Od lat żywię do Michała Piróga sympatię i raczej jest ona
instynktowna niż powstała z jakiegoś konkretnego powodu. Zawsze jest mi też
niezmiernie miło, jak czasami go spotykam gdzieś w centrum Warszawy, nie to, żebym
kiedykolwiek odważyła się zaczepić, bądź co bądź, obcego człowieka. Poza tym
zawsze wydaje mi się głupie zaczepianie „gwiazd”, czy ludzi popularnych, tylko
dlatego, że widziało się ich twarz w telewizji. To też są ludzie i chociaż może
są przyzwyczajeni do próśb o zdjęcia i autografy, to jednak ja się czuję
niekomfortowo na myśl, że miałabym przeszkadzać im i ich zaczepiać, bo tak się
zdarzyło, że tego kogoś spotkałam. Ale wracając do sedna sprawy, bo jak zwykle
się rozgadałam na inny temat – Jak tylko zobaczyłam autobiografię Michała, to
wiedziałam, że jest to książka, którą przeczytam.
Książka jest napisana dość prosto, bardzo przejrzyście.
Michał zaczyna opowieść od dzieciństwa i stopniowo opowiada o swoich
początkach, kiedy to zaczął tańczyć, grać w teatrze, studiować filozofię i
choreografię… Po kolei porusza wszystkie najważniejsze wątki swojego życia,
możemy zajrzeć nieco za kulisy takich programów jak You Can Dance, czy Top
Model. Ale tylko troszkę, opowieść cały czas skupia się na głównym bohaterze.
Michał nie omieszkał poruszyć kwestii bycia Żydem, gejem. Bez skrępowania
opowiada o swoich miłościach i załamaniach.
Powiem szczerze, że przez większość książki miałam
mieszane uczucia. Nie chodzi tu o samego Piróga, bo jak można oceniać drugiego
człowieka. Chodzi mi o sposób skonstruowania książki i taki… rys stylistyczny.
Po pierwsze, jest ona bardzo gładko napisana. Naprawdę nie wiem, jak to nazwać,
dlatego usiłuję opisać, co mam na myśli. To jest tak, jakby ktoś wygładził,
oszlifował oryginalną wypowiedź. Jedyne wyjaśnienie, jakie mi przychodzi do
głowy, to to, że Michał swoje napisał, a pani Iza Bartosz, która jest podana
jako współautor to właśnie oszlifowała, utemperowała i siłą rzeczy nadała
własny charakter. Może się mylę, nie wiem jak było, ale bardzo mi owo
wygładzenie przeszkadzało. Czasami brak mi było takiej żywszej energii opisu,
to w końcu autobiografia, prawdziwe życie. Drugim, co mnie nieco sceptycznie
nastawiło, to wypowiedzi znanych ludzi, którzy się z Michałem od lat przyjaźnią,
którzy wiele z nim przeszli. Po każdej opowieści Piróga następuje wypowiedź „świadka”
danego zdarzenia czy okresu życia i zwykle wypowiada się on tak pozytywnie o
Michale, że bardziej się nie da. Same ochy i achy. I wypowiedzi tych osób
brzmiały identycznie stylistycznie, jak wypowiedzi Michała. Brakowało tu
indywidualnych cech. Mój sceptycyzm sięgał granic, po czym…
Też zostałam przekonana ;). Może poprzedni akapit brzmi
ostro, ale pomijając to, co mnie w tej książce drażniło, reszta bardzo mi się
podobała. Dobrze się czyta, a życie Michała Piróga obfitowało w tyle wydarzeń,
że nudzić się z nim nie można. I mój instynkt mi podpowiada, że pomimo sposobu
w jaki to wszystko zostało opisane, jest prawdą, że Michał jest wrażliwą, pełną
energii osobą, bardzo życzliwą, chcącą zmieniać świat. I powiem wam, że mnie
zaraził, że pod koniec książki poczułam tę energię, dostałam bodziec do działania.
To bardzo inspirująca książka, dodająca energii, sprawiająca, że… Chce się żyć J. Tytuł jest doskonały
i wiele mówi o samym Michale Pirógu. Po przeczytaniu tej książki uważam, że
owszem, jest on taką osobą, jaką siebie opisał, ale jest też do niego o wiele
więcej, niż zechciał nam pokazać. Zgadzam się z osobami, które się wypowiadały,
że to introwertyk i osoba niesamowicie skryta. Że nie pokaże tego, czego nie
chce przekazać. Myślę też, że jak każdy ma też negatywne cechy, choć nie był
zbyt skory aby je ukazywać; skoncentrował się na pokazywaniu siebie z
pozytywnej strony.
Wydaje mi się, że ta autobiografia to taki element
rozliczenia się z dotychczasowego życia, odpowiedź na wszystkie plotki,
oszczerstwa i tematy, jakie były poruszane w mediach w związku z jego osobą.
Myślę, że jak na swoją pierwszą książkę, poradził sobie dobrze, ale wiem, że
stać go na wiele więcej. Jeżeli zechce może napisać coś naprawdę mocnego i ważnego,
niekoniecznie będącego autobiografią. Czekam na więcej. Jeżeli zechce.
„Chcę żyć” Michał Piróg, Iza Bartosz, wyd. Muza 2014,
str. 307
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz