poniedziałek, 5 września 2011

Pewna forma życia. Amelie Nothomb

Od jakiegoś już czasu zastanawiałam się, co też takiego ma ta pisarka, że każdy jest na swój sposób wstrząśnięty jej książkami, ale i zachwycony. Kiedy zobaczyłam „Pewną formę życia’ w katalogu nowości Muzy, było oczywiste, że po nią sięgnę. Ta cieniutka książeczka niesie ze sobą więcej treści, niż można by przypuszczać i ja również dołączyłam do grona wstrząśniętych i zachwyconych, choć zachwyt może nie jest aż tak zdecydowanie entuzjastyczny, niemniej jednak jest.

Akcja książki rozkłada się na listy między Amelie i jej fanem, oraz opisy reakcji autorki na wynurzenia Melvina. Bardzo lubię te jej przemyślenia, są bystre, cięte, inteligentne, zabawne, ciekawe. Słowem kobieta, którą można bardzo polubić. Natomiast osoba Melvina jest znacznie bardziej skomplikowana (choć dokładnie w tym momencie przypomniałam sobie zakończenie i doszłam do wniosku, że byłoby straszliwą nieścisłością odmówienie autorce skomplikowania…). Melvin jest żołnierzem amerykańskiej armii i stacjonuje w Iraku, w Bagdadzie. Ma 39 lat, zero planów przed sobą, a na sobie 200 kilogramów tuszy, o których lubi sobie wyobrażać, że to wtulająca się w niego Szeherezada.

Różnie reagowałam na jego listy. Facet ma dobry styl (ciekawa jestem czy zachowano je w oryginale), barwnie opowiadał zarówno o swoim życiu w wojsku, jak i o swoim problemie z otyłością. Trudno było przy niektórych opisach się nie skrzywić, albo nie złapać za brzuch sprawdzając czy na pewno wciąż jestem tak szczupła jak jeszcze przed chwilą byłam. Kto książki nie przeczyta, ten chyba nie zrozumie o co mi chodzi. Melvin ma też całkiem niezłe poczucie humoru, tak więc książka upłynęła mi na przeskakiwaniu między różnymi stadiami nastrojów – od ciekawości, przez lekkie obrzydzenie, do ciekawych spostrzeżeń i całkiem niezłej zabawy.

Zakończenie natomiast zupełnie nie do przewidzenia, zarówno po stronie Melvina, jak i Amelie. Co najgorsze, albo najlepsze, możemy teraz dowolnie sobie bujać wyobraźnią i zastanawiać się, co potem było. Dlatego nie jestem w stanie określić dokładnie swojego stanowiska do tej autorki. Przejście przez tak różne emocje stanowczo nie pozostaje bez śladu i na pewno nie ułatwia podjęcia decyzji. Bo nie wiem, czy na pewno chcę sięgnąć po inne książki Amelie, ale z drugiej strony, chętnie bym ją jeszcze bliżej poznała. Ale z trzeciej strony – czy na pewno tego chcę? Znów spotkać się z czymś, czego nie jestem w stanie przewidzieć? Ale to przecież dobrze, przecież życie jest takie przewidywalne, więc jak okazuje się, że nie jest, to powinnam się cieszyć, prawda? Dlatego uznaję autorkę za postać ogromnie ciekawą i odkładam ją do szufladki, do której z przyjemnością zajrzę, jeśli znów zechcę zostać poturbowana emocjonalno-psychicznie. Niemniej polecam – stanowczo intrygujący przypadek pisarza!

Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu MUZA SA.

„Pewna forma życia” Amelie Nothomb, wyd. Muza SA 2011, str. 110


4 komentarze:

  1. Koniecznie muszę kiedyś sięgnąć po tę książkę :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ile emocji budzi ta książka! :) Nie czytam raczej książek obyczajowych, ale na sto stron, które tak poruszają, mogłabym się skusić :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dizzy: No, warto :).

    Viv: J.w. ;p

    OdpowiedzUsuń
  4. Z tego, co piszesz wynika jedno - trzeba samej przeczytać i się przekonać. Wydaje mi się, że pisarz, który wywołuje w czytelniku emocje to dobry pisarz. Jutro zaatakuję Matrasa i kilka innych księgarni ;]

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...