piątek, 17 grudnia 2010

Opactwo Northanger. Jane Austen.


„Opactwo Northanger” mogłoby się równie dobrze nazywać „Bath – Opactwo Northanger”, ponieważ połowa książki dzieje się w pierwszej miejscowości, a druga połowa w opactwie. Ale nie brzmiałoby to już tak ładnie, prawda? W tej jednej z pierwszych powieści Austen znów stykamy się z nieco biedną dziewczyną, która zakochuje się w kimś bogatszym. Po drodze natykają się na mnóstwo przeszkód, by na koniec stanąć przed upragnionym ołtarzem. Nie ma w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że jest to najzabawniejsza książka Austen z jaką się do tej pory spotkałam, a wciągnęła mnie tak, że na głos krzyczałam na bohaterów, ciśnienie mi się podnosiło, bądź też zgrzytałam zębami z irytacji (wynikającej z osobowości postaci). I tak przy okazji, czy nie można by kiedyś napisać o bogatej pannie i jej biednym ukochanym?

W „Opactwie…” Jane Austen udowadnia, że jest inteligentną kobietą z cudownym, ironicznym poczuciem humoru. A cała historia jest wspaniałą satyrą ówczesnych czasów i przede wszystkim ówczesnych powieści. Autorka niejednokrotnie żartuje sobie z tego, co i jak powinno być napisane w powieści i na przekór kieruje swoimi bohaterami w odwrotny sposób. Mam wrażenie, że traktowała swoich bohaterów z lekką złośliwością, ale nie bez serca. Sprawiało to również, że do tych złośliwostek włączała też nas, czytelników, wiedząc, czego od powieści oczekujemy i robiąc na przekór. Ponieważ jednak jest osobą raczej ciepłą i takie pisze powieści, wszystko zmierza do szczęśliwego zakończenia.

Podziwiam autorkę za niesamowitą umiejętność przedstawienia bohaterów tak realnie, tak różnorodnie, tak wiarygodnie. Każdy z nich jest inny, każdy przedstawia stereotypową figurę, ale nie robi tego w monotonny sposób – bohater nadal zachowuje indywidualność. Tak jak w poprzedniej recenzji dotyczącej powieści Jane Austen uznałam, że „Perswazje” to nieco zmieniona plenerowo kopia „Dumy i Uprzedzenia”, tak twierdzę, że „Opactwo Northanger” jest niezwykle oryginalnym i błyskotliwym dziełem.

Catherine Morland jest słodką osóbką, ucieleśnieniem dziewczęcej naiwności, czystości, ale i ciekawości świata oraz umysłu, który odpowiednio skierowany, może się bardzo rozwinąć.
Henryk Tilney to jej ukochany, który zainteresował się nią, ponieważ przyciągnęła go do niej sympatia jaką do niego żywiła. Inteligentny, z ironicznym poczuciem humoru, niezwykle sympatyczny. Nieraz przywodził mi na myśl samą autorkę.
Isabella Thorpe to symbol przebiegłej dziewczyny z nizin, która o nieco głupim, ale wystarczająco sprytnym umyśle dąży do dobrze ustawionego życia i chwyta się czego może, kłamiąc i łudząc osoby, które obdarzyły ją zaufaniem.
Na koniec brat Isabelli, John Thorpe, który to był adresatem tych moich zdenerwowanych okrzyków oraz sprawcą podniesionego ciśnienia. Dwa razy przez niego odkładałam książkę, nie mogąc dalej czytać o jego zachowaniu, poczynaniach i patrzeć, jak Catherine daje mu się wmanewrowywać (na szczęście tylko na początku).

Gdybym nie czytała „Dumy i Uprzedzenia”, to właśnie ta książka Jane Austen byłaby moją ulubioną. Jest naprawdę świetna, nie nuży ani razu, często rozśmiesza i wyzwala silne emocje (jak widać powyżej). Do tego pewna postać przez cały czas prowadzi pewne działania, których powodu powstania nigdy bym nie wymyśliła i się po niej tego nie spodziewała. Uwierzcie – jest ciekawie.

Za polecenie książki dziękuję Czarny(w)Pieprz :).

7 komentarzy:

  1. Książka już od długiego czasu na mnie czeka, ale dzięki Twojej recenzji wyprzedziła kila pozycji w kolejce :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetna recenzja! Zachwycam się nią i mogę non stop czytać :D. I chętnie przeczytam książkę. Ale ja ciągle chcę przeczytać Austen, ale jakoś mi nie wychodzi :D.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bo nie koncentrujesz się na zdobyciu książek. Zdobywasz, ale inne xD. Dzięki :).

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiedziałam, że Ci się spodoba:)) Polecam jako dodatek "Tajemnice zamku Udolpho" Ann Radcliffe i "Mnicha" Lewisa Matthew Gregory. W czasach Jane Austen powieść gotycka święciła triumfy - grobowce, lochy, wyjące duchy, brzęk łańcuchów na starych schodach - autorka pokpiła sobie troszeczkę z tej konwencji co Opactwu wyszło na dobre:)Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiem, zgodnie z Twoją radą zwróciłam uwagę na te książki. Przy najbliższej okazji je wypożyczę. Mam nadzieję, że będą w bibliotece. Jak nie, to zdobędę jakoś inaczej :).

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnie się Opactwo podobało, ale główna bohaterka wydawała mi się cokolwiek denerwująca z tą swoją naiwnością. To chyba "najlżejsza" powieść Jane Austen, ironii w niej co nie miara. :D

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...