworzył) – do tej pory pamiętam jedno zdanie jakie o niej powiedział, a które mnie wzruszyło, ale coś się w „Pomniku” stało, że seria już nie jest tak porywająca, nie oszałamia, nie zachwyca, a bohaterowie wydają się nędznymi replikami postaci z pierwszej trylogii. I to nie tak, że wszystko jest kiepskie. Zdarzały się sceny, które czytałam z przyjemnością, ale niestety szybko się urywały i znowu wracałam do tego snucia się. Chociaż niby akcja jest (Shen ze swoimi oddziałami bandytów), to dla mnie jej nie ma i nawet sceny, w których powinien być ruch, czytałam ze znużeniem. Stąd skończenie książki zajęło mi prawie trzy miesiące. Co jak co, ale z „Achają” nigdy się tego nie spodziewałam.

Ziemiański ma jakieś pomysły, jego idee nie są stracone i bez sensu, wręcz przeciwnie – dość ciekawe. Dostrzegam też pomysł na całość i intrygę, którą prowokuje grupa naukowców przybyłych z Tomaszewskim. Czyżby byli potworami, wśród których tysiąc lat temu Achaja kiedyś przez chwilę mieszkała? Tylko dlaczego  wykonanie jakieś takie – niedbałe? Leniwe? Może brak weny? Ponoć mają być jeszcze dwa tomy „Pomnika cesarzowej Achai”. Błagam o poprawę.

„Pomnik cesarzowej Achai, t.2” Andrzej Ziemiański, wyd. Fabryka Słów 2013, str. 703

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...