Co można powiedzieć o książce, która jest jedną z wielu?
Naprawdę nic szczególnego, ani wybitna, ani kiepska… A jednak ma swój urok.
Może jest to obóz dla „paranormalnych” nastolatków? Może umiejscowienie tego
obozu wśród drzew, przy rzece, z wodospadem, do którego nawet zły wilkołak boi
się iść? A może to atmosfera odrobiny tajemnicy, ale przy tym uczynienia z
nienormalnego normalnego?
Kylie zostaje wysłana na letni obóz, pozornie dla „trudnych”
nastolatków. W rzeczywistości dowiaduje się, że istnieją wilkołaki, wampiry,
elfy, zmiennokształtni i czarownice. I że ona jest jedną z nich. Problem w tym,
że nie za bardzo wiadomo kim. Na pewno chodzi za nią płaczący krwią duch
żołnierza, który Kylie kogoś przypomina, choć nie wie kogo. Z początku zapiera
się rękami i nogami, że nie jest normalna „inaczej”, ale stopniowo zaczyna
akceptować swój dziwny dar, który ostatecznie ratuje jej życie.
Mnóstwo tu teenage drama i bardziej zdaje się to być
książka o problemach, kto kogo kocha itp., a nadprzyrodzone towarzystwo jest
zaledwie tłem, ale powiem wam, że bardzo dobrze mi się tę książkę czytało i
sama byłam zdziwiona, że się wciągnęłam i jakoś nie wydawało mi się to głupie,
czy nudne. Książka została napisana dość zgrabnie i cóż… naprawdę mi się
podobała. Doskonale posłużyła mi jako odstresowywacz i uprzyjemniła czas
spędzany w komunikacji miejskiej. Który teraz niestety mi się wydłużył. Ale
spójrzmy na jasną stronę – mam więcej czasu na czytanie! Taa…
Aha, i oczywiście występuje tu wątek miłosny, polegający
na tym, że Kylie jest zakochana w dwóch chłopakach na raz, a jeden jest
przystojniejszy od drugiego. Naprawdę nie wiem o co autorkom współczesnych powieści
chodzi. Czy chcą wychować pokolenie bigamistów? A może same tęsknią za czasami
dzieci-kwiatów? Jakby już jedna porządna miłość nie wystarczała.
Nie oszukujmy się, to nie jest książka najwyższych lotów,
ale jest bardzo sympatyczną powieścią. Osobiście nie mogę się doczekać ciągu
dalszego. Może nie zmieni ona mojego życia, ale przynajmniej chwilowo je
uprzyjemni.
„Urodzona o północy” C.C. Hunter, wyd. Feeria 2014, str.
364
Dla mnie takie książki są jak kawałek czekolady. Czasem potrzeba takiej nieskomplikowanej rozrywki.
OdpowiedzUsuńo, wspaniale ujęte :)
Usuń