środa, 6 sierpnia 2014

Procedura. Harry Mulisch

„Mulisch to pisarz wyrafinowany i przebiegły, a Procedura daje się wykładać na wiele sposobów” . („Pogranicza”)

Ten cytat z okładki mógłby w zasadzie stanowić całą recenzję tej książki. Szczególnie spodobało mi się nazwanie pisarza wyrafinowanym i przebiegłym, gdyż jest to w stu procentach prawdziwe i sama lepiej bym go nie określiła. Przede wszystkim bardzo się cieszę, że jakimś dziwnym sposobem zapragnęłam przeczytać tę książkę. To nic, że spodziewałam się bardziej powieści w stylu Robina Cook (w opisie książki widnieje „powieść o losach biologa”), a spotkało mnie coś zupełnie innego.

Szczerze, to nie do końca wiem, do czego ma się odnosić tytuł tej książki. Podejrzewam, że zwyczajnie czegoś nie załapałam ;). „Procedura” zaczyna się zupełnie jak gdyby sam autor do nas przemawiał i tworzył jakiś wstęp, zanim przejdzie do właściwej treści. Ale nie, to główny bohater i narrator, Wiktor Werker, wprowadza nas w meandry pisarstwa, chociaż sam jest biologiem, który za swoje przełomowe badania w dziedzinie genetyki zdobył międzynarodowe uznanie. Prowadzi nas on między swoje rozważania, wspomnienia, obserwacje dnia codziennego. To jego biografia, pamiętnik i listy do córki w jednym.

Niesamowicie polubiłam tego czterdziestoparoletniego człowieka, bardzo samotnego i skrzywdzonego przez wydarzenia z przeszłości, ale dzielnie znoszącego swój los. Inteligentny, o żywym umyśle, bardzo ciekawie opowiada właściwie o wszystkim.

I chociaż poniekąd nic się w tej książce nie dzieje, to gdzieś, w pewnym momencie, zamienia się ona w psychologiczny kryminał, a wynika to z wielu faktów, i tylko sam Wiktor Werker niczego się nie spodziewa. Zakończenie zaskakujące, choć gdzieś intuicja przepowiadała mi, co się stanie.

Chciałabym móc lepiej pisać o tego typu książkach, gdyż jest to już „lepsza” literatura, którą warto docenić, a moja recenzja nie oddaje zbyt dobrze tego, co czułam podczas czytania. Ja osobiście jestem niezwykle zadowolona z „Procedury” i za całą pewnością przeczytam inne książki autora.

„Procedura” Harry Mulisch, wyd. WAB 2012, str. 315

Fragment: 

„Pierwsze rozważanie na marginesie. – Poeci są słowopisarzami, a zatem są nieprzetłumaczalni, ponieważ w procesie tłumaczenia ich słowa znikają. Każde słowo ma pewien dźwięk i ten dźwięk w innym języku zmienia się w inny, którego poeta nie miał na myśli. To tak, jakby sonata Beethovena wykonywana w Holandii miała mieć pierwszy dźwięk o tercję wyższy, drugi o kwintę niższy itd., a we Francji o kwartę niższy i septymę wyższy itd. Powieściopisarzy natomiast można podzielić na zdaniopisarzy i książkopisarzy. Nabokov pisał niezapomniane zdania, Dostojewski niezapomniane książki. Różne umysły różnie się zapatrują na kwestię tego, co znaczy być „dobrym pisarzem”. Nabokov jest dobrym pisarzem, Dostojewski wielkim. Ze zdaniopisarza w złym przekładzie nie ostanie się wiele, dla wielkiego pisarza nie ma to specjalnego znaczenia. Jego język musi zupełnie zniknąć, ma zostać tylko opowiadanie”.

6 komentarzy:

  1. Ciekawy fragment wybrałaś, sprawy dotyczące przekładu od dawna mnie interesują. Szkoda, że niektórych poetów tak trudno się tłumaczy (albo wcale się tego nie robi), są przez to zupełnie nieznani w innych krajach. A zasługują przecież na coś więcej niż zasięg lokalny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uczmy się języków :). A co do nie znania wielu poetów... Tu nacisk powinien iść od szkoły. Która naprawdę niczego nie uczy :(. Wszystkie zajęcia mogłyby być o wiele ciekawsze i bardziej pożyteczne, niż są. Gdybym nie czytała książek, to nigdy bym nie wiedziała o wielu poetach zagranicznych, a w głowie wciąż by tylko Mickiewicz rozbrzmiewał...

      Usuń
    2. Choćbyśmy się uczyli pięciu języków jednocześnie, i tak nigdy nie poznalibyśmy wszystkich. ;) Pisząc to, akurat pomyślałam o Leśmianie, którego sława, w dużej mierze ze względu na błyskotliwe neologizmy, nie objęła wielu krajów.

      Usuń
  2. Będę teraz rozmyślała nad tym cytatem. Jednocześnie chcę go zmieszać z błotem i się zgodzić :). Niemniej jest świetny :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Był tam jeszcze dalszy ciąg (cóż, to w końcu książka ;)), ale już mi się nie podoba, bo wyłazi z autora szowinizm i nie mogę w tym fragmencie znaleźć sensu. cytat: Kiedy proza zerka na poezję i koncentruje uwagę na samej sobie niczym damulka przed lustrem, wówczas następuje to, co przytrafia się osobie, która wie, że jest piękna: robi się brzydka - dzieje się tak na pewno, jeśli jest rodzaju żeńskiego.

      Usuń
  3. Oo.. widziałam to w Taniej Książce za jakieś grosze. Tego autora to koniecznie "Odkrycie nieba" - cegiełka spora i dość trudna w odbiorze ale waaaaarto...

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...