niedziela, 25 maja 2014

Przebudzona o świcie. C.C. Hunter

„Przebudzona o świcie” jest kontynuacją „Urodzonej opółnocy”. I nie tak jak wiele drugich części, ta niczym nie ustępuje pierwszej. Przynajmniej pod względem poziomu treści.

Nadal są wakacje, czyli wciąż mamy scenerię najlepszego obozu letniego pod słońcem – Kto nie chciałby spędzać wakacji w towarzystwie wilkołaków, elfów i czarownic? A nawet jednej zaklinaczki duchów. Nie, Kylie jeszcze nie odkryła do jakiej grupy nadprzyrodzonych stworzeń należy, ale jest tego coraz bliżej. Albo dalej, zależy od której strony na to spojrzeć. Przejawia zaskakująco dużo nowych cech, na przykład nadprzyrodzony słuch, albo gwałtowny wzrost ciała… I nie tylko. Mogę zapewnić, że tak jak w części pierwszej, nadal jest ciekawie, zabawnie i typowo "nastolatkowo".

Lubię tę serię, za to, że wyróżnia się naprawdę inteligentną autorką. Tak mi się przynajmniej wydaje. Bo chociaż nie można ukryć faktu, że to typowa lekka pozycja paranormal, to jednak trzyma  poziom. Po pierwsze, główna bohaterka nie jest mdlącą bladolicą dziewicą, która tylko czeka aż ją jakiś Jacob czy inny Carter uratują, choć nie przeczę, oczywiście jest w uczuciowym trójkąciku. Ale da się to przeżyć i nawet nie przychodzą mi do głowy żadne kpiące uwagi. Dziewczyna może mieć dylemat. Po drugie, pomimo tego, że bohaterki dużo czasu spędzają gadając o chłopakach, obściskiwaniu się i rosnącym biuście, to jest to tak opisane, że nie razi głupotą czy infantylnością nastolatek, nie nudzi, a wbrew pozorom jest bystre i zabawne. Dlatego uważam, że autorka jest inteligentną osobą, widać to na przykładzie jej bohaterek i sposobu poruszania pewnych ważnych spraw dla dziewcząt w tym okresie. Poza tym jest to opisane tak rześko i realnie, że naprawdę ma się wrażenie, jakby Della, Miranda oraz Kylie były rzeczywistymi osobami, które się zna. I w dodatku lubi.

Niestety muszę wspomnieć o kiepskiej korekcie książki. Nie wiem jak tekst z tyloma błędami można dopuszczać do druku. Nie zauważyłam tego w „Urodzonej o północy”. Może za bardzo się spieszyli? Natknęłam się na kilka literówek w stylu „potkną” zamiast „potknął”. Przyznacie, że to podejrzane. W dodatku występuje sporo powtórzeń, na niewielkich obszarach tekstu. Zwykle nie zwracam uwagi na takie rzeczy, ale tu mocno mnie uderzyło. Rozumiem, że język angielski jest tak skonstruowany, że tam w zasadzie nie zwraca się uwagi na powtórzenia, ale jednak w polskim wypadałoby troszkę inaczej przetłumaczyć niektóre zdania, czy zwroty. „Poszedł się paść” (i bynajmniej nie była to mowa o hodowlanym zwierzęciu) wywołało we mnie niesmak. Ciężko tłumaczyć mowę potoczną, ale to zwyczajnie nie pasowało do charakteru dziewczyn i zabrzmiało niesmacznie.

Pomijając te drobne błędy, nie mające na szczęście większego wpływu na odbiór treści, jestem z „Przebudzonej o świcie” bardzo zadowolona. Kolejny raz spędziłam miłe chwile w Wodospadach Cienia. Trochę się pośmiałam, ale głównie z zaciekawieniem śledziłam proces odkrywania kim jest Kylie. Dziewczyna ma wiele świetnych nadprzyrodzonych cech, co oczywiście tworzy ją „naj” ze wszystkich w obozie. Ale trzeba przyznać autorce, że uczyniła z Kylie sympatyczną dziewczynę, a z reszty obozowiczów wiarygodne, „równe” postaci.

Po zakończeniu książki złapałam się na tym, że nadal bym chciała ją czytać, dlatego nie pozostaje mi nic innego jak ją polecić :). Już czekam na kolejną część.


„Przebudzona o świcie” C.C. Hunter, wyd. Feeria 2014, str.383

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...