„Serce Tygrysicy” to autobiografia kobiety z biednej,
rolniczej rodziny, której udało się wydostać do Stanów Zjednoczonych i dostać
pracę w jednej z bostońskich firm konsultingowych. I nikt nie będzie wiedział,
jak gigantycznym jest to osiągnięciem, dopóki nie przeczyta tej książki. Jest w tym pewna ironia, gdyż jej droga
życiowa idealnie obrazuje amerykański mit „od pucybuta do milionera”.
Aisling wychowała się w jednej z najbiedniejszych w jej
wiosce rodzin. Jej rodzice to „niepiśmienni wieśniacy” zajmujący się od dziecka
uprawą ryżu. Ma także młodszą siostrę, urodzoną na krótko przed wprowadzeniem w
Chinach nakazu posiadania tylko jednego dziecka. Jako nastolatka jedyna ze
swojej wsi dostaje się do college’u, mającego przygotować ją do zawodu
nauczyciela. Jest to ogromnym zaszczytem , ale dziewczyna chce czegoś więcej i
czuje, że musi zmienić swoje życie, że nauczanie dzieci angielskiego do końca
swojego życia to nie to, czego pragnie. Głód ten coraz bardziej się wzmaga,
często wywołując autodestrukcyjne zachowania. Dzięki swoim ambicjom i
niesamowitej sile, Aisling udaje się porzucić zawód nauczyciela i wyruszyć na „podbój”
wielkiego miasta. Jednak nic nie jest różowe, nic nie jest łatwe.
Osobiście niesamowicie podziwiam siłę przebicia Aisling.
Jej wytrzymałość, jej wolę i poczucie, że może być kimś więcej, że wioska, z
której pochodzi, to ludzie niezwykle prości, nie posiadający większej
świadomości, zadowalający się jedynie lepszym posiłkiem, większym domem i
opinią innych. Ona pędzi do przodu, walczy, często z poświęceniem własnego
ciała. Wielokrotnie pisze o samotności, z którą borykała się przez lata. Nie
miała też szczęścia do ludzi. Jak sama mówi, z kobietami nie umiała się
dogadać, a każdy mężczyzna, z którym się związała, prędzej czy później ją
porzucał. Z rodziną również nie miała kontaktu, ucinała go z własnej woli.
Ciężko jest naprawić stracone dzieciństwo.
Czyta się bardzo szybko, gdyż Aisling pisze prosto, ale
dobitnie. Nie bawi się w zbytnie opisy, lecz mimo to jej opowieść nie jest w
żaden sposób wybrakowana. Uważam, że dzięki tej książce można lepiej niż
poprzez inne powieści, zobaczyć obraz Chin przez pryzmat jego mieszkańców.
Szczególnie tych biedniejszych, którzy każdego dnia walczą o przeżycie. O nich
się przecież zbyt często nie mówi.
Nie wiem, jak ludzie patrzą na Aisling, nie czytałam
jeszcze żadnych innych recenzji. Nie wiem, na ile jest to książka (a raczej jej
główna bohaterka) – a nuż – wyidealizowana. Ale mam wrażenie, że poprzez postać
Juanjuan (tak brzmi właściwe imię autorki) można spojrzeć również na siebie, na
własne życie, czy relacje z bliskimi. Uważam, że to lektura zdecydowanie warta
przeczytania. Można ją traktować „krajoznawczo” lub jako motywację do
działania. Bo skoro jej udało się z, przepraszam, zabitej dechami wiochy dostać
się do USA nie tylko na uniwersytet, ale także znaleźć tam świetną pracę i
ułożyć sobie życie, to myślę, że każdemu z nas, będących często w lepszych
sytuacjach może udać się osiągnięcie naszych planów. Potrzeba „tylko” silnej
woli.
„Serce
Tygrysicy” Aisling Juanjuan Shen, wyd. Prószyński I S-ka 2012, str. 371
KONKURS!
Wygraj nowy egzemplarz książki "Serce Tygrysicy" autorstwa Aisling Juanjuan Shen.
Regulamin:
1. Konkurs trwa od 4.08.12r. do 12.08.12r.
2. Wygrana zostanie ogłoszona 13.08.12r.
3. Książka zostanie bezpłatnie dostarczona na adres podany w mailu przez zwycięzcę.
4. Aby wygrać, należy odpowiedzieć na jedno z dwóch pytań: Dlaczego interesują cię Chiny? Dlaczego to właśnie Tobie mam wysłać książkę "Serce Tygrysicy"?
5. Zwycięzcą zostanie odpowiedź, która najbardziej przypadnie mi do mojego subiektywnego gustu ;).
6. Odpowiedzi zostawiajcie w komentarzach lub wysyłajcie na mail: cyriaanne@gmail.com
Życzę dobrej zabawy i mam nadzieję, że chętnie się po tę książkę zgłosicie! Obym nie pożałowała kolejnego konkursu ;).
Książkę mam w planach, jednak dalekich.
OdpowiedzUsuńKonkurs bardzo fajny, jednak nie mam ostatnio czasu na tworzenie czegokolwiek. Dlatego też, życzę powodzenia innym :-)
Książka wydaje się bardzo wzruszająca a sama bohaterka godna podziwu. Chętnie przeczytałabym o losach tej dziewczyny z dwóch powodów: bo czuję się trochę do niej podobna i dlatego, że kultura wschodu to dla mnie wciąż zagadka.
OdpowiedzUsuńDlaczego to właśnie Tobie mam wysłać książkę "Serce Tygrysicy"?
OdpowiedzUsuń…bo okładka książki "Serce Tygrysicy" przyciąga mój wzrok, tematyka przyciąga moją ciekawość, bo jest to autobiografia kobiety z innego kontynentu - jej prawdziwe emocje, doświadczenia, życie - a ja chcę je poznać...
Pozdrawiam,
kwiatusia1@gmail.com
A dlaczego nie ;)? A poważnie Chiny fascynują mnie już od dłuższego czasu - w pracy mam styczność z Chińczykami, tamta kultura i obyczajowość, tak inna od tej europejskiej, ma w sobie coś magicznego, przyciągającego...
OdpowiedzUsuńDlaczego to ja powinnam dostać tą książkę-bo mogłabyś tym sprawić mi prezent urodzinowy :)
Dlaczego akurat mnie? Nie wiem co przekonującego mógłbym na te pytanie odpowiedzieć, raczej nie zasługuję na książkę bardziej niż pozostali chętni, ale... Jeśli już, to mogłaby trafić nie do mnie, a do mojej siostry, która bardzo interesuję się Chinami (i w ogóle Azją) i w zeszłym tygodniu miała imieniny (taki spóźniony prezent ;). Ostatnio narzekała na brak ciekawych lektur, tak że na pewno byłaby szczęśliwa. I to chyba jedyny słuszny argument. A nuż trafi w subiektywny gust drogiej Bloggerki :)
OdpowiedzUsuń