środa, 15 października 2014

Nieświęta magia. Stacia Kane

Po dosłownie latach, powróciłam do Chess, czyli kościelnej wiedźmy, jak ją niektórzy „mile” nazywają i dziwnego świata przyszłości, który wykreowała Stacia Kane. I ponownie, tak jak podczas czytania pierwszej części „Nieświęte duchy”, byłam zdziwiona jak dobra jest to książka i jaka szkoda, że wydało ją wydawnictwo Amber – mnie i sporej liczbie czytelników kojarzące się z literaturą kiczowatą, co potwierdzają nędzne okładki (choć ta i tak jest nie najgorsza). O wiele lepiej ta seria wyszłaby, gdyby wydało ją wydawnictwo MAG, na przykład. Wtedy nadal pozostałaby czytadłem, ale czytelnik już miałby inny odbiór tych książek i może więcej osób by po nią sięgnęło.

Akcja dzieje się w niezidentyfikowanym amerykańskim mieście, jakieś kilkadziesiąt lat do przodu. Coś się wydarzyło, coś na tyle potężnego i paranormalnego, że świat został wywrócony do góry, a władzę teraz sprawuje Kościół, który trzyma w ryzach duchy i świat paranormalny. Normalni ludzie od dwudziestu lat starają się odbudować poprzednie życie, co nie jest proste. Mnóstwo z nich żyje w slumsach i biednych dzielnicach, stworzonych z ruin dawnego miasta, a terytoriami tymi rządzą dwa gangi. Chess jest dwudziestokilkuletnią czarownicą, pracującą dla Kościoła jako demaskatorka – na wezwanie klientów usuwa duchy, choć częściej okazują się to być fałszerstwa w celu wyłudzenia od Kościoła pieniędzy. Wtedy Chess demaskuje ludzi. W życiu prywatnym jest uwikłana w dwa konkurujące ze sobą gangi, dwóch mężczyzn i narkotyki, które pomagają jej przeżyć dzień. O tym oczywiście jej pracodawcy nie mogą się dowiedzieć. Tym razem zostaje wezwana do usunięcia duchów z rezydencji sławnego aktora, a także musi znaleźć seryjnego mordercę prostytutek.

Dla mnie to nie jest żaden paranormalny romans, bo choć taki wątek się tu znajduje, to ani nie jest paranormalny (zarówno Terrible jak i Lex są ludźmi, w dodatku nie czującymi magii), ani taki romantyczny. Mamy trochę myśli Chess na te tematy, ale w żadnym wypadku nie są ckliwe i długie jak stąd do wieczności. Zdecydowanie więcej tu akcji, duchów, morderstw i ciemnych uliczek. A także prochów. Chyba pierwszy raz spotkałam główną bohaterkę, która brałaby narkotyki i jakoś żyła. Nie to, że autorka propaguje zażywanie narkotyków, ale raczej uczłowiecza to bohaterkę, zabiera jej ten nimb doskonałości. Chess jest twardą dziewczyną, umie robić z magią takie rzeczy, że zarówno Kościół jak i szefowie mafii ją potrzebują i dzięki temu jakoś żyje w tych brutalnych czasach. Mimo to posiada też wrażliwą stronę, taką, której nie wystawia na światło dzienne. Ma problemy z zaufaniem, otwarciem się na innych, a żeby zapomnieć o przeszłości bierze cepty, które sprawiają, że przestaje czuć i otacza ją delikatny puchaty bufor chroniący przed światem. Podobają mi się relacje między bohaterami, dobre dialogi, rzetelność wykonania, prawdziwość psychologiczna, że tak to nazwę. Postaci są pociągnięte do końca, nie ma żadnych scen nie wiadomo po co, niedokończonych wątków, a tam gdzie jest miłość, jest miłość codzienna – zagmatwana, mocna, z mnóstwem problemów, bo historia każdego człowieka sprawia, że reaguje on na życie tak, a nie inaczej. Brak tu ckliwości, błyszczących ciał i cytowania sonetów.

Jeżeli jeszcze ktoś czyta taką literaturę (teraz jest boom na jakieś postapokaliptyczne czy inne), to ogromnie polecam. Jedna z lepszych pozycji tego gatunku. Czasami kojarzyła mi się z serią o Rachel i Ivy z „Raz wiedźmie śmierć”… wydawanej przez MAG J.


„Nieświęta magia” Stacia Kane, wyd. Amber 2009, str. 365

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...