czwartek, 8 września 2011

Bękart ze Stambułu. Elif Safak

Miałam caaały dzień na napisanie tej recenzji. Ale nie. Jutro muszę wstać o piątej rano, to się teraz zabieram za pisanie. Bravo me.

„Bękart ze Stambułu” to powieść wielowątkowa i znacznie bardziej skomplikowana niż to na początku przypuszczałam. O zakończeniu już nie wspominając. Jest takie, że… Spokojnie, na pewno go nie zdradzę. Ale zupełnie mnie zaskoczyło. Ostatnio mam szczęście do książek, których zakończenie mnie zaskakuje, ale to bardzo dobrze. Można powiedzieć, że nareszcie coś się dzieje. Bo co to za satysfakcja z przeczytania książki, jeśli jej zakończenie dało się już przewidzieć w połowie, albo nie daj, jeszcze wcześniej? „W bękarcie…” Elif Safak pisze tak, że trudno nawet przewidzieć następny rozdział.

Dość szybko oczywiście można zrozumieć wzór, po którym porusza się autorka, trudno jednak przypuścić co dokładnie się kryje pod tymi „x” i „y”, że posłużę się matematyczną metaforą. Każdy z rozdziałów skupia się na innym bohaterze, elemencie tej historii i nierzadko w różnym okresie na osi czasu, a wszystkie prowadzą do jednoczącego zakończenia. Pierwszy rozdział opowiada o dziewiętnastoletniej Zelisze (Zeliha), którą z miejsca ogromnie polubiłam i szczerze powiedziawszy nieco rozczarowałam się, widząc zmianę głównego bohatera w drugim rozdziale. Nie sprawiło to jednak, żeby powieść mi się nie spodobała, wręcz przeciwnie. Jestem zachwycona nie tylko samą powieścią, co sposobem jej przedstawienia, stylem autorki, jej wspaniałym oddawaniem codzienności i zwyczajności – tym co widzimy - oraz emocji i myśli bohaterów, które w każdym z nas są, pędzą jedna za drugą, ledwo zdołamy je sobie uświadomić, a co dopiero kiedy chce się je zamknąć w posłusznych zdaniach na papierze. Elif Safak tego dokonała i wyszło jej to wręcz magicznie. Pięknie przedstawiła współczesną Turcję, historię Ormian, wzajemne połączenie historyczne i wciąż nie zagojone rany (kojarzyło mi się z głośnymi niedawno historiami polsko-niemieckimi), a także samych ludzi, którzy byli esencją tej historii. Jest nieprawdopodobne wręcz, jak życie może pleść i przeplatać, ile przynieść bólu i radości i jak bardzo próbujemy się odnaleźć we własnej codzienności. Bo pomimo tego, że akcja dzieje się w zupełnie innej kulturze, postacie przedstawione przez autorkę mogą być nami samymi i być bliskie czy to w swoich odczuciach i przemyśleniach, czy w podejściu do ludzi i świata.

Książka ta też wręcz kipi subtelnym poczuciem humoru, które baczny obserwator z łatwością może zauważyć. Jest to tak zwany humor sytuacyjny, nierzadko lekko ironiczny, przez co mi osobiście bardzo bliski. Większość bohaterów można bardzo polubić, z tego, czy innego powodu (ciotka Feride za swoje zmiany fryzur w zależności od nastroju i swoiste szaleństwo, Zeliha za przekorę i dzielność, czy Asya za typowo młodzieńcze nastawienie do świata, gdzie już dawno nie jest dzieckiem, ale nie można też jej nazwać dorosłym, bo…. zachowuje się jak dziecko). Każdy, naprawdę każdy bohater jest oddany doskonale, wielowymiarowo, plastycznie. Ci ludzie są po prostu z krwi i kości, tak samo jak Stambuł, miasto, nad którym nigdy tak naprawdę się nie zastanawiałam, a które dane mi było poznać właśnie dzięki tej książce.

Gorąco polecam „Bękarta ze Stambułu”. To książka zdecydowanie z wyższej półki, jeśli miałabym oddać jej wartość, choć w zasadzie nie powinnam tak oceniać i kategoryzować. No, ale myślę, że większość wie, o co mi chodzi. Sama mam zamiar przeczytać inne książki tej autorki i już nie mogę się doczekać, kiedy to zrobię. Polecam!!!

Na koniec jeszcze dodam, że naprawdę wspaniałe wydanie. Świetne graficznie, idealna czcionka, dobry układ tekstu, pomimo grubości dobrze książkę trzyma się w rękach… Naprawdę same plusy.

„Bękart ze Stambułu” Elif Safak, Wydawnictwo Literackie 2010, str. 448

4 komentarze:

  1. Mam tę książkę na półce, kupiłam ją pod wpływem impulsu, ale jak widzę nie będę żałować :) Cieszę się, że jest wartościowa i już nie mogę doczekać lektury. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Po napisaniu swojej recenzji poczytałam sobie cudze dla porównania i było całkiem sporo komentarzy, że książka taka sobie. Ale mam nadzieję, że Ci się spodoba, bo moim zdaniem wcale nie jest taka zła i ma coś w sobie stanowczo innego niż przeciętna książka :).

    OdpowiedzUsuń
  3. Dla mnie książka ma plus już na starcie - za Stambuł. Nie żebym tam kiedyś była i miała jakiś sentyment, ale chciałabym :) A skoro i humor nienachalny (nie lubię, jak autor prawie każe mi się śmiać), i zaskakujące zakończenie, to jeśli książkę gdzieś spotkam, chętnie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cieszę się, z całą pewnością z ciekawością przeczytam jak Ci się spodobała :).

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...