Muszę popełnić coś, co będzie jednym wielkim wyrażeniem
frustracji. Zwykle staram się nie recenzować książek, których nie przeczytałam.
Aby wyrazić pełną opinię powinno się daną książkę przeczytać. Ale ja nie mogę!
Na „Trafny wybór” (Zły wybór, zły! I kto tak nazwał
książkę!) rzuciłam się od razu, jak tylko wyszedł. Wyszła. Ta książka. Została
wydana. (Właśnie macie niechcący próbkę stylu autora „Morfiny”, o którym
wspominałam w TAGu „Książka do grobu”). Wtedy wydawało mi się to czymś
niebiańskim. Kolejna książka spod pióra J.K. Rowling? Czy życie może być
piękniejsze? To nieważne, że wiedziałam, że to pozycja dla dorosłych, że
kryminał, że czarodziejów tam nie uświadczymy. Ja wciąż mam w sobie potrzebę
dalszych części „Harry Pottera” i zostanie mi tak chyba do późnych lat
starości. Także pierwszym rozczarowaniem była całkowita normalność, wręcz szara
rzeczywistość, jaka mnie spotkała wewnątrz powieści. Ale to moja wina. W końcu
wiedziałam, co mnie czeka. Przeszłam nad tym do porządku dziennego.
Mimo tego, pierwsze strony nadal były potężnym
rozczarowaniem. Treść dziwna, bo… nudna. Byłam przerażona ciężkością, z jaką
się przez kolejne zdania przedzierałam. Uznałam, że to nie czas na tę książkę i
odłożyłam na półkę. Wróciłam do niej prawie okrągłe dwa lata później (data
wydania 11/2012).
Naprawdę dałam jej szansę. Przeczytałam około 150 stron.
I dalej nie jestem w stanie. Rowling z taką dokładnością opisuje co robią i
myślą bohaterowie, że jest to niemożliwie nudne. Co mnie obchodzi pryszczaty
nastolatek, pracowniczka socjalna z beznadziejnym przywiązaniem do
emocjonalnego tchórza, czy ćpunka, której na niczym nie zależy? A to tylko
kilka postaci z kilkunastu! To kolejny i chyba główny zarzut. Zostaje nam
przedstawionych tylu bohaterów, że do tej pory mylą mi się Shirley, Samantha i
Maureen oraz ich mężowie czy synowie oraz wzajemne zależności i nienawiści.
Dlaczego zostaje nam przedstawiony niemalże każdy mieszkaniec Pagford? Żeby
jeszcze był przedstawiony trzema zdaniami. Nie. Każdy z nich ma swój rozdział,
gdzie zanurzamy się we wnętrzu tej osoby, pływamy w jej myślach, obawach,
nadziejach i pretensjach. CO MNIE TO OBCHODZI?!
Wykrzyczałam się, a teraz rozwinę swoją myśl, bo wyrwana
z kontekstu może zabrzmieć co najmniej dziwnie. Wiadomo, że autor ma jakiś
zamysł, kiedy przedstawia nam dane postaci. Do czegoś zmierza. Zdaję sobie
sprawę, że każdy mieszkaniec Pagford jest z jakiegoś powodu cenny dla książki,
skoro pani Rowling tyle czasu mu poświęca. Inny czytelnik może być wręcz
zachwycony tak dogłębnym stadium małego angielskiego miasteczka. Mnie.
Doprowadza. To. Do. Szału. To nie jest kryminał. To rozwleczona epopeja
małomiasteczkowych charakterów. W dużej ilości wspomagana różnymi penisami i
kondomami, jakby pani Rowling chciała sobie odbić te wszystkie lata pisania o
całkowicie niewinnych czarodziejach, gdzie słowo „seks” nie pada ani razu. Mnie
szkoda czasu na przeżywanie miałkości i zwyczajności tych ludzi. Książkę
czytałam ponad tydzień i przez ten czas nie przekroczyłam tych 150 stron. Gdybym
miała się przez nią przedzierać do końca, to następną recenzję ujrzelibyście
pod koniec listopada. A ja bym została bez włosów i paznokci, bynajmniej nie
obgryzanych w nerwowym oczekiwaniu „co będzie dalej?”.
„Trafnemu wyborowi” mówię stanowczo „nie”. Nie. Nie. Nie.
„Trafny wybór” J.K. Rowling, wyd. Znak 2012, str. 512
W takim razie pewnie "Trafny wybór" spodobał mi się, bo nigdy nie byłam miłośniczką Pottera. Owszem, zaczęłam przygodę z nim, o ile można to tak nazwać, ale zakończyła się ona na pierwszym tomie, bo nie porwała mnie.
OdpowiedzUsuńA czytałaś pierwszy tom w jakim wieku? :) Zresztą, nie każdy musi być miłośnikiem magii. Ja akurat magię kocham od dziecka, jak tylko zaczytywałam się w pierwszych baśniach :).
UsuńTaka to właśnie jest książka - jedna osoba przeczyta, poleci, a druga nawet nie skończy, bo tak ją wynudzi i sfrustruje. Sam jestem ciekaw do którego obozu dołączę. "Trafny Wybór" kupiłem jakiś czas temu i cierpliwie czeka na swoją kolej :)
OdpowiedzUsuńPoniekąd to znaczy, że dobra książka. Zmusza do zbadania jej samemu, a nie poleganiu na tysiącu takich samych opinii :). Pewnie jeszcze kiedyś spróbuję do niej wrócić, a co. Za kolejne dwa lata ;).
UsuńKsiążkę mam już na swojej półce. Kupiłam ją głównie z ciekawości co też stworzyła autorka mojego ukochanego Harrego :) Mam nadzieję, że się nie zawiodę.
OdpowiedzUsuń