Alexia Tarabotti po raz czwarty! Zabrzmiało jak okrzyk
aukcyjny, ale cóż. „Bezwzględna” to tom czwarty opowieści o bezdusznej,
klątwłamaczce czy pożeraczce dusz, jak by jej nie nazwać. Będąca w bardzo zaawansowanej
ciąży Alexia nie ma ani chwili na spoczynek. Jak to zwykle bywa, sama musi się
wszystkim zająć (albo tak sobie wmawia). Prowadzi śledztwo w sprawie rzekomego
planowanego ataku na królową, musi poskromić młodego wilkołaka, który chciał
zostać wampirem, a do tego zająć się swoją siostrą, która nagle, o zgrozo!,
przystąpiła do sufrażystek. Sam ten jakże niegodny damy krok byłby niczym,
gdyby nie nagła zmiana Felicity, która do tej pory była trzpiotką o dość
wrednym charakterze. No i – jakby dotąd było mało – Alexię atakują nieumarłe jeżozwierze.
Trzeba przyznać, że Gail Carriger posiada fantastyczne
poczucie humoru i w dość satyryczny sposób opisuje swoich bohaterów i
wydarzenia, które ich spotykają. A już szczególnie spodobało mi się to, jak
pisarka opisuje główną postać – Alexię. Przyznajcie sami, że rzadko się zdarza,
żeby główna dziewoja nie była gibka i zgrabna, a przy tym choć naiwna, to nie
władała mieczem i paroma zgrabnymi czarami. Alexia od początku nie grzeszyła
talią osy, a teraz, kiedy jest w ostatnim miesiącu ciąży, dosłownie podwoiła
swoją objętość, nie może wstać samodzielnie z sofy, a krok ma powolny i
kolebiący. Autorka w sposób niesamowicie wiarygodny i zabawny opisuje Alexię i
stan w jakim się znalazła, a przy tym cudownie opisuje kobiecość samą w sobie,
co robi wrażenie w kontraście z równie zabawnym zachowaniem choćby małżonka
Alexii, lorda Maccona.
Uważam, że Gail Carriger w tomie czwartym zdecydowanie
się poprawiła po, w moim odczuciu, dość słabym tomie trzecim. Tutaj ani na
chwilę się nie nudziłam, zwroty akcji podtrzymywały tempo, a i nowe postaci lub
rozwinięcia charakterów już nam znanych bohaterów potrafiły zaskoczyć. No i
jeszcze raz – nieustające komentarze Alexii dotyczące jej stanu czy oglądu
sytuacji – bezcenne. Chyba jeszcze bardziej wszystkich polubiłam, a już
szczególnie w końcu narodzone dziecko Alexii. Co i jak nie będę zdradzać, ale
istotka świetna, choć tak krótko dane mi było z nią „przebywać”. Na szczęście,
z tego co widzę na stronie autorki, jest jeszcze jedna część z serii i, ponoć,
pisze ona osobną serię o owym dziecku. Bardzo się cieszę, bo „Bezwzględna”
zdecydowanie podniosła moją opinię o tej serii i sprawiła, że chętnie znowu
pośmieję się z Alexii i razem z Alexią. Polecam.
„Bezwzględna” Gail Carriger, wyd. Prószyński i S-ka 2012,
str. 364