„Mulisch to pisarz wyrafinowany i przebiegły, a Procedura daje się wykładać na wiele
sposobów” . („Pogranicza”)
Ten cytat z okładki mógłby w zasadzie stanowić całą
recenzję tej książki. Szczególnie spodobało mi się nazwanie pisarza wyrafinowanym
i przebiegłym, gdyż jest to w stu procentach prawdziwe i sama lepiej bym go nie
określiła. Przede wszystkim bardzo się cieszę, że jakimś dziwnym sposobem
zapragnęłam przeczytać tę książkę. To nic, że spodziewałam się bardziej
powieści w stylu Robina Cook (w opisie książki widnieje „powieść o losach
biologa”), a spotkało mnie coś zupełnie innego.
Szczerze, to nie do końca wiem, do czego ma się odnosić
tytuł tej książki. Podejrzewam, że zwyczajnie czegoś nie załapałam ;). „Procedura”
zaczyna się zupełnie jak gdyby sam autor do nas przemawiał i tworzył jakiś
wstęp, zanim przejdzie do właściwej treści. Ale nie, to główny bohater i
narrator, Wiktor Werker, wprowadza nas w meandry pisarstwa, chociaż sam jest
biologiem, który za swoje przełomowe badania w dziedzinie genetyki zdobył
międzynarodowe uznanie. Prowadzi nas on między swoje rozważania, wspomnienia,
obserwacje dnia codziennego. To jego biografia, pamiętnik i listy do córki w
jednym.
Niesamowicie polubiłam tego czterdziestoparoletniego człowieka,
bardzo samotnego i skrzywdzonego przez wydarzenia z przeszłości, ale dzielnie
znoszącego swój los. Inteligentny, o żywym umyśle, bardzo ciekawie opowiada
właściwie o wszystkim.
I chociaż poniekąd nic się w tej książce nie dzieje, to
gdzieś, w pewnym momencie, zamienia się ona w psychologiczny kryminał, a wynika
to z wielu faktów, i tylko sam Wiktor Werker niczego się nie spodziewa.
Zakończenie zaskakujące, choć gdzieś intuicja przepowiadała mi, co się stanie.
Chciałabym móc lepiej pisać o tego typu książkach, gdyż
jest to już „lepsza” literatura, którą warto docenić, a moja recenzja
nie oddaje zbyt dobrze tego, co czułam podczas czytania. Ja osobiście jestem niezwykle
zadowolona z „Procedury” i za całą pewnością przeczytam inne książki autora.
„Procedura” Harry Mulisch, wyd. WAB 2012, str. 315
Fragment:
„Pierwsze rozważanie na marginesie. – Poeci są słowopisarzami, a zatem są nieprzetłumaczalni, ponieważ w procesie tłumaczenia ich słowa znikają. Każde słowo ma pewien dźwięk i ten dźwięk w innym języku zmienia się w inny, którego poeta nie miał na myśli. To tak, jakby sonata Beethovena wykonywana w Holandii miała mieć pierwszy dźwięk o tercję wyższy, drugi o kwintę niższy itd., a we Francji o kwartę niższy i septymę wyższy itd. Powieściopisarzy natomiast można podzielić na zdaniopisarzy i książkopisarzy. Nabokov pisał niezapomniane zdania, Dostojewski niezapomniane książki. Różne umysły różnie się zapatrują na kwestię tego, co znaczy być „dobrym pisarzem”. Nabokov jest dobrym pisarzem, Dostojewski wielkim. Ze zdaniopisarza w złym przekładzie nie ostanie się wiele, dla wielkiego pisarza nie ma to specjalnego znaczenia. Jego język musi zupełnie zniknąć, ma zostać tylko opowiadanie”.
Ciekawy fragment wybrałaś, sprawy dotyczące przekładu od dawna mnie interesują. Szkoda, że niektórych poetów tak trudno się tłumaczy (albo wcale się tego nie robi), są przez to zupełnie nieznani w innych krajach. A zasługują przecież na coś więcej niż zasięg lokalny.
OdpowiedzUsuńUczmy się języków :). A co do nie znania wielu poetów... Tu nacisk powinien iść od szkoły. Która naprawdę niczego nie uczy :(. Wszystkie zajęcia mogłyby być o wiele ciekawsze i bardziej pożyteczne, niż są. Gdybym nie czytała książek, to nigdy bym nie wiedziała o wielu poetach zagranicznych, a w głowie wciąż by tylko Mickiewicz rozbrzmiewał...
UsuńChoćbyśmy się uczyli pięciu języków jednocześnie, i tak nigdy nie poznalibyśmy wszystkich. ;) Pisząc to, akurat pomyślałam o Leśmianie, którego sława, w dużej mierze ze względu na błyskotliwe neologizmy, nie objęła wielu krajów.
UsuńBędę teraz rozmyślała nad tym cytatem. Jednocześnie chcę go zmieszać z błotem i się zgodzić :). Niemniej jest świetny :).
OdpowiedzUsuńBył tam jeszcze dalszy ciąg (cóż, to w końcu książka ;)), ale już mi się nie podoba, bo wyłazi z autora szowinizm i nie mogę w tym fragmencie znaleźć sensu. cytat: Kiedy proza zerka na poezję i koncentruje uwagę na samej sobie niczym damulka przed lustrem, wówczas następuje to, co przytrafia się osobie, która wie, że jest piękna: robi się brzydka - dzieje się tak na pewno, jeśli jest rodzaju żeńskiego.
UsuńOo.. widziałam to w Taniej Książce za jakieś grosze. Tego autora to koniecznie "Odkrycie nieba" - cegiełka spora i dość trudna w odbiorze ale waaaaarto...
OdpowiedzUsuń