sobota, 25 sierpnia 2012

Łzy w deszczu. Rosa Montero


„Łzy w deszczu”. Kryminał osadzony w 2109 roku, w Stanach Zjednoczonych Ziemi. I jest wszystko to, co być powinno. Detektyw z problemami, śledztwo, drobne wskazówki, niezrozumiałe ślady, podejrzenia, zabójstwa i wreszcie rozwiązanie sprawy. Wszystko to, co znamy. Nie znamy tylko tego świata za sto lat. Ale czy na pewno nie znamy? Sami do niego doprowadziliśmy.

Świat przyszłości skonstruowany przez Rosę Montero to istny majstersztyk. Pisarka wprost genialnie pociągnęła wątki współczesne – globalne ocieplenie, badania naukowe, Unię Europejską, międzynarodowe konflikty, psychologię i socjologię  - i stworzyła z tego przyszłość boleśnie prawdziwą. Stworzyła coś tak realnego, że naprawdę bardzo, bardzo nie chcę aby to się sprawdziło. A jest to możliwe i tego się lękam. Do tego dochodzą jej oczywiste zdolności pisarskie, gdyż wplotła zwykłą powieść w ten świat, dzięki czemu ani przez chwilę się nie nudzimy, z każdą stroną odkrywamy coraz to inne szczegóły codzienności bohaterów i wszystko to wydaje nam się całkowicie normalne jakbyśmy i my w tym żyli. Dlatego to takie straszne. Bo tak bardzo możliwe.

Główną bohaterką jest Bruna Husky, android, replikant, obraźliwie rep. Została zatrudniona przez RRR (Radykalny Ruch Replikantów) do rozwiązania sprawy gróźb jakie są wysyłane do przewodniczącej tego ruchu, Myriam Chi. Sprawy jednak szybko się komplikują i wymykają spod kontroli. Istnieją podejrzenia, że został zawiązany spisek, aby pozbyć się replikantów. Bruna z początku nie chce w to wierzyć, ale fakty mówią same za siebie. Przy śledztwie zostaje zmuszona współpracować z Paulem Lizardem, policjantem, któremu nie ufa oraz Pablem Nopalem, pamięciarzem, któremu również nie ufa. Rozgrywki przyspieszają tempa i wkrótce Bruna musi walczyć o swoje życie.

To bardzo udany thriller polityczny, kryminał czy jakby tego gatunku nie nazwać. Jednak nie byłby tak fascynujący, gdyby nie umieszczenie akcji w przyszłości. To właśnie ten zabieg sprawia, że od książki nie można się oderwać, a w niepokój nie wprawiają zdarzenia spotykające bohaterów, a obraz przyszłości. Przyszłości, w której część Ziemi zostaje zalana, w której niedźwiedzie polarne są gatunkiem wyginiętym, gdzie trzeba płacić za czyste powietrze, a woda jest najwyższym luksusem. Przyszłości, gdzie technologia i nauka poszły tak bardzo do przodu, że człowiek stworzył androida, by mu służył. Androida, zaznaczam, wyglądającego tak jak człowiek, myślącego, czującego… Będącego po prostu człowiekiem. Człowiekiem, któremu wyrządzono wielką krzywdę, bo umierającego po zaledwie dziesięciu latach od „narodzin”, nie posiadającego przeszłości, nie mogącego mieć dzieci. Replikanci to bardzo smutne stworzenia.

I na swój sposób tak samo smutna jest cała ta książka. Można ją czytać dla rozrywki, z ciekawości. Ale można też przeczytać jako przestrogę. Tylko kto jej posłucha? Ogromnie polecam.

„Łzy w deszczu” Rosa Montero, wyd. MUZA SA 2012, str. 413

Dziękuję wydawnictwu MUZA SA za egzemplarz recenzyjny.

4 komentarze:

  1. Jestem zaintrygowana, szalenie ciekawy pomysł. Chętnie przeczytam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawa okładka - a rzadko zwracam na nią uwagę, recenzja intryguje

    OdpowiedzUsuń
  3. Może to dlatego, że Muza wydaje (chyba) mało fantastyki, więc jest raczej nieobecna na blogach typowo fantastycznych, ale pierwszy raz słyszę o tej książce, a zapowiada się świetnie. Dzięki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaliczasz mój blog do typowo fantastycznych? :D Nie ma za co :). Od czasu do czasu będzie się chyba pojawiało coś s-f, jakoś ostatnio mam ochotę. Choć po tej książce zachciało mi się czegoś bardzo fantasy xD.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...