Knud Romer jest kolejnym duńskim pisarzem, którego udało
mi się „złowić”. Tytuł „Ten, kto mrugnie, boi się śmierci” niejako mnie
hipnotyzuje i mogłabym się w niego wpatrywać bez końca, tak samo jak i w
okładkę. Bardzo mi się to podoba. Niebanalny obraz, na którym nie wiadomo do
końca co widnieje, tytuł, a nawet użyta do niego czcionka. To chyba moja
ulubiona okładka od tej pory. (Z każdym dniem przekonuję się, że moje
odpowiedzi na pytania w TAG-u „Książka do grobu” coraz bardziej tracą na
ważności).
Omawiana dzisiaj książka jest zapiskiem wspomnień młodego
duńskiego chłopca, Knuda, który wychował się w Nykøbing, w rodzinie z duńskim
ojcem i niemiecką matką. Nykøbing jest niezwykle hermetyczną małą
miejscowością, żywo nienawidzącą Niemców za II wojnę światową. Miasteczko nie
tylko natychmiast odrzuca matkę Kunda po jej przybyciu, ale również jego ojca,
za to, że ożenił się z Niemką. Nietrudno się domyślić, że również dorastający
Knud od dziecka jest wyrzutkiem, w szkole go szykanują, czasami biją i dają
odczuć, że jest czymś gorszym za każdym razem jak tylko mają okazję. A więc
przez cały szkolny dzień.
„Ten, kto mrugnie…” to także opowieść o II wojnie
światowej i o Niemcach, niejako od środka. Przyznam, że chyba po raz pierwszy w
życiu spotkałam się z relacją o zwykłych Niemcach, którzy też nie chcieli być
pod reżimem Hitlera, który przewrócił ich kraj, ich dom, do góry nogami. Można
tu spotkać informacje o ruchu oporu, o walce, jaką ludzie usiłowali podjąć, aby
dalej żyć tak jak do tej pory. Ich historie niewiele się różnią od historii
Polaków po drugiej stronie granicy. Hitler niszczył wszystkich, swoim może
tylko dawał większe szanse. Matka Knuda musiała pracować w obozie dla dobra
państwa, acz nie był to obóz koncentracyjny.
Knud wędruje wspomnieniami pomiędzy różnymi członkami
rodziny, mamy więc całą paletę charakterów, ich drobne animozje i krótkie
historie ich życia. Nie tylko miasteczko wyklęło rodziców Knuda, ale również
ich własna rodzina. Jedynymi chwilami oddechu były wycieczki do Niemiec, choć
rodzina matki Knuda również nie należała do najprzyjemniejszych, gdzie nieme
wyrzuty, poczucie winy i gorzkie wspomnienia błąkały się po kątach.
Słusznie zauważyliście, że główny bohater nazywa się
identycznie, co autor. Z tego co wyczytałam na Wikipedii z jego biografii, to
podstawowe fakty pokrywają się z powieścią, dlatego mniemam, że jest oparta na autentycznych wydarzeniach, że wspomina swoje własne życie i rodzinę. Ale ile jest w
tym prawdy, a ile fikcji, to wie tylko sam autor.
Książka ważna, przez cały okres jej czytania miałam
myśli, że powinna być szkolną lekturą. Jest krótka, świetnie napisana i porusza
mnóstwo bardzo ważnych spraw, zarówno ludzkich jak i historycznych, których
doświadczenie za pomocą tej książki i ich przeanalizowanie mogłoby się
przyczynić do rozwoju młodych ludzi. Ale w polskich szkołach chyba się nie uczy
o tym, że istnieli też zwykli Niemcy i nie każdy był szczęśliwy z panowania
Hitlera.
„Ten, kto mrugnie, boi się śmierci” Knud Romer, wyd.
Replika 2008, str. 189
W Polskich szkołach nie uczy się też, że Polacy po wojnie prześladowali i wysiedlali Niemców z terenów, które od zawsze były niemieckie ;). W szkole o wielu rzeczach się nie uczy...
OdpowiedzUsuńNiestety tak jest na całym świecie :(. Nawet nie wiemy, o ilu rzeczach nie mamy pojęcia, jak naprawdę było.
Usuń